Oceniamy piłkarzy Legii!
20.09.2009 17:48
W VII kolejce Ekstraklasy Legia Warszawa pokonała na własnym stadionie Lechię Gdańsk 2:0. Obie bramki dla warszawian padły z podań <b>Macieja Iwańskiego</b>, a zdobywali je <b>Takesure Chinyama</b> oraz <b>Miroslav Radović</b>. Po słabszych ostatnich występach Legia tym razem niepodzielnie rządziła na murawie i odniosła zasłużone zwycięstwo. Redaktorzy Legia.Net z uwagą obserwowali zmagania na boisku i oceniali piłkarzy w skali 1-10 (gdzie 6 oznacza całkiem niezłą grę, 1 oznacza beznadziejny występ, zaś 10 to nota idealna gdzie piłkarzowi wychodziło wszystko).
To był mecz róznych okazji. Pan Lucjan Brychczy obchodził jubileusz 55-lecia pracy w Legii. Tomasz Kiełbowicz rozegrał w lidze w barwach Legii już 200 meczów. Tragedię w kopalni "Wujek - Śląski" publiczność uczciła minutą ciszy. Kibice Legii nie zapomnieli też o rocznicy agresji wojsk sowieckich na ziemię polską i odśpiewali Hymn Państwowy. A na boisku też nie brakowało okazji. Głównie za sprawą Legii, która ponownie nie grzeszyła skutecznością. W poprzedniej kolejce legioniści nie wykorzystali atutu mokrej murawy i nie strzelali z dystansu. Tym razem bombardowali bramkę Lechii z poza pola karnego. Przeważnie straszliwie niecelnie. Jednak jest światełko w tunelu. Gdy decydowali się na grę z klepki i szybszą wymianę podań, udawało się zagrażać gościom. Redaktorzy Legia.Net przyglądali się grze "Wojskowych" i oto jak ich ocenili:
Jan Mucha 7 - Dobry mecz w wykonaniu reprezentanta Słowacji. Po meczu był bardzo zadowolony i rozpromieniony. Słowacja jest bardzo bliska bezpośredniego awansu, a i Legii mecz w końcu wyszedł i udało się bez problemu zgarnąć trzy punkty. Swoim występem udowodnił, że przedłużenie umowy powinno być dla klubu priorytetem. W zasadzie był bezbłędny, interweniował tak jak trzeba. Nie miał wiele pracy, a jeśli już to spisywał się wzorowo. Tylko raz poniosła go fantazja w rozegraniu piłki z Choto, ale i tak miał kontrolę nad rozwojem wypadków.
Jakub Rzeźniczak 7 - Całkiem dobry mecz Kuby. W ostatniej kolejce nie grał, więc był to dla niego mały powrót do składu. Nieco rzadziej, niż zwykle, wybiegał na obieg Radoviciowi, ale i tak ich współpraca była co najmniej poprawna. W drugiej połowie dośrodkowania były już częstsze i przeważnie dobre. W defensywie spisywał się poprawnie i bez problemu radził sobie na rywalami. W pojedynkach jeden na jeden nie kombinował i gdy nie mógł dograć partnerom po prostu ją wybijał. W zasadzie tylko raz pozwolił dośrodkować ze swojej strony, ale obyło się bez zagrożenia.
Inaki Astiz Ventura 7 - Już w pierwszej akcji mógł dać Legii prowadzenie, jednak piłka po jego strzale głową minęła w nieznacznej odległości słupek. Potem jeszcze kilka razy brał udział w akcjach ofensywnych, decydował się też na oddawanie strzałów z dystansu. A w obronie trudno się doszukać większych błędów. Grał bardzo pewnie i z dużym wyczuciem. Wiele widział, łatwo czytał intencje rywali, odbierał piłkę bez większych problemów. Niedawno miał słabszy okres, ale to już z pewnością za nim, gdyż od kilku meczów prezentuje równy, wysoki poziom.
Dickson Choto 8 - Po profesorsku. Widać, że pewnie się czuje na murawie. Już nie tylko demolował rywali w powietrzu, czy w walce jeden na jeden. Włączał się też aktywnie do rozgrywania piłki, szczególnie w drugiej połowie. Potrafił także dryblować i zwodami oszukiwać przeciwników. Jeden raz pozwolił sobie na nonszalanckie bardzo wysokie podanie po rozegraniu piłki z Muchą, ale to wszystko, na co tego dnia mogli z jego strony liczyć gdańszczanie. Oby tylko zdrowie mu dopisywało.
Tomasz Kiełbowicz 6 - W Legii w meczu ligowym zagrał po raz dwusetny. I tym razem pokazał, że można na niego liczyć. Nie było z jego strony piłkarskich fajerwerków, ale ze swoich zadań wywiązał się bardzo solidnie i trudno mieć do niego zastrzeżenia, jeśli chodzi o grę w obronie. Nieco słabiej wypadł w ofensywie, nie był częstym gościem pod bramką rywali. Także współpraca z Rybusem nie wyglądała, jak w sierpniu, kiedy lewa strona tworzyła spore zamieszanie w szeregach drużyn przeciwnych. Kolejnych dwustu meczów rozegrać już mu się nie uda, ale przed zakończeniem kariery powinien jeszcze trochę ich dołożyć.
Miroslav Radović 7 - Z meczu na mecz jego gra wygląda coraz lepiej. Przeciwko Lechii zanotował dobry występ, który okrasił ładnym golem po rozegraniu piłki z klepki z Iwańskim. W tej samej akcji najpierw ładnie się zastawił, a nie był to jedyny raz w tym spotkaniu. Jego rajdy z piłką zaczynają przypominać te z jego najlepszego okresu gry w Legii. Decydował się też na strzał z dystansu, wymuszał faule w pobliżu pola karnego. A był obecny także w obronie, gdzie asekurował Rzeźniczaka, potrafił wywrzeć presję na przeciwnikach, a nawet odebrać im piłkę. Trener może chyba być z niego wreszcie zadowolony.
Maciej Iwański 8 - Jeżeli „Ajwen” po ostatnim meczu naprawdę martwił się, że już nie potrafi to mylił się. Udowodnił to sam sobie w ostatni piątek. Najpierw znakomicie się przedarł przez obronę i dobiegł do linii końcowej boiska w polu karnym idealnie wystawiając piłkę „Cziniemu”, a ten wepchnął ją do bramki. W drugiej połowie wspaniale rozegrał piłkę z Radoviciem wypuszczając go w uliczkę, a „Rado” podwyższył prowadzenie. A dobrych zagrań było znacznie więcej. Iwański wielokrotnie wracał po piłkę pod własne pole karne i już stamtąd wyprowadzał kolejne akcje. Oczywiście kilka razy przydarzyły się błędy. Zdarzyło się na przykład podać na własnej połowie rywalowi, a błąd naprawił po nim Giza faulem taktycznym. Ale to nie zmienia faktu, że był jednym z bohaterów spotkania.
Ariel Borysiuk 5 - Ma swój wkład w zwycięstwo. Nie był może zbyt widoczny, ale całkiem skutecznie rozbijał ataki Lechii. Nie zawsze był dokładny i kilka niecelnych podań mu się zdarzyło. Potrafi strzelać z dystansu, więc próbował swoich sił w tym elemencie gry. Niestety w pamięci utkwiły jedynie dwa bardzo niecelne uderzenia z poza pola karnego. Obiecywał poprawę, jednak póki co wypadł co najwyżej przeciętnie. Może za bardzo chce? Spokój będzie wskazany i to mimo nacisku gotowego do gry Tomasza Jarzębowskiego.
Piotr Giza 5 - Przeciętnie. Jest mało widoczny na boisku. Wiele podań przechodzi przez niego, ale ostatnio nie podejmuje ryzyka jakiegoś niekonwencjonalnego rozegrania piłki. W defensywie pracował dość rzetelnie. Zarobił żółtą kartkę, jednak musiał zatrzymać atak faulem taktycznym po bardzo nieudanym podaniu kolegi. Zaliczył kilka niecelnych zagrań, momentami brakowało dokładności w rozegraniu. Także z strzały dystansu nie były groźne. Jeszcze niedawno czarował nas swoją grą. Wtedy do formy dochodził bardzo długo. Tym razem może nie mieć aż tak dużo czasu, ani cierpliwości ze strony trenera.
Maciej Rybus 6 - W pierwszej połowie był jednym z motorów napędowych Legii. Co jakiś czas znakomicie przedzierał się swoim skrzydłem. Raz po takiej akcji oddał strzał obroniony przez bramkarza, ale trzeba zauważyć, że było to zagranie samolubne, gdyż byli lepiej ustawieni partnerzy. Później już częściej ich zauważał. W obronie niezbyt widoczny, ale ten element zostawił Kiełbowiczowi, samemu skupiając się na atakowaniu. W drugiej połowie zgasł i trener zdjął go z boiska. W sumie rozegrał niezły mecz.
Takesure Chinyama 7 - Jednogłośnie orzekliśmy, że zagrał dobrze. I mimo siedmiu pudeł na osiem prób strzałów. Mimo, że piłka czasem się nie posłuchała i mu uciekła. Ale za to, że wreszcie w ataku rywale odbijali się od napastnika tak, jak od Choto w obronie. Za to, że potrafił bardzo ładnie i technicznie odegrać partnerom. No i za to, że zdobył pierwszego gola dla Legii, co jednocześnie jest jego pierwszym trafieniem w tym sezonie. Czekamy na kolejne.
Oto oceny graczy rezerwowych:
Marcin Smoliński 6 - Trener tym razem wpuścił go nieco wcześniej, niż zwykł to robić w poprzednich spotkaniach. Raczej nie mógł żałować tej decyzji, bo „Smoła” wniósł nieco ożywienia i fantazji do gry Legii. I radził sobie całkiem nieźle zarówno w środku pola, jak i na lewej stronie. Udanie wymieniał podania i uczestniczył w akcjach kombinacyjnych. Czasami grał z klepki w ciemno, czasami improwizował, przeważnie z dobrym skutkiem. Pokazał się jako kreatywny zawodnik mogący wnieść do gry Legii coś pozytywnego.
Marcin Mięciel 6 - Tym razem zagrał jako zawodnik wchodzący z ławki rezerwowych i trzeba przyznać, że mimo zaledwie niespełna dwudziestu minut zaprezentował się zupełnie nieźle. Nie udało się co prawda strzelić gola, chociaż partnerzy zdawali się grać na niego. Niestety piłka zawsze uciekała, lub była niezbyt dokładnie dograna. Na uwagę zwraca fakt, że mając u boku drugiego napastnika miał znacznie więcej miejsca i przynosił więcej korzyści kolegom. Potrafił zauważyć lepiej ustawionych partnerów. Z taką grą z pewnością przełamanie niemocy strzeleckiej w lidze jest coraz bliżej.
Adrian Paluchowski - przebywał na boisku zbyt krótko, by go oceniać.
Graczem meczu wybraliśmy tym razem Macieja Iwańskiego. Tym razem był w stanie porwać kolegów do lepszej gry i dograć im takie podania, które mimo nieskuteczności trudno było zmarnować. Zyskał też uznanie publiczności za nie odpuszczanie nawet po gwizdku.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.