Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nijaka Legia Macieja Skorży

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

14.09.2010 09:08

(akt. 15.12.2018 14:35)

Tak źle nie było od 19 lat. Wtedy Legia zaczynała rozgrywki, w których cudem obroniła się przed spadkiem z ligi. W 1991 roku w pierwszych pięciu kolejkach wygrała jeden mecz, po dwa zremisowała i przegrała. W lidze dołowała, ale w Pucharze Zdobywców Pucharów pokonała Aberdeen oraz Sampdorię i stawiała czoła Manchesterowi United. Teraz jest na 10. miejscu w tabeli (dwa punkty od strefy spadkowej), a ograć mógł ją prawie każdy, kto o to powalczył.

Bramkarz? Nijaki. Ponoć wielki talent, ale gra w kratkę. Jeden mecz wybroni, inny zawali. Janem Muchą to on nie jest i chyba długo nie będzie.

Obrona? A jakże, nijaka. Na usprawiedliwienie ma ciągle zmieniane zestawienie i to, że część z zawodników nie grała na swoich pozycjach. Ale bez przesady - każdy z nich ma znane nazwisko, nie trafił do klubu przez przypadek, powinien dać sobie radę.

Pomoc? Także nijaka. Wprawdzie Ivica Vrdoljak i Manu, jako jedyni z nowych graczy sprawdzają się, ale też nie na tyle, na ile oczekiwano. Od Macieja Iwańskiego zawsze będzie wymagać się bardzo dużo, bo to dobry piłkarz. Tyle że w jego przypadku odstawienie na bocznicę w drugiej części przygotowań odniosło skutek przeciwny do zamierzonego. Maciej Rybus nie ma konkurenta, to widać. Ariel Borysiuk jest zawsze pierwszym winnym - jak coś trzeba zmienić, 19-latek siada na ławce rezerwowych. Motywujące dla niego to nie jest.

Tylko o ataku nie da się powiedzieć, że jest nijaki. Dlaczego? Bo w ogóle nie istnieje. W trzech meczach wyjazdowych Legia oddała na bramkę rywali 6 celnych strzałów. To mówi samo za siebie.

Trener też nijaki? Na razie tak. Jakoś nie widać, żeby na Legii przybił pieczątkę: Maciej Skorża. A dostał wszystko: pieniądze, nowych graczy i czas. A przede wszystkim wspaniałych kibiców, którzy pewnie jeszcze kilka meczów mu wygrają.

Ostatnim szkoleniowcem, który miał taki komfort pracy był Dragomir Okuka. Zdobył mistrzostwo Polski, ale budował zespół za drobne, a nie za miliony. Wziął nieznanego Stanko Svitlicę, a Aleksandara Vukovicia kupił za nowego Ikarusa, którym piłkarze Partizana Belgrad jeździli potem przez kilka lat. Dziś takiego snajpera i lidera Legii brakuje.

Łatwo być mądrym po szkodzie, ale aż trudno się powstrzymać. Chciano napastnika? Proszę: był np. Andrzej Niedzielan, teraz lider klasyfikacji strzelców Ekstraklasy. Za darmo. Skrzydłowy? Proszę: Tomasz Wróbel, także był do wzięcia za darmo. Zawodnicy znani w kraju, tańsi od tych, których latem kupowała Legia. Ale Polacy byli be, a zagraniczni cacy.

Ktoś powie, że za wcześnie na oceny. Nie. Czas najwyższy. Maciej Skorża układał po swojemu ten zespół od kwietnia (jeszcze przed oficjalnym podpisaniem kontraktu), a to już prawie pół roku. Efekt? Zamiast wyników są jakieś dziwne gierki, jak np. utajnianie kadry meczowej (po raz pierwszy od lat zrobił to jakikolwiek trener Legii).

Praca w Legii to coś wyjątkowego. Dziesiątki świetnych piłkarzy i trenerów połamało sobie zęby na tym klubie. Tam trzeba mieć charakter i szczęście, inaczej się nie da. Ci, którzy umieli te dwie cechy połączyć, osiągali sukcesy (w ostatnich latach: Okuka, Wdowczyk). Inni, przegrani, musieli odejść z podkulonym ogonem. - Gra w Legii to nie jest tylko założenie koszulki na mecz. To musi być wielki honor i wyróżnienie. Im szybciej wbijemy sobie to do głowy, tym lepiej. Na razie stadion piękny, kibice piękni, tylko my za tym nie nadążamy - najtrafniej dzisiejszą Legię podsumowuje Jakub Wawrzyniak.

Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (62)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.