Kacper Skibicki

Niesamowita historia Kacpra Skibickiego

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

09.11.2020 09:45

(akt. 09.11.2020 11:47)

Niesamowita jest historia jaką napisał sobie sam w niedzielę Kacper Skibicki. W rezerwach wyróżniał się głównie szybkością. Nie był jednak postacią pierwszoplanową.

Skibicki pierwsze piłkarskie kroki stawiał w zespole Pomowca Kijewo Królewskie. W 2017 roku trafił do Olimpii Grudziądz. Na początku grał z juniorami, później został włączony do kadry II ligowego zespołu. W rundzie jesiennej sezonu 2018/19 zagrał w trzynastu meczach, strzelił dwa gole. Zainteresowała się nim Legia Warszawa, podpisał 3-letnią umowę i od razu został ponownie wypożyczony do Grudziądza, gdzie w siedmiu spotkaniach zdobył jedną bramkę. Na początku poprzedniego sezonu wrócił na Łazienkowską i został wypożyczony do Pogoni Siedlce - 15 meczów, jeden gol, nie był jednak ważną postacią zespołu. Zimą znów stawił się na zajęciach drugiej drużyny Legii, poleciał z nią na zgrupowanie. Na obozie nie wywalczył sobie miejsca w składzie i wyglądało na to, że będzie graczem rezerwowym.

Dział skautingu Legii, ludzie w akademii szukali nowego miejsca dla Skibickiego. Zawodnik miał udać się na kolejne wypożyczenie, ale nikt nie był zainteresowany lub też mówiąc bardziej brutalnie, nikt go nie chciał! Później wybuchła pandemia koronawirusa, rozgrywki w III lidze zakończono, a Kacper jedynie trenował z zespołem. Latem znów Legia chciała go wypożyczyć, ale ponownie się nie udało. 

W bieżącym sezonie był zawodnikiem rezerw Legii i miał tam swoje problemy. W pierwszym spotkaniu nie załapał się do kadry meczowej. Później zagrał przez ostatnie 20 minut w starciu z rezerwami Jagiellonii, by wkrótce nabawić się kontuzji stawu skokowego. Leczenie i rehabilitacja trwały blisko miesiąc. Wrócił do gry pod koniec września - w spotkaniu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki pojawił się na murawie na ostatni kwadrans. Potem było 45 minut w Elblągu (druga połowa meczu), 72 minuty z Ursusem (strzelił gola na wagę zwycięstwa), 90 minut w starciu z Legionovią, 70 minut z Bronią Radom i 60 minut z KS Wasilków (asysta). Nic nie zapowiadało tego, że może trafić do pierwszego zespołu, trenować z nim, zadebiutować i tym bardziej być ważną postacią w hitowym spotkaniu w ekstraklasie. 

Z pomocą zawodnikowi przyszedł trener Czesław Michniewicz, który szukał młodych zawodników. Zmusiła go do tego sytuacja kadrowa pierwszego zespołu i zbierający żniwo koronawirus. Sztab szkoleniowy pierwszego zespołu zaprosił na treningi czterech graczy - Ariela Mosóra, Nikodema Niskiego, Szymona Włodarczyka i właśnie Skibickiego. Mosór i Niski zagrali w niedzielę w rezerwach, zaś Włodarczyk i Skibicki znaleźli się w kadrze na mecz z Lechem. 

Wiadomo było, że atutem Skibickiego jest szybkość, niezłe uderzenie z dystansu oraz umiejętność gry na obu stronach boiska. To zdecydowało, że to on, a nie młody "Włodar" pojawił się na murawie w starciu z "Kolejorzem". - To wszystko przez kwestie regulaminowe dotyczące młodzieżowca. Rosołkowi nie grało się łatwo, mógł w kilku momentach zachować się lepiej, ale doświadczenie przyjdzie z czasem. Zakładaliśmy zmianę w 60. minucie. Obserwowaliśmy młodzież w rezerwach, widziałem także bramkę Skibickiego w spotkaniu z Ursusem. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że to on wejdzie na zmianę - tłumaczył Michniewicz po meczu. 

A Skibicki wszedł i grał bez kompleksów, szukał gry. Choć po jego wejściu na murawę Lech utrzymywał się długo przy piłce. Pierwszy kontakt z futbolówką młodzieżowiec miał po siedmiu minutach - główkował w środku pola. Drugi kontakt z piłką zakończył się bramką! Do wycofującego podania w pole karne od Pawła Wszołka dopadł właśnie Skibicki i mocnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał Filipa Bednarka. Później miał jeszcze kilka udanych zagrań - po zamieszaniu w szesnastce stanął sam przed bramkarzem Lecha, ale trafił w niego, wygrał też pojedynek główkowy z obrońcami i uderzył na bramkę, ale z jego strzałem poradził sobie golkiper. - Jestem bardzo zadowolony z tego, że Kacperek Skibicki wszedł w bardzo trudnym momencie dla nas. Dla niego to fantastyczny dzień – zadebiutował w ekstraklasie, w Legii, zdobył bramkę i miał udział przy drugim trafieniu. Cieszę się bardzo razem z nim, z jego najbliższymi. Jestem pewien, że ten dzień zapamięta do końca życia - dodawał po spotkaniu Michniewicz. 

- Cieszyłem się z tego, że byłem włączony do treningów z pierwszą drużyną. W sobotę dowiedziałem się, że zostałem powołany na mecz z Lechem i radość była jeszcze większa. Ale debiut i gol?! Nie można było sobie wymarzyć nic lepszego - mówił po meczu Skibicki. 

19-latek napisał sobie piękną historię. Jeszcze nie dawno nie mógł sobie znaleźć klubu, a w niedzielę zdobył bramkę w debiucie w ekstraklasie i to w starciu z Lechem Poznań. Spotkania z "Kolejorzem" kreują bohaterów nieoczywistych. Przed rokiem był nim Maciej Rosołek, teraz został nim Kacper Skibicki.  

Czesław Michniewicz, Kacper Skibicki

Polecamy

Komentarze (98)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.