Oceny piłkarzy Legii za finał Pucharu Polski - najlepsi obrońcy
04.05.2016 23:30
Gra zespołu 7 (6,57 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Dużo walki, twarda gra defensywna, ambicja, waleczność, konsekwencja i mało sytuacji podbramkowych. Takiego spotkania należało się zresztą spodziewać, biorąc pod uwagę przebieg dwóch poprzednich meczów z Lechem w tym roku. I znów, po raz trzeci z rzędu lepsi okazali się legioniści. Mecz nie był porywający, ale wynik był w poniedziałek dużo ważniejszy od wrażeń estetycznych. Lechici poza jednym przypadkiem wszystkie sytuacje stworzyli sobie po stałych fragmentach gry i oddali w sumie jeden celny strzał na bramkę i jeden w słupek, co najlepiej świadczy o szczelności obrony „Wojskowych”. Legia też ich zresztą za wiele nie miała, zaledwie dwa, bo nie wliczamy tu podania Michaiła Aleksandrowa do Jasmina Buricia tuż przed końcowym gwizdkiem. Legioniści mieli jednak więcej sytuacji z gry, częściej utrzymywali się przy piłce i mieli nieznaczną, ale zauważalną przewagę w środku pola. Jedyna bramka padła tym razem po stałym fragmencie gry, choć akurat ten element lepiej przez większość spotkania wykonywali poznaniacy. Bardzo dobrze funkcjonowała gra defensywna całej drużyny, w szczególności wyróżniali się obrońcy, mało natomiast znów było kreatywności w ataku. Największymi atutami Legii były niewątpliwie przewaga fizyczna, lepsza koncentracja i większa determinacja w dążeniu do osiągnięcia celu. Mecz wygrała cała drużyna, a nie błysk pojedynczego zawodnika. Ostatnie pół godziny, wskutek nieustannych przerw w grze, szczególnie trudno ocenić, gra była szarpana, przerywana, piłkarze żadnej z drużyn nie mogli już wejść w rytm. Najważniejsze, że Puchar pozostał w Warszawie, ku radości wszystkich kibiców Legii.
Arkadiusz Malarz 7 (7,44 - ocena Czytelników). W pierwszej połowie piąstkował raz chyba nieco za krótko, ale koledzy też powinni szybciej doskoczyć do stojącego przed szesnastką Szymona Pawłowskiego, na szczęście lechita trafił w słupek. W drugiej części meczu wybronił stuprocentową sytuację ofiarnie rzucając się pod nogi Gergo Lovrencsicsa. Poza tym głównym jego zajęciem było unikanie rzucanych w niego rac, a nie bronienie strzałów, bo koledzy z obrony spisywali się znakomicie. Duży szacunek dla niego za opanowanie w gorącej sytuacji i nie symulowanie po trafieniu racą w nogę. To jest właśnie postawa prawdziwego sportowca.
Artur Jędrzejczyk 8 (7,02). Miał najtrudniejsze zadanie ze wszystkich obrońców - powstrzymanie Szymona Pawłowskiego, czołowego skrzydłowego ligi. I Pawłowski, nie licząc strzału po stałym fragmencie, na boisku w ogóle nie zaistniał, podobnie jak we wcześniejszych meczach Bartosz Kapustka czy Łukasz Madej. „Jędza” jest po prostu bezlitosny dla skrzydłowych z uznanymi nazwiskami, oczywiście pod warunkiem, że gra na prawej obronie. Ani jednego błędu w defensywie, mnóstwo wygranych pojedynków, jedna bardzo dobra akcja ofensywna, gdy został sfaulowany przez Pawłowskiego z boku pola karnego. Praktycznie nie tracił piłek przy wyprowadzaniu i do tego był nie do przejścia. Jeden z najlepszych piłkarzy poniedziałkowego finału.
Igor Lewczuk 7 (6,99). W obronie świetny mecz, tylko raz musiał ratować się faulem dość blisko pola karnego, ale nie dał się ograć ani razu. Z wyprowadzaniem piłki, zwłaszcza w pierwszej części meczu było nieco gorzej, raz podał niecelnie jeszcze na własnej połowie. Znalazł się też niepotrzebnie na ofsajdzie pod bramką Lecha przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego. W sumie jednak dobry występ, podobnie jak całej defensywy.
Michał Pazdan 8 (7,55). Profesor i ostatnia instancja drużyny. Nie tylko zniszczył Dawida Kownackiego nie pozwalając mu na żadną akcję, ale dwukrotnie w pierwszej połowie po niesamowitym powrotach zablokował rywala. Bezbłędny przez cały mecz, tylko raz nie nadążył za Karolem Linettym, gdy Lech miał jedyną dogodną sytuację stworzoną z gry, ale tu też nie popełnił błędu, a jedynie nie zdążył zaasekurować pozycji Adama Hlouska. Bardzo dobry mecz „Pazdka”. Najwyraźniej lubi rywalizację z „Kolejorzem”, w tym roku w każdym meczu z Lechem należał do najlepszych piłkarzy Legii.
Adam Hlousek 7 (7,88). Bardzo dobrze radził sobie w defensywie w pierwszej połowie, w drugiej jednak raz pogubił się w kryciu i Linetty wjechał skrzydłem w pole karne Legii, do tego jeszcze Czech nie zdążył wrócić za Lovrencsicsem i sytuację uratował dopiero Malarz. Sporo bloków, odbiorów, bezpośrednio po jednym z nich Nemanja Nikolić oddał celny strzał z dystansu. Mało tym razem wejść ofensywnych, w sumie tylko dwa razy zobaczyliśmy go pod bramką Lecha. Dobry mecz, jak i reszty obrońców, ale naszym zdaniem tym razem nie był najlepszym z legionistów.
Ariel Borysiuk 7 (6,27). Wreszcie „Vizir” zagrał w defensywie tak, jak się od niego oczekuje. Dużo odbiorów, paraliżowanie rozgrywania piłki przez Lecha, powroty do obrony, blokowanie strzałów, tylko jeden faul na początku meczu w niezbyt bezpiecznej strefie. Z wyprowadzaniem piłki było różnie, celne podania przeplatał niecelnymi, ale ambicja, walka i skuteczność w obronie na naprawdę wysokim poziomie.
Tomasz Jodłowiec 5 (6,36). Widoczna była w poniedziałek długa przerwa w grze reprezentanta Polski. Zaskakująco niewiele odbiorów, sporo podań niecelnych i nieprzemyślane dryblingi. Brak ogrania niestety robi swoje. Jeden ze słabszych legionistów w zwycięskim finale, w ostatnich trzech meczach liczymy na lepszą grę.
Ondrej Duda 5 (5,18). Słowak w pierwszej połowie dużo pracował w obronie, odebrał sporo piłek, ale też i sporo stracił. Zagrał jedno świetne podanie do Aleksandara Prijovicia, ale Szwajcar przestrzelił z czystej pozycji. Druga część meczu słabsza, znów, jak w poprzednich meczach zaczął grać bardzo niedokładnie i dość wcześnie Stanisław Czerczesow zdecydował się posadzić go na ławce. Osobnym tematem jest to, czy Słowak powinien wykonywać stałe fragmenty gry. Naszym zdaniem z trójki Duda, Guilherme i Michał Kucharczyk, reprezentant Słowacji robi to zdecydowanie najgorzej.
Michał Kucharczyk 6 (5,67). Na początku tradycyjnie - dużo dobrej gry w defensywie, powrotów, odbiorów i tyle samo strat w grze do przodu, a do tego jeden nieudany strzał. Po pół godzinie „Kuchy” wreszcie zaczął grać dużo lepiej, przestał tracić piłki i wreszcie zaczął prezentować akcje do których jest motorycznie predestynowany, a których nie wiadomo czemu wiosną prawie nie oglądamy. Najpierw objechał na szybkości Paulusa Arajuuriego i dośrodkował w pole karne do napastników - Lecha uratował tylko desperacki wślizg obrońcy. Potem jeszcze dwa razy popędził na bramkę rywali, raz dośrodkował, za drugim razem tuż przed końcem meczu po prostu nie wytrzymał siły Abdula Aziza Tetteha, bo o faulu tu nie było mowy. Kondycja imponująca, bo ten sprint był w 101. minucie spotkania. Liczymy, że zdecydowanie częściej będzie korzystał ze swojego przyspieszenia, bo to co zrobił z Arajuurim w 68. minucie powinien pokazywać w każdym spotkaniu.
Aleksandar Prijović 7 (7,46). W pierwszej połowie Szwajcar grał po prostu słabo, był mało ruchliwy, często tracił futbolówkę i rzadko udało mu się przetrzymać ją pod kryciem i odegrać. Nie miał jej zresztą przy nodze zbyt często, bo niespecjalnie pokazywał się do gry, do tego pierwszą część spotkania zakończył niecelnym strzałem z bardzo dogodniej pozycji. Po przerwie zaczął grać lepiej, raz dobrze dośrodkował w pole karne, aż wreszcie w naprawdę spektakularny sposób umieścił piłkę w siatce i okazało się to golem zwycięskim. Ponieważ napastnika rozlicza się z goli, trudno na jego występ narzekać, choć rzadko poza tą jedną 69. minutą mieliśmy okazję do oklaskiwania jego zagrań. Niestety to ostatni gol Szwajcara w tym sezonie, bo zakończył mecz ze złamaną ręką.
Nemanja Nikolić 7 (6,74). Co mecz możemy powtarzać to samo - aktywny, dużo pod grą, dużo gry bez piłki, do tego ostatnio główny rozgrywający zespołu i konstruktor akcji. W pierwszej połowie było go z przodu wszędzie pełno - i przed polem karnym, i w jego obrębie, na wprost bramki i na obu skrzydłach. Jeden bardzo dobry strzał z dystansu po indywidualnej akcji, jeden niecelny pod koniec pierwszej połowy. W drugiej części meczu nieco zgasł, często wchodził w pole karne, ale zawsze któryś z defensorów wślizgiem zdołał go wyprzedzić. Bez gola i asysty, ale przynajmniej przez pierwsze 45. minut to na nim opierała się cała ofensywna gra Legii. Doceniamy.
Oceny zmienników:
Guilherme Costa Marques 6 (6,42). Zaczął znakomicie, bo zmusił do błędu Linettego i dzięki temu Legia zdobyła gola. Niestety, jeśli chodzi o ofensywę, to był jedyny przejaw udanej aktywności Brazylijczyka. Dużo lepiej spisywał się w grze obronnej. Trochę za mało był aktywny, niewiele miał kontaktów z piłką, ale jego udział przy zwycięskiej bramce - bezcenny.
Michaił Aleksandrow (5,37) i Kasper Hamalainen (5,65) grali zbyt krótko, by ich oceniać, zwłaszcza, że mecz w końcówce często przerywano. Bułgar znów miał jedną dobrą okazję przed końcowym gwizdkiem, ale nie potrafił jej wykończyć.
Piłkarzem tego spotkania mógł zostać tylko któryś z obrońców. Czytelnicy postawili po raz kolejny na Adama Hlouska, my wahaliśmy się między „Jędzą” i „Pazdkiem”. Ostatecznie wybraliśmy Michała Pazdana za świetne, ofiarne i niezwykle ważne powroty kończone skutecznym blokowaniem rywali.
Oceny Czytelników:
Adam Hlousek 7,88
Michał Pazdan 7,55
Aleksandar Prijović 7,46
Arkadiusz Malarz 7,44
Artur Jędrzejczyk 7,02
Igor Lewczuk 6,99
Nemanja Nikolić 6,74
Guilherme Costa Marques 6,42
Tomasz Jodłowiec 6,36
Ariel Borysiuk 6,27
Michał Kucharczyk 5,67
Kasper Hamalainen 5,65
Michaił Aleksandrow 5,37
Ondrej Duda 5,18
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.