Niesamowity Jan Mucha
29.11.2009 10:28
To, że Szczęsny się nie pomylił w ocenie pokazał wczorajszy mecz, który był popisem słowackiego golkipera. Poprzednio w takim transie bramkarz Legii był w Kopenhadze, kiedy to do rozpaczy doprowadzał zawodników Broendby.
- 20 minuta - zaczęło się niepozornie od pewnie wyłapanego strzału Rachwała w środek bramki z 25 metrów.
- 32 minuta – Costly w roli lewoskrzydłowego, wyłożył idealnie na piąty metr piłkę Nowakowi. Ten uderzył, ale jego strzał zdołał odbić Mucha, który jednak od razu się podniósł i pobiegł do przodu. Tam bowiem futbolówka trafiła do Wróbla, który strzałem z pierwszej piłki z woleja chciał umieścić piłkę w siatce. Bramkarz Legii stanął jednak na wysokości zadania, a uderzenie zawodnika gospodarzy wybronił ofiarnie własną twarzą. Wydawałoby się, że była to parada meczu, kolejki i sezonu, ale jak się później okazało był to dopiero początek.
- 56 minuta – Wróbel wybiega sam na sam z golkiperem naszego zespołu, Mucha jednak odważnym wybiegiem i padem pod nogi wygarnia piłkę spod nóg piłkarza GKS Bełchatów. Do odbitej futbolówki dopadł jeszcze Costly i widząc opuszczoną bramkę zdecydował się na podcinkę. Futbolówkę zmierzającą pod poprzeczkę zatrzymał jednak wracający między słupki „Muszkin” wybijając piłkę na rzut rożny.
- 81. minuta – Cetnarski wpada w pole karne, ale Mucha jest jak w transie, bez problemu wygarnia piłkę spod nóg zawodnika z Bełchatowa.
- 90 minuta – One Man Show – W pole karne Legii wbiegł Nowak, Mucha szybko ocenił sytuację i stwierdził, że nie zdąży rzucić się pod nogi napastnika GKS-u zanim ten kopnie piłkę. Zdecydował się więc na wślizg i trafił idealnie. Futbolówka toczyła jednak w kierunku kolejnego zawodnika gospodarzy, Mucha nie namyślając się nawet chwili, podniósł się pobiegł za piłką i drugim czystym wślizgiem powstrzymał strzał na bramkę. Tym razem Mucha został już z piłką przy nodze, wydawało się, że pobiegnie skrzydłem i strzeli bramkę, ale ostatecznie zadowolony z siebie Słowak kopnął na aut, a sam wrócił do bramki.
Mucha miał dzień konia, to dzięki jego interwencjom i strzale Macieja Iwańskiego legioniści wygrali w Bełchatowie. Bez Słowaka nie byłoby tej wygranej, trzech punktów i pozycji lidera Ekstraklasy (stan na sobotę 28.listopada 2009). – Cieszymy się, że mamy Janka Muchę, który zawsze jest we właściwym miejscu w sytuacji zagrożenia. Kiedy wynik jest na styku, Janek zawsze potrafi wyciągnąć jedną, czy dwie piłki i to nas ratuje – podsumował na gorąco grę kolegi Iwański. - Na pewno Janek Mucha zagrał świetny mecz. Kilka razy ratował nas przed utratą bramki. To był jego dzień – komplementował z kolei bramkarza Maciej Rybus.
Trudno się z tymi opiniami nie zgodzić, to był wielki mecz Jana Muchy. Bramkarz Legii jest obecnie najlepszym golkiperem naszej ligi, jest klasą sam dla siebie. Pozostaje jedynie pytanie jak długo pozostanie przy Łazienkowskiej. W sobotę pokazał władzom klubu, że jest wart tego by zarabiać naprawdę duże pieniądze. Choć sam pozostaje niezwykle skromny – Nie czuję się bohaterem, owszem miałem momentami dużo pracy, ale na trzy punkty zapracowała sobie cała drużyna – mówił po ostatnim gwizdku Jano.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.