Obcokrajowcy w Zawiszy - próby znalezienia perełek
16.03.2016 10:15
Radosław Osuch został właścicielem Zawiszy w 2011 roku. Od tamtego czasu do klubu trafiło wielu obcokrajowców. Osuch miał rozeznanie - przed kupnem klubu był wziętym menedżerem, a w biznes wprowadzał również swojego syna Kajetana. To właśnie on jest teraz w dużej mierze człowiekiem, który pomaga ściągać graczy z innych krajów do Bydgoszczy.
Aktywność transferową było widać przede wszystkim po awansie do Ekstraklasy. W tym samym sezonie Zawisza nieoczekiwanie zdobył Puchar Polski, a o trofeum na Stadionie Narodowym walczył z innym niespodziewanym finalistą, Zagłębiem Lubin. Pozyskani obcokrajowcy raczej nie zawodzili i byli ważnymi punktami drużyny. Rodzynkiem, który się nie sprawdził był Bacar Balde, który raptem kilkanaście dni trenował z "Zetką". Szybko na jaw wyszły jego problemy z sercem. Solidnym stoperem okazał się za to Andre Micael. Wiele wiatru na skrzydle robił Luis Carlos, a Bernardo Vasconcelos mimo zaawansowanego wieku, zdobył osiem bramek w Ekstraklasie. Podobnie było z doświadczonym Heroldem Goulonem, który dzięki sile fizycznej potrafił czynić spustoszenie wśród rywali. Zimą do drużyny dokupiono Alvarinho oraz Jorge Kadu. Ten pierwszy był czołowym zawodnikiem Zawiszy, zaś napastnik Republiki Zielonego Przylądka skończył na pięciu trafieniach w najwyższej klasie rozgrywkowej i transferze do Angoli. Na siedem transferów aż pięć było udanych, jeden przeciętny i jeden nieudany. Niezły wynik.
Gdy ci zawodnicy odchodzili z Zawiszy, władze klubu na nich nie zarobiły. Najwięcej pieniędzy bydgoski klub dostał za Alvarinho, który chciał zmienić otoczenie po spadku drużyny z Ekstraklasy. Zanim jednak do tego doszło, do Bydgoszczy trafili kolejni obcokrajowcy. Między innymi trener Jorge Paixao z Portugalii. Miał być szkoleniowcem na lata, a pracę stracił na początku sezonu - w sierpniu.
Z czasem pomyłek transferowych było więcej. Najlepiej w pamięci kibiców i ekspertów nie zapisali się Joshua Silva, Samuel Araujo, Anestis Argyriou i David Fleurival. Wzmocnieniami mieli być Wagner, Mica czy Raffael Porcelis, ale żaden z nich nie potrafił ustabilizować formy. Zimą, kiedy było jasne, że "Zetka" będzie walczyła o utrzymanie, zdecydowano się na kolejnych graczy - tym razem spróbowano kierunku wschodniego.
Perełką okazał się Iwan Majewskij, reprezentant Białorusi. Defensywny pomocnik wprowadzał wiele spokoju w środku pola, a prezentował się na tyle dobrze, że wspominano się o nim nawet w kontekście Legii. Ostatecznie po spadku klubu z Ekstraklasy, zakotwiczył w rosyjskiej Anży Machaczkała. Drugim graczem, który robił różnicę był Josip Barisić, strzelec ośmiu goli. Chorwat na tyle dobrze prezentował się pod wodzą Mariusza Rumaka, że w obecnych rozgrywkach występuje w Piaście Gliwice, rewelacji bieżącego sezonu. Oczywiście były też nieporozumienia. Cristian Pulhac czy Cornel Predescu raczej nie wnosili zbyt wiele w poczynania drużyny. Podobnie było z Gruzinem Giorgim Alawerdaszwilim. Często grał za to Luka Marić, ale czy prezentował poziom ekstraklasowy? Sprawa mocno dyskusyjna.
Po spadku z Ekstraklasy Osuch nie zraził sie i postawił na sprawdzoną metodę wzmacniania zespołu obcokrajowcami. Liczba była jednak tym razem mniejsza, do drużyny dołączyło trzech graczy. Dwóch wypaliło. Wasił Panajotow dobrze zaczął sezon, strzelił dwa gole. Pewne miejsce w defensywie ma Blazo Igumanović. Gorzej wiedzie się jego koledze z Czarnogóry, Marko Banoviciovi. Dwa mecze w barwach niebiesko-czarnych wrażenia nie robią.
Zimą nadrobiono zaległości i ściągnięto kolejnych obcokrajowców. Największe wrażenie robi chyba nazwisko Gala Arela, który poprzednią rundę spędził na zapleczu Primera Division. Co prawda były gracz Hapoelu Hajfa czy Hapoelu Beer Szewa zagrał w Gimnasticu Tarragona tylko cztery razy, ale jak na transfer na zaplecze polskiej ekstraklasy było nieźle. Pomocnik ma stanowić o obliczu Zawiszy w najbliższych miesiącach. Ciekawe również, jak poradzi sobie Jean M'voto mający za sobą występy w Sunderlandzie, Oldham Athletic, Barnsley czy Leyton Orient, drużynach z niższych lig angielskich. Potężny defensor ma zapewnić odpowiednio twardą grę. Na debiut czekają Jay Jaskólski czy Toni Markić. Inną kwestią było sprowadzenie Romana Marczułenki, który poprzednią rundę spędził w Stomilu Olsztyn, gdzie był ważnym zawodnikiem. Ukrainiec był już wcześniej dobrze znany władzom Zawiszy.
Zawisza to klub, który w pewnym stopniu bazuje na obcokrajowcach z niższej półki. Drużyna z Bydgoszczy nie może liczyć na solidnych zawodników z innych lig, bo po takich zgłaszają się lepsze drużyny. Klub Osucha stara się wyszukiwać graczy, którzy mogą się w Zawiszy odbudować czy wypromować. Przeszłość pokazuje, że bywa z tym różnie, choć po stronie udanych transferów można zapisać jednak więcej plusików, niż za linią oddzielającej sukces od porażki.
W środę obcokrajowcy Zawiszy mogą odegrać największą rolę. Klub z Bydgoszczy może pokładać wiarę w Arelu czy M'voto, to oni powinni ciągnąć zespół, wespół z Kamilem Drygasem, który od kilku miesięcy udowadnia swoją klasę, a latem trafi do Pogoni Szczecin.
Mecz Legia - Zawisza rozpocznie się w środę o godzinie 18:30. Zapraszamy na trybuny stadionu przy ulicy Łazienkowskiej.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.