Domyślne zdjęcie Legia.Net

Najlepszy sezon Grzelaka w Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

26.04.2010 08:54

(akt. 16.12.2018 05:45)

Dopiero co wygasły emocje związane 25. kolejką, a piłkarze zaczynają następną serię meczów. Jako pierwsi w Kielcach zmierzą się zawodnicy Korony i Legii Warszawa. W drużynie gości oczy skierowane będą na Bartłomieja Grzelaka, który wiosną, jakby na przekór krytykom, zaczął stanowić o sile ofensywnej zespołu. Sprawił, że w stołecznym klubie zaczęto poważnie się zastanawiać nad złożeniem mu propozycji przedłużenia kontraktu. - Zawsze powtarzałem, że Legia ma u mnie pod tym względem pierwszeństwo i zdania nie zmieniam. Jeśli otrzymam ofertę, oczywiście usiądziemy do rozmów. Na razie nie wiem jednak, jakie plany mają wobec mnie prezesi. Za bardzo nie ma czasu się nad tym zastanawiać, bo gramy co trzy dni - mówi zawodnik.

Odkąd na początku 2007 roku za 600 tys. euro (wówczas rekordową kwotę transferu pomiędzy polskimi klubami) przeszedł z Widzewa Łódź do Legii, nie miał tak dobrego sezonu. I nie chodzi tylko o liczbę strzelonych przez niego goli (sześć) i miano najlepszego strzelca drużyny, ale także minuty spędzone na boisku. W każdym meczu, w którym wystąpił, przebywał na murawie średnio 76 minut. W poprzednich odpowiednio: 45, 50 i 62 minuty. - Dlaczego mówi się o jakiejś metamorfozie? Wyjaśnienie jest bardzo proste. W końcu przestał mnie prześladować pech, czyli te ciągłe kontuzje, przez które straciłem tak wiele czasu. Nareszcie praktycznie bez żadnej przerwy przepracowałem okres przygotowawczy i widać efekty wykonanej pracy. W rundzie wiosennej obok Janka Muchy, który gra we wszystkich naszych spotkaniach, mam rozegrane najwięcej minut - nie kryje zadowolenia Grzelak.

Nigdy nie miał łatwego życia z kibicami, ale trenerzy zawsze w niego wierzyli. - Jak był zdrowy zawsze u mnie grał - mówił niedawno Jan Urban. Z kolei Stefan Białas na początku swojej pracy w Legii pytany o nieskuteczność drużyny jako główny powód wymieniał brak Grzelaka. - Takie opinie zawsze cieszą, ale ja nie jestem z siebie zadowolony. Szczególnie po tym ostatnim spotkaniu z Piastem Gliwice, choć grać przeciętnie i wygrać mecz różnicą trzech bramek, to też trzeba umieć. W Kielcach musi być jeszcze lepiej. Nigdy tam jeszcze nie wygraliśmy, trzeba koniecznie przełamać tę złą passę. Zresztą nasza sytuacja w tabeli powoduje, że nie mamy innego wyjścia, jeśli chcemy nadal walczyć o mistrzostwo Polski - dodaje.

Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.