Domyślne zdjęcie Legia.Net

Największy skarb Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

20.04.2009 09:41

(akt. 17.12.2018 21:48)

Złoszczą się na niego, krzyczą, narzekają, że muszą biegać więcej bo <b>Takesure Chinyama</b> gdzieś tam drepcze sobie z przodu nie mając za bardzo ochoty się ruszyć. Przychodzi ta jedna akcja i napastnik z Zimbabwe tonie w objęciach kolegów. Każdy go ściska, klepie po plecach. Bo jest świadomy, ile Chinyama znaczy dla tego zespołu. Krok po kroku prowadzi drużynę do upragnionego celu, czyli mistrzostwa Polski. W Gliwicach po raz kolejny błysnął. Swoim strzałem dał legionistom jakże ważne trzy punkty. A żeby w sytuacji z 65. minuty zmieścić piłkę w bramce <b>Grzegorza Kasprzika</b> trzeba mieć duże umiejętności.
- Z Piastem widzieliśmy prawdziwego Takesure. Potrafi zmarnować najlepszą okazję do strzelenia gola, aby za chwilę strzelić bramkę w nieprawdopodobnej sytuacji, kiedy nikt się tego nie spodziewa - stwierdził Maciej Iwański. - Chinyama dla zespołu znaczy bardzo dużo. To obecnie nasz najlepszy zawodnik. Wcześniej, owszem, miał jakieś słabsze momenty, ale teraz strzela bramki, które przekładają się na zdobywane przez nas punkty. Czego można od niego więcej wymagać - powiedział Piotr Giza. - On jest nieobliczalny. Czasem aż za bardzo - uśmiechał się Tomasz Jarzębowski. -Takiego samego gola zdobył kiedy grałem jeszcze w Bełchatowie i przegraliśmy na Legii 1:4. Też praktycznie z zerowego kąta - dodał defensywny pomocnik stołecznego zespołu. - To nasz największy skarb z przodu. Trzeba na niego chuchać i dmuchać. Nie zawsze ma motywację, aby pomagać w defensywie, ale jego rozlicza się ze strzelonych goli - przyznał Piotr Rocki. - Bez niego ani rusz, strzela jak na zamówienie. Skoro po jego akcji piłka wpadła do bramki, to już nic w życiu mnie nie zdziwi - stwierdził z kolei Jakub Rzeźniczak. Jak widać, opinie na temat postawy Chinyamy zmieniły się diametralnie. Wystarczyły trzy mecze. I wcale nie chodzi o to, że zawodnik zdobył w nich trzy bramki. On w końcu zrozumiał, że piłka nożna to gra zespołowa i aby zwyciężać, cała drużyna solidnie musi na to zapracować. - On może obronić się tylko strzelanymi bramkami. Dopóki to robi, nikt nie będzie miał do niego pretensji, ale jak przestanie, to niewiele mu pozostanie do zaoferowania - stwierdził trener Jan Urban po słabym początku rundy w wykonaniu jego zespołu. Dostrzega kolegów Okazało się, że jego najlepszy napastnik ma jednak coś, co może dać drużynie. Ostatnio nie tylko pokonuje bramkarzy rywali, ale i asystuje, współpracuje z zespołem. Zachowuje się tak, jak rasowy snajper powinien to robić. Kiedy trzeba przesunie się do środka pola czy ucieknie do boku. Rywale wiedzą, jak jest groźny, więc przynajmniej dwóch z nich bacznie go pilnuje. Tym samym robi się więcej miejsca dla wbiegających kolegów. Chinyama pokazuje również, że jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie, jednym zwodem potrafi uwolnić się spod opieki obrońcy i celnie dograć do partnera z zespołu. Przestał także (w końcu) strzelać z każdej pozycji, czy to z 30 czy 40 metrów, kiedy prawdopodobieństwo powodzenia było bliskie zeru. Te wszystkie czynniki powodują, że cała drużyna czuje się na murawie o wiele pewniej. I wygrywa. W lepszym czy gorszym stylu, ale zwycięża. Koszulka od Vuko — Chini, to Chini, trzeba się do niego przyzwyczaić, ale chłopak robi wiele dobrego na boisku - stwierdził goszczący w Polsce Aleksandar Vuković, który w specjalny sposób zmotywował swojego byłego kolegę do dobrego występu przeciwko Piastowi. W czwartek po treningu Chinyama poprosił Serba o koszulkę jego nowej drużyny - Iraklisu. Ten odpowiedział: - Strzelisz gola w Gliwicach, to dostaniesz. I faktycznie napastnik w końcu pokonał Grzegorza Kasprzika, dał Legii trzy punkty, a więc Vuković nie miał wyjścia. - Dobrze, że przywiozłem tą koszulkę ze sobą - stwierdził po meczu. Pytanie, czy czarnoskóry napastnik utrzyma formę na obecnym poziomie. Bo z tak grającym Chinyamą Legia staje się głównym kandydatem do zdobycia tytułu mistrzowskiego. Liczby Chinyamy: 50 - ilość rozegranych spotkań w barwach Legii 31 - tyle bramek zdobył grając z "eLką" na piersi 38 - procent goli strzelonych przez Legię w lidze (16 z 42) 3 - tyle goli strzelił w Dyskobolii na 11 rozegranych spotkań 0,62 - tyle bramek w meczu średnio strzela Chinyama Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.