Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nie ma poprawy, czas na zmiany?

Piotr Stosio

Źródło: Legia.Net

23.11.2009 09:12

(akt. 16.12.2018 21:15)

Wyniki poniżej oczekiwań, kiepski styl, coraz częstsze wpadki z przeciętnymi zespołami, głupie tłumaczenie porażek, brak sukcesów w europejskich pucharach. Tak wygląda Legia prowadzona przez Jana Urbana. Czy nie czas na zmiany? Od ponad dwóch lat styl gry drużyny wiele się  nie zmienił. 

Jesień 2007 roku. Po katastrofie w Wilnie, Legia wygrywa siedem kolejnych ligowych spotkań. Wtedy wydawało się, że ma trenera i piłkarzy przed którymi przyszłość stoi otworem. Jednak rzeczywistość okazała się inna. Wpadki z zespołami klasy Zagłębia Sosnowiec spowodowały, że o tytule trzeba było zapomnieć. Puchar Polski był, mimo wszystko, niewielkim pocieszeniem.

Do dzisiaj gra niewiele się zmieniła. Co z tego, że legioniści wygrywają z Wisłą na wyjeździe, u siebie pokonują wicelidera z Chorzowa, skoro w starciach z czterema najgorszymi drużynami w tabeli (Cracovia, Jagiellonia, Polonia, Odra) zdobywają zaledwie dwa punkty. Po spotkaniu z tą ostatnią drużyną trener Urban twierdzi, że w grze drużyny widać postęp. Jeśli ten „postęp” ma polegać na tym, że rok wcześniej Legia przegrała z Odrą dwiema bramkami, a tym razem tylko jedną to sytuacja jest cokolwiek śmieszna. Oczywiście mamy wiele innych charakterystycznych wymówek. Określenie „bo piłki były za ciężkie” powoli można nazwać legendarnym.

Kadrowo Legia jest silna, być może nawet najsilniejsza w naszej lidze. W bramce stoi uważany za najlepszego fachowca na tej pozycji w naszej lidze, Jan Mucha. W obronie mamy najlepszy duet środkowych obrońców: Inaki Astiz – Dickson Choto (zaledwie 7 straconych bramek w 14 ligowych spotkaniach). W rezerwie reprezentant młodzieżówki, Artur Jędrzejczyk czy doświadczony Wojciech Szala.  Po bokach reprezentanci Polski: były, Tomasz Kiełbowicz i obecni – Marcin Komorowski i Jakub Rzeźniczak. W pomocy kolejni kadrowicze: Maciej Rybus, Maciej Iwański, mający występy w kadrze Piotr Giza, młody Ariel Borysiuk, a także: Miroslav Radovic, Sebastian Szałachowski, Tomasz Jarzębowski i Marcin Smoliński, którzy mieliby pewne miejsce w jedenastkach większości polskich klubów. W ataku do dyspozycji są: król strzelców poprzedniego sezonu – Takesure Chinyama, doświadczony Marcin Mięciel i solidni ligowcy, Bartłomiej Grzelak i Adrian Paluchowski. Czy  naprawdę nie jest to kadra potrafiąca bez problemu ograć Polonię, która wcześniej przegrała aż 9 spotkań w naszej nie najlepszej przecież lidze?

Zwolennicy Jana Urbana często podkreślają jego świetną pracę z młodzieżą, to że nie boi się stawiać na młodych i zdolnych. Z graczy wprowadzanych dwa lata temu pewne miejsce w pierwszej drużynie ma jednak tylko Maciej Rybus. Ariel Borysiuk częściej wchodzi na końcówki lub ogląda mecze z ławki. Kamil Majkowski od dawna jest wypożyczany, a Adrian Paluchowski po spotkaniu z Zagłębiem, gdy został bohaterem meczu strzelając trzy bramki, w następnych meczach w nagrodę siadał albo na ławce, albo na trybunach. Z Polonią zadebiutował młody Michał Żyro, jak będzie się układała jego przyszłość w Legii to się dopiero okaże. 

Czy Jan Urban jest trenerem, który poprowadzi Legię do sukcesów? O ile w pierwszym sezonie winę za brak mistrzostwa można było złożyć na niewielkie doświadczenie trenera to już w kolejnych nie powinno być to żadnym usprawiedliwieniem. Po ponad dwóch latach pracy Jana Urbana w warszawskiej drużynie, wciąż nie było najmniejszych powodów do świętowania po grze w europejskich pucharach. Czy naprawdę  Legia ma gorszy potencjał od FK Moskwa czy Brondby Kopenhaga, a faza grupowa Ligi Europejskiej jest po za jej zasięgiem, skoro grają w niej takie zespoły jak Dinamo Zagrzeb, Ventspils, CSKA Sofia, Sheriff Tiraspol czy Bate Borysów?

Legia Urbana wciąż nie wypracowała sobie swojego stylu gry. Gdy kontuzjowany jest Chinyama, a indywidualnymi umiejętnościami nie błyśnie, któryś z jego kolegów zaczynają  się problemy. Długie rozgrywanie piłki nie przynosi żadnych efektów. Przez ponad dwa i pół roku nie widzieliśmy charakterystycznych dla drużyny sposobów rozgrywania rzutów rożnych czy wolnych, chociażby takich jakie wprowadzał w Polonii Bytom Marek Motyka. Szarańcza, która u wielu wzbudzała śmiech, była jednak dosyć skuteczna, a gracze z Bytomia zdobyli dzięki temu kilka bramek. W Legii rzuty rożne polegają na wrzutkach w pole karne, jednak większość piłek wybija najbliżej stojący obrońca rywali.


Może, więc nadszedł  czas na zmiany? Władze klubu będą miały zimą twardy orzech do zgryzienia.

Polecamy

Komentarze (62)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.