Nie spalić się we własnym piekle
24.02.2023 10:00
Poł roku Widzewa w najwyższej klasie rozgrywkowej wystarczy, byśmy mogli z całą pewnością stwierdzić, że powrót łodzian to wartość dodana dla całej ligi. Oddana grupa kibiców, zapełniająca swój stadion na każdy mecz, ale też jeżdżąca tłumnie na wyjazdy oraz piłkarze grający przyjemnie dla oka, zapewniający praktycznie co tydzień niezłe widowisko. Trener Janusz Niedźwiedź postanowił, że jego drużyna będzie grała nowocześnie i swoich ustaleń twardo się trzyma. Widzew, poza nielicznymi wyjątkami, każdą akcję zaczyna krótkim podaniem swojego bramkarza – Henricha Ravasa. Blok obronny złożony z trójki stoperów ustawia się w taki sposób, że dwójka defensorów stoi dość blisko siebie, a ten trzeci zajmuję skrajną pozycję w pobliżu linii bocznej boiska. W zależności od strony, którą toczy się akcja, szerzej gra Patryk Stępiński lub Mateusz Żyro. Z kolei Serafin Szota operuje w centrum i raczej nie uczestniczy w konstruowaniu ataków. Gdy jeden ze stoperów wyprowadza piłkę, Marek Hanousek cofa się by asekurować stoperów. Skrajni środkowi obrońcy mogą oddać piłkę Czechowi, podać do swoich wahadłowych lub podbiec trochę z piłką. Bardzo często decydują się na ten ostatni wariant. Wtedy wahadła ustawiają się bardzo wysoko, mniej więcej 30 – 35 metrów od bramki, w jednej linii z Ernestem Terpiłowskim i Jordi Sanchezem. Jeden z dwójki niżej ustawionych pomocników - Hanousek, jak pisaliśmy wyżej, zabezpiecza tyły, więc w rozegraniu kolegów z defensywy wspomaga Juliusz Letniowski. Piłkarz z gatunku raczej tych eleganckich z piłką przy nodze, jest niezwykle ruchliwy. Sprawnie przemieszcza się między liniami, pokazuje się do gry, niejako wymuszając na kolegach, aby ci oddali mu piłkę. Kiedy już dostanie futbolówkę, może kontynuować akcję na wiele sposobów. Wynika to z pracy całego zespołu, widzewiacy pozostają bowiem w ciągłym ruchu. Do Letniowskiego wychodzi ktoś z trzeciej linii, aby otrzymać podanie. W tym samym momencie wahadłowy zaczyna szybko atakować przestrzeń za linią obrony rywala, by został obsłużonym prostopadłym zagraniem. Nawet jeżeli wahadłowy nie otrzyma futbolówki, tworzy przestrzeń dla Terpiłowskiego czy Bartłomieja Pawłowskiego, którzy mogą ruszyć w kierunku centralnej strefy „szesnastki”, by uderzyć lub wyprowadzić na czystą pozycję Sancheza. Boczni napastnicy mogą równie dobrze sami zagospodarować przestrzeń na skrzydle lub też przerzucić piłkę na drugą stronę boiska, gdzie czeka już nieobstawiony drugi wahadłowy. Jeżeli mielibyśmy wskazać, który z dwójki skrzydłowych może okazać się dla legionistów groźniejszy, to rzeklibyśmy, że jest to właśnie Pawłowski. Piłkarz biegający po boisku z numerem „18” jest niezwykle trudny do upilnowania. Bardzo dobrze jak nasze warunki drybluje, do tego często zamienia się pozycjami z kolegą ustawionym na wahadle – Andrejsem Cyganiksem. Były gracz Malagi lubi też zejść głębiej, cofnąć się po piłkę, i z okolic 40 metra od bramki rywala inicjować atak swojego zespołu. Terpiłowski aż tak wszędobylski nie jest, trzyma się bliżej swojej „9”, ale i on może być piekielnie niebezpieczny w pobliżu pola karnego, co pokazał chociażby mecz z Pogonią.
Wojskowi mocno napracują się więc w obronie w trakcie piątkowego meczu. Jeżeli zablokują widzewiakom możliwość małej gry na skrzydle, to ci mogą błyskawicznie posłać długie podanie na przeciwległą stronę boiska. Jeżeli podopieczny Runjaicia ustawią za wysoko linię obrony, to już za chwilę mogą być zmuszeni gonić Sancheza. Koncentracja i odpowiedzialność – te dwie cechy to klucz do wygrania piętkowego hitu. Formacje wojskowych muszą być ustawione blisko siebie, grać agresywnie. Chwila nieuwagi i piłka znajdzie się na skrzydle, gdzie wrzucać ją będzie Cyganiks lub Mato Milosz, a pola karnego nie będzie atakować jeden zawodnik, lecz zawsze co najmniej czterech. Obrońcy stołecznego klubu muszą być więc w najwyższej dyspozycji.
Widzew jest mocną drużyną, ale ma kilka słabości, które warto wykorzystać. Praktycznie zawsze buduje swoje ataki od swojej bramki. Wymaga to dużych umiejętności technicznych. Łódzki klub ma niezłych piłkarzy, niektórych bardzo dobrych, jednak część kadry to zawodnicy, którzy od dużych klubów się odbili. Przytrafiają im się błędy techniczne, które mogą skutkować stratami. Błędy te warto też wymuszać, jak robiła chociażby Pogoń, która dobrze zakładała pressing na drużynę trenera Niedźwiedzia i w ten sposób wielokrotnie odzyskiwała piłkę, czasami nawet 30 metrów od bramki przeciwnika. Może się więc okazać, że nie trzeba będzie mocno szturmować murów obronnych Widzewa, gdyż sami gracze otworzą przed legionistami bramę swojej twierdzy. Liczymy więc na to, że w formie będą jutro nie tylko obrońcy, ale też chociaż jeden z napastników. Mocny rywal, stadion wypełniony po brzegi, szykuje się nam piłkarskie święto. Oby świętowanie trwało cały weekend w Warszawie, a nie Łodzi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.