Nie zawsze jest słodko i kolorowo
15.10.2009 08:59
<b>Marcin Komorowski</b> na Łazienkowską przychodził po to, aby zastąpić na lewej obronie odchodzącego wówczas do Panathinaikosu Ateny <b>Jakuba Wawrzyniaka</b>. Legia płaciła 450 tys. zł za zawodnika regularnie powoływanego przez <b>Leo Beenhakker</b> do reprezentacji i podstawowego piłkarza Polonii Bytom. Po 10 miesiącach pobytu w stolicy, na razie nie spełnił oczekiwań. - Też denerwuję się tą sytuacją, ale wiem, że jeśli otrzymywałem szansę, nie prezentowałem się tak, jakbym chciał. Nie pozostaje mi nic innego, jak pracować i czekać na kolejną okazję do gry - twierdzi legionista.
Pechowo z Odrą
Podczas ostatniego okresu przygotowawczego Komorowski rywalizował z Tomaszem Kiełbowiczem. Pierwszy grał w meczach ligowych, drugi w spotkaniach ligi Europejskiej . - Nie spisywałem się najgorzej, aż przyszedł mecz z Odrą w Wodzisławiu. Najdziwniejszy w tym sezonie. Powinniśmy wygrać kilkoma bramkami, a przegraliśmy po golu Piotra Piechniaka, który w tej sytuacji mnie faulował. Ale co z tego, straciłem miejsce i do dzisiaj go nie odzyskałem. Ale pretensję mogę mieć tylko do siebie - powiedział Komorowski.
Odkąd przyszedł do Legii na 22 ligowe spotkania tylko w dziewięciu z nich wystąpił w podstawowym składzie. - Na przeszkodzie stanęła mi również kontuzja, której doznałem jeszcze na wiosnę poprzedniego sezonu. Wtedy po raz pierwszy wypadłem ze składu i od tamtego czasu nie jestem zadowolony z formy jaką prezentuję. Dodatkowo Tomek Kiełbowicz prezentuje się dobrze, nie popełnia błędów, a tym samym nie daje trenerowi powodu do przeprowadzenia zmian - stwierdził legionista.
Komorowski stracił miejsce nie tylko w Legii, ale i nawet szerokiej kadrze reprezentacji Polski. Zabrakło go na liście powołanych przez Stefana Majewskiego na spotkania z Czechami i Słowacją. - Akurat to mnie nie zdziwiło. Trener zaprosił na zgrupowanie tylko tych zawodników, którzy regularnie grają w swoich klubach - skwitował zawodnik. Czyli aby wrócić do kadry biało-czerwonych, najpierw musi przekonać Jana Urbana do swoich umiejętności. - Forma powraca, będzie dobrze, przynajmniej ja jestem optymistą. Teraz trudno mnie nawet ocenić, bo nie gram. A wiadomo, że jeśli występuje się regularnie, to w każdym kolejnym spotkaniu udanym spotkaniu zyskuje się pewność siebie. Wystarczy jeden dobry mecz żeby "załapało". Ale najpierw muszę taki zagrać. W życiu nie zawsze jest słodko i kolorowo - dodał.
Wielka rywalizacja
Już za sześć tygodni sytuacja Komorowskiego w drużynie może się jeszcze bardziej skomplikować. 26 listopada Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie zajmie się sprawą 2-letniej dyskwalifikacji nałożonej na Wawrzyniaka przez grecką federację piłkarską. Coraz częściej słychać głosy, że skarga polskiego piłkarza zostanie rozpatrzona po jego myśli i jeszcze w tym roku będzie mógł występować, bo Legia zgłosiła go do rozgrywek ekstraklasy. Oczywiście nie od razu, bo te kilka miesięcy przerwy nie pozostały bez wpływu na jego formę i trudno, aby natychmiast wskoczył do pierwszej jedenastki. Jedno jest pewne, w czasie zimowej przerwy na lewej obronie stołecznej jedenastki zapowiada się pasjonująca rywalizacja o miejsce w składzie. - Na pewno trzeba walczyć. Nie zawsze zawodnik "zapali" od razu, niektórzy potrzebują trochę czasu. Spójrzmy na Miro Radovicia. Wiosną się męczył, a teraz wrócił do dobrej formy. Mam wielką nadzieję, że ze mną będzie podobnie - zakończył obrońca Legii.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.