Nasz komentarz: Fantastyczna chorągiewka
10.05.2004 00:00
Spore poruszenie w klubie, a - co dziwne - prawie żadne wśród kibiców, wywołał wywiad udzielony "Gazecie Wyborczej" przez Grzegorza Kitę, byłego dyrektora działu marketingu Legii Warszawa, a od kilku dni wiceprezesa Polonii Warszawa. Niby nic dziwnego jest w tym, że ludzie zmieniają miejsca pracy, na rynku następuje ciągła rotacja, co podobno jest dobre dla gospodarki naszego pięknego kraju. Jednak naszym zdaniem, pan Kita nieco się zagalopował w wypowiedzianych przez siebie słowach. Zapomniał już gdzie i dla kogo pracował, prezentuje natomiast postawę typowej "chorągiewki", która przechyla się w kierunku, w którym akurat zawiał wiatr. Ale po kolei.
O zdolnościach i umiejętnościach zawodowych pana Grzegorza pisać nie będę. Nie mnie to oceniać, pewnie nie mam o tym pojęcia, a co ważniejsze, pana Kity zbyt dobrze poznać nie zdążyłem.
Mogę natomiast odnieść się do jego słów, które padają we wspomnianej na początku rozmowie. Mając okazję kilkakrotnie wymieniać opinie z panem Kitą jeszcze jako pracownikiem klubu Legia Warszawa, zauważam pewne nieścisłości w jego słowach, a momentami - jako kibic zespołu z Łazienkowskiej - jest mi pisząc wprost - niedobrze.
"Szlachetność marki Polonii jest jeszcze wzmocniona tym, że klub ma specyficzną grupę kibiców. Będzie to drugi czynnik. Według mnie kibice Polonii są, statystycznie rzecz biorąc, zamożniejsi i bardziej wykształceni niż przeciętny kibic piłkarski, średnia wieku wynosi powyżej 30 lat. Strukturę demograficzną oceniam w ten sposób, że około 40 proc. kibiców Polonii jest powyżej trzydziestki, a około 20 proc. powyżej pięćdziesiątki - to są dwie najsilniejsze grupy z punktu widzenia reklamodawcy. Polonia słynęła z tego, że była i jest klubem inteligenckim. Licznie odwiedzały ją środowiska artystyczne, intelektualne. Ja ten image będę wzmacniał. Znajdzie się grupa VIP-ów, którzy będą otaczali ten klub. Jestem po ciekawych rozmowach. Zapowiadają się interesujące akcesy. " - mówi Pan.
Panie Grzegorzu, z tym, że Polonia to "szlachetna marka" dyskutować nie będziemy. Jest to Pana subiektywna opinia, z którą ktoś się może zgodzić lub nie. Jednak nie wiem i nie mogę domyśleć się, na jakiej podstawie przeprowadził Pan swój "research". Dlaczego i na jakiej podstawie przedstawia Pan kibiców "Czarnych Koszul" jako elitę, tyle, że nie precyzuje Pan o jaką elitę chodzi... Szlachta? Pytam, bo nie wiem.
Nie wziął Pan pod uwagę jeszcze jednej rzeczy. Śmiem twierdzić, że 30, może 40 procent ludzi odwiedzających obiekt przy Konwiktorskiej to dzieci ze szkół podstawowych i gimnazjów, co jest skądinąd wynikiem trwającej od jakiegoś czasu i będącej na niezłym poziomie akcji promocji klubu Polonia, prowadzonej przez działaczy i sympatyków tego klubu. Kibice ci, dość poważnie wpływają na średnią wieku, na którą powołuje się Pan zaliczając fanów Polonii Warszawa do wspomnianej elity.
I wreszcie trzecia sprawa. Przychodząc do Legii, układał Pan pieśni triumfalne na temat kibiców Legii. Kilkakrotnie Pan podkreślał, że gdyby nie oni (kibice Legii), nie zrealizowałby Pan choćby 1/3 swoich planów marketingowych. Teraz będąc "po drugiej stronie barykady", może nie wprost, ale sugeruje Pan, że fani z Łazienkowskiej to plebs totalny, jakieś wyrzutki, bez wykształcenia, bez perspektyw. GRATULUJEMY. Przy okazji chcielibyśmy uświadomić Panu, że to właśnie ten plebs rozpoczął piękny rozwój opraw meczowych, dzięki czemu "w świat" mogły wreszcie powędrować jakieś pozytywne informacje o kibicach piłkarskich w Polsce. Właśnie ten plebs, od kilku lat kreuje model kulturalnego dopingu na stadionach, bierze udział w wielu akcjach promocyjnych, to właśnie ten plebs widać na ulicach Warszawy w szalikach czy koszulkach swojego klubu, a jakoś ciężko uświadczyć kibiców Pana obecnego miejsca pracy.
O plebsie już napisałem, pora teraz na szalchtę. Zapewne Pana zwolennicy zarzucą mi brak obiektywizmu (o ile takie pojęcie wogóle istnieje, w co szczerze wątpię), więc ograniczę się do przytoczenia jednego faktu. To ta wspomniana przez Pana wykształcona, doświadczona, mądra, nieskazitelna elita szlachty polskiej, obraziła najwybitniejszego piłkarza w historii polskiej piłki nożnej - Kazimierza Deynę, doszukując się u niego związków ze środowiskami Żydowskimi. Dała tym samym świadectwo o swoim wykształceniu ("Kaka" pochodził ze Starogardu Gdańskiego, gdzie społeczeństwa Żydowskiego uświadczyć nie można było), szlachectwie i wielkim wyczuciu smaku. Ale co to Pana może obchodzić. Słupki i tabelki mówią to, co wg Pana mają mówić.
" - Z badań marketingowych zrobionych w 2000 roku przez UFA (obecnie Sportfive, firma zajmująca się sprzedażą praw marketingowych i telewizyjnych polskich klubów - red.) wynika, że sympatię do Polonii deklaruje 2 mln osób, do kibicowania - około 1 mln. Ta publikacja jest przestarzała, ale wiarygodna, bo robiona na rynek rynek francuski, angielski, hiszpański. Dzisiaj szacuję, że w samej Warszawie jest około 200 tys. kibiców Polonii. W czym tkwi problem? Uważam, że wiele osób zrezygnowało z kibicowania Polonii ze względu na słabe wyniki. Klub dwa razy walczył ostatnio o utrzymanie. Jeśli uda się zrealizować nasze plany odnośnie przyszłego sezonu - oczywiście w przypadku utrzymania - to sądzę, że skokowo zwiększy się liczba kibiców, i obawiałbym się tylko tego, czy uda się tych kibiców zagospodarować. Dziś Polonia walczy o utrzymanie w bojach z Łęczną czy Polkowicami, ale gdyby cele były inne, na Konwiktorską przyjdzie w granicach 8-10 tys. osób. Sądzę nawet, że przychodziłoby i 15 tys., gdyby poprawiła się infrastruktura stadionu. To może jest szokujące, ale i na Legii wydawało się rok temu, że 6 tys. kibiców to maksimum, jednak trend zaczynał się nagle dynamizować, oczywiście dzięki aktywności kibiców, ale również i działaniom menedżerskim."
Na początku wspomniałem o "postawie chorągiewki". I właśnie ta wypowiedź, idealnie pasuje do tego miana.
Na te same wyniki badań powoływał się Pan przychodząc do pracy do Legii. Głosił Pan wtedy, że Legia ma 6 milionów zadeklarowanych sympatyków, że tego kapitału zmarnować nie można. Teraz głosi Pan, że Polonia ma 2 mln. Z matematyki nigdy orłem nie byłem, ale liczyć potrafię. Legia 6 milionów, Polonia 2 miliony. Już mamy osiem. Weźmy do tego kluby trochę mniej popularne od Legii - Lech Poznań, Widzew Łódź, Wisłę Kraków, Pogoń Szczecin, Cracovię... I wie Pan co? Zachowując odpowiednie proporcje, w połowie tej listy zabraknie nam w Polsce mieszkańców, a co dopiero kibiców klubu piłki nożnej. Czy to oznacza, że Górnikowi Zabrze, Ruchowi Chorzów, GKS-owi Katowice i wielu wielu innym klubom już nikt nie kibicuje?...
Proszę Pana, 15 tysięcy ludzi na Konwiktorskiej o których Pan wspomina, to czysta fantastyka. Naprawdę proszę tę dziedzinę zostawić ludziom, którzy są w niej specjalistami. Pan Stanisław Lem na pewno robi to lepiej od Pana. Ja rozumiem, że próbuje Pan się wykazać, dostać się na szczyt, zrobić "coś z niczego", ale proszę pamiętać, że kiedyś ktoś może do Pana podejść i zapytać:" - No gdzie te piętnaście tysięcy panie Grzesiu?...".
Na stadion przy Konwiktorskiej nawet w 2000 roku, który był pełen sukcesów odnoszonych przez ten klub, frekwencja była niewiele wyższa od obecnej. Więc skąd te Pana wnioski?
Mówi Pan o sześciu tysiącach na Legii. Proszę Pana, w ciągu ostatnich trzech lat, na mecz Legii Warszawa najmniej kibiców przyszło na pucharowe spotkanie z RKS Radomsko w 2001 roku - 4000-4500. Proszę sobie spojrzeć na średnią widzów w ujęciu sezonowym. Miał Pan dostęp do dokładnych danych sprzedaży biletów i abonamentów, a tak Pan nagina fakty...
Menedżer żyje z ofert, a właściciel ma święte prawo wyboru. W Chelsea jest Claudio Ranieri, który dotarł do półfinału Ligi Mistrzów i mało można mu zarzucić, a Roman Abramowicz nie chce go już w klubie. Vicente Del Bosque, który osiągnął tyle sukcesów w Realu, musiał odejść, bo przyszła inna koncepcja. To prawo ryzyka gospodarczego. Ja to prawo szanuję. - odpowiada Pan na pytanie, czy czuje Pan żal do włodarzy ITI, że Pana nie zatrudnili w nowo uformowanej spółce.
Panie Grzegorzu, sam Pan dobrze wie, dlaczego Pan nie dostał propozycji pracy. Porównywanie się więc do wybitnych trenerów jest co najmniej nie na miejscu. I całe szczęście, że Pan prawo pracodawców szanuje. Z Pana słów wynika, że niewiele szacunku dla innych Pan posiada. Na pewno nie szanuje Pan ludzi, dzięki którym w życiorysie zawodowym może Pan wpisać nazwę wybitnego klubu sportowego w Polsce...
"Kiedy przyszedłem do Legii, to zastałem jeszcze Legię, która była w baraczkach za żyletą. To był taki barak z gorącymi, dusznymi, zatęchłymi pomieszczeniami. Trzeci świat. Przez rok nie zmieniła się nazwa Legii. Te same cechy, które miała Legia wtedy, ma też dziś. Tylko że rok temu nikt ich nie doceniał. Legia rok temu była klubem opuszczonym. Dużo osób deklarowało sympatię, ale to nie przekładało się na konkrety i zwiększenie przychodów. Tak samo jest teraz z Polonią."
Bardzo proszę o nie porównywanie obu klubów, bo czy biorąc pod uwagę stan obecny, czy biorąc pod uwagę stan przed czasem panowania "Króla Grzegorza", pomiędzy Legią a Polonią istniała przepaść. Nie Pan remontował pomieszczenia pod Trybuną Krytą, ich konserwacja rozpoczęła się dużo wcześniej.
Skromność i szacunek Panie Grzegorzu, tego moim zdaniem brakuje w Pana słowach. Wśród kibiców Legii swoimi działaniami zyskał Pan wlaśnie szacunek. Wielu z nich bardzo dobrze wypowiadało się o Panu, wiedziało, że coś dla ich klubu Pan zrobił. Teraz najprawdopodobniej Pan się tego szacunku pozbawił. "Sam Pan sobie zgotował ten los". Jednak to Pana prywatna sprawa...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.