Obcokrajowcy rządzą Legią
20.12.2007 17:56
Słowacki bramkarz <b>Jan Mucha</b> w pierwszych sześciu ligowych meczach nie dał się pokonać żadnemu z rywali. Skapitulował dopiero po strzale <b>Piotra Kuklisa</b> z Widzewa. "Jano" zasłużył na słowa uznania i wakacje w upalnym słońcu. Razem z <b>Edsonem</b> poleciał na urlop do Brazylii. Mucha trzyma sztamę ze skrzydłowym Legii i podczas meczów rozumieją się bez słów. Edson był jesienią jednym z najmocniejszych punktów zespołu. Razem z <b>Rogerem</b> kierował drugą linią warszawskiego zespołu.
Dzięki temu Roger wyrósł na prawdziwą gwiazdę ekstraklasy. Grał równo, pewnie i w wielu spotkaniach to jego podania przesądziły o zwycięstwach Legii. Oby tylko utrzymał wysoką formę do końca sezonu. Nie będzie łatwo, bo kilka dni temu Brazylijczykowi zmarł ojciec. Ale jak pokazał Miroslav Radović, rodzinna tragedia może zmobilizować czasem do jeszcze lepszej gry. Kiedy "Rado" stracił ojca, szybko się otrząsnął i stał się czołowym pomocnikiem ligi.
Szkoleniowiec Legii nie pomylił się, kiedy wybrał na kapitana drużyny Aleksandara Vukovicia. Serbski pomocnik pokazał tej jesieni, że w stołecznym zespole czuje się jak ryba w wodzie. Od "Vuko" młodsi legioniści mogą się dużo nauczyć. Najlepszym strzelcem Legii jest dziś Takesure Chinyama. Reprezentant Zimbabwe trafił do siatki rywali aż 10 razy. Efekt? Nawet krytycy jego talentu przestali opowiadać bajki o wadzie serca błyskotliwego napastnika.
Kibice trzymają kciuki, by jak najszybciej do gry wrócił Inaki Astiz. Były kapitan rezerw Osasuny Pampeluna szybko wywalczył sobie miejsce w obronie warszawskiej drużyny. Gdyby pod koniec rundy nie odniósł kontuzji kolana, śmiało mógłby kandydować do miana najlepszego defensora polskiej ligi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.