Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nieskuetczna Legia, Wisła i Lech

Marcin Szymczyk

Źródło:

21.09.2009 21:15

(akt. 17.12.2018 04:26)

Pięćdziesiąt trzy - tyle strzałów oddali w siódmej kolejce Ekstraklasy piłkarze Legii Warszawa, Lecha Poznań i Wisły Kraków. Tylko cztery z nich przyniosły efekt w postaci gola. Zaledwie dwie bramki zostały zdobyte przez napastników. W miniony weekend trzy zespoły, będące wizytówkami rozgrywek, zagrały z wyjątkowo dramatyczną skutecznością. W Legii przestał trafiać <b>Adrian Paluchowski</b>, na razie zawodzi <b>Marcin Mięciel</b>, sytuacje marnuje <b>Sebastian Szałachowski</b>, a do zdrowia wciąż nie może powrócić <b>Bartłomiej Grzelak</b>.
Rozwiązaniem problemu miał być powrót po kontuzji do pierwszej jedenastki Takesure’a Chinyamy. – Będziemy mieli z niego pożytek – przekonywał Urban. Mecz z Lechią Gdańsk Legia po dobrej grze wygrała 2:0. Nie można jednak powiedzieć, że skuteczność się poprawiła. Wręcz przeciwnie. Aby zdobyć dwie bramki legioniści musieli oddać aż 23 strzały! Sam „Chini” zmarnował siedem dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. - Chinyama mnie denerwuje, bo nie szanuje kolegów z zespołu, nie wykorzystuje sytuacji, gdy może podać do lepiej ustawionego partnera. Albo strzela z ostrego kąta, albo z czterdziestego metra. W dodatku nie robi żadnych postępów. Strzela bramki, bo gdzie miałby je strzelać, jak nie w Legii? Warto jednak zwrócić uwagę, że nikt się nim nie interesuje. Nikt go z Legii nie kupi, bo widać, że nie jest inteligentny w grze – surowo ocenił Chinyamę w programie Liga+, Grzegorz Mielcarski, ekspert telewizji Canal+. Trudno się z tym nie zgodzić. W meczu z Lechią przerażał kibiców swoimi fatalnymi uderzeniami i boiskowym egoizmem, a i przy bramce nie musiał się wiele napracować. Dołożenie nogi po znakomitym dośrodkowaniu Macieja Iwańskiego niezwykłym wyczynem czarnoskórego snajpera nie było. Choć w poprzednim sezonie piłkarz z Zimbabwe zdobył tytuł króla strzelców, dla Legii nie powinien być jedynym i najważniejszym żądłem. Nie wiele lepiej pod względem skuteczności prezentują się Lech Poznań i Wisła Kraków. To prawda, że Lewandowski ma już na koncie cztery bramki. Wbrew pozorom nie jest to jednak duża liczba, gdy weźmiemy pod uwagę ilość znakomitych, stuprocentowych sytuacji, które zmarnował. Błędy w grze ofensywnej sprawiły, że Lech pożegnał się z europejskimi pucharami, a w tabeli Ekstraklasy ma sześć punktów starty do lidera. Przez festiwal nieskutecznych strzałów w dwumeczu z Levadią Tallin Wisła Kraków musiała pożegnać się z marzeniami o Lidze Mistrzów, zanim na dobre rozpoczęła walkę o udział w tych elitarnych rozgrywkach. W niedzielę przez nonszalancję i nieskuteczność krakowianie zaliczyli wpadkę z Polonią Bytom. I jeśli zawodnicy nie poprawią celowników to takie wpadki będą się powtarzać.

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.