Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz Piastem – ofensywy nadal nie ma

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

20.04.2022 18:30

(akt. 20.04.2022 18:33)

W poniedziałek Legia przegrała przy Łazienkowskiej z Piastem 0:1 i jej przewaga nad strefą spadkową ponownie się zmniejszyła. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 5 (4,43 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Nieznacznym faworytem poniedziałkowego meczu byli goście, którzy byli wyżej w tabeli, a do tego w ostatnich latach regularnie sobie z Legią radzili. I ten mecz przypominał wiele ostatnich bojów Legii z Piastem – gliwiczanie skupieni byli głównie na defensywie na zasadzie „zero z tyłu, a z przodu coś wpadnie”. I choć Piast miał bardzo mało sytuacji, to dostał jeden prezent od Rose’a, którego nie wykorzystać się nie dało i od tej pory mógł grać swoje ulubione murowanie bramki. Legioniści potem dominowali na boisku, często praktycznie nie schodzli z połowy gości, ale efektów bramkowych tego nie było. Legia w defensywie wcale nie grała źle, bo Piast nie stworzył sobie samodzielnie ani jednej dobrej okazji, próbował zagrażać wyłącznie strzałami z dystansu i stałymi fragmentami gry, przy których legioniści zresztą dobrze bronili. To właśnie obrona mimo błędu Rose’a była, podobnie jak w Poznaniu, najmocniejszą formacją Legii, tydzień temu poznaniacy mieli nawet więcej klarownych sytuacji niż gliwiczanie w poniedziałek. W miarę przyzwoicie spisywał się środek pola, który nie tylko miał niewiele strat, ale potrafił po odbiorze piłki przeprowadzać ją pod pole karne przeciwnika. Niestety, na tym się kończyło. Legia w ofensywie nie miała ani jednego piłkarza, który potrafiłby oddać groźny i celny strzał. Dwa dobre dośrodkowania autorstwa Josue i nieliczne sytuacje po stałych fragmentach gry i uderzeniach z dystansu przełożyły się na jeden ledwie celny strzał, notabene autorstwa właśnie Portugalczyka. W Poznaniu było dokładnie tak samo, tylko tam wpadło od poprzeczki w bramkę, a tu po odbiciu od niej piłka wyszła w pole. I to przede wszystkim skrzydłowych i napastnika, a nie obrońców czy środkowych pomocników należy uznać za głównych odpowiedzialnych za to, że Legia punktów w tym meczu nie zdobyła. Co gorsza, na ławce również nie było piłkarzy, którzy mogliby odmienić losy meczu, trener Vuković też nie bardzo ma z czego tą ofensywę lepić. Na mocnych rywali, takich jak Lech, Raków czy Piast ofensywa Legii jest po prostu za słaba. Podobny problem zapewne będziemy oglądać w najbliższy weekend w Szczecinie. W kolejnych meczach powinno być już łatwiej, bo rywale będą słabsi, a ich defensywy nie tak szczelne i nie tak dobrze zorganizowane.

Richard Strebinger 6 (5,96 - ocena Czytelników). Przy straconym golu niewiele mógł zrobić, raz tylko musiał się wykazać przy uderzeniu zza pola karnego w drugiej połowie, pozostałe strzały były bardzo łatwe do złapania. Miał dużo mniej pracy niż w Poznaniu, bo Piast po zdobyciu gola niemal wyłącznie się bronił, a Legia najczęściej utrzymywała piłkę na połowie gości. Ocena wyjściowa.

Artur Jędrzejczyk 7 (5,59). Bezbłędny w defensywie, biegający nieustannie od bramki do bramki – „Jędza” zagrał w tym meczu jak na kapitana przystało. Żaden z rywali nie był go w stanie minąć, dopiero w końcówce meczu po stracie na swojej połowie Kapustki musiał ratować się faulem taktycznym i zarobił żółtą kartkę, która wyklucza go z meczu w Szczecinie. Do ofensywy włączał się bardzo często, dwa razy w połowie dobrze dograł w pole karne do Pekharta i Rosołka, ale żaden z nich nie potrafił zrobić z tego użytku. Koledzy często też nie potrafili rozegrać z nim piłki w taki sposób, by miał wolną pozycję do dośrodkowania, a boczny obrońca nie jest od dryblowania pod końcową linią, musi mieć wypracowaną przez partnerów przestrzeń do dośrodkowania. Był bliski gola po stałym fragmencie gry, uderzył głową minimalnie obok słupka. Jedyny legionista który zagrał naprawdę dobry mecz i jedyny, który otrzymuje od nas ocenę powyżej wyjściowej. Będzie go w meczu z Pogonią bardzo brakować.

Lindsay Rose 4 (3,36). O podarowanym golu Piastowi przez reprezentanta Mauritiusu napisano już wszystko, zachowanie przedziwne i skrajnie nieodpowiedzialne – wystarczyło wybić prostą przecież piłkę do przodu zamiast za siebie i żadnego niebezpieczeństwa by nie było. A poza tym Rose większych błędów już nie popełnił, zablokował jeden strzał, wygrał kilka powietrznych starć, poza jednym przypadkiem dokładnie wyprowadzał piłkę, raz w ważnym momencie powrócił pod bramkę i przerwał akcję. W sumie nie miał wiele okazji do starć z rywalami, bo z Wilczkiem zwycięskie boje toczył głównie Wieteska, a para dobrze grających w defensywie środkowych pomocników często powstrzymywała akcję gliwiczan już w środku pola, do tego legioniści długo utrzymywali się przy piłce, zwłaszcza po przerwie. Gdyby nie podarowany gol byłby to występ niezły, ale w takiej sytuacji ocena musi być znacząco obniżona. Raz na ileś spotkań każdy obrońca takie błędy popełnia, nie istnieją nieomylni stoperzy. Ważne, żeby były to przypadki incydentalne, a nie nagminne. Poza tym utrata gola nie oznacza przegrania meczu, bo od tego są zawodnicy ofensywni, by w odpowiedzi na bramkę rywala strzelili trzy. I to z przodu, a nie w defensywie Legia ma najwięcej problemów wiosną.

Mateusz Wieteska 6 (3,97). Wyeliminował Wilczka zupełnie z gry, najlepszy napastnik Piasta w tym meczu w ogóle sobie nie pograł, stoper Legii wygrał z nim wszystkie starcia. Nie mylił się też przy wyprowadzaniu piłki, a niekiedy wręcz wprowadzał ją na połowę przeciwnika nawet na trzydziesty metr od bramki Piasta. Miał dwie niepewne interwencje – przy golu nieco spóźnił się z reakcją i wywalił świecę we własnym polu karnym, nie usprawiedliwia to jednak w żadnym wypadku Rose’a, bo po tym zagraniu Wieteski żadnej niebezpiecznej sytuacji nie było, reprezentant Mauritiusa mógł po prostu wybić piłkę przed siebie. Drugi błąd „Wietes” popełnił po zmianie stron, ratował się wtedy faulem taktycznym, za który dostał żółtą kartkę. Wieteska zagrał niezły mecz, nie dopuszczał gości do tworzenia groźnych sytuacji pod własną bramką, obciążanie pozostałych obrońców poza Rosem winą za utratę punktów w poniedziałek jest nonsensem.

Joel Abu Hanna 5 (4,70). Bardzo duża aktywność w pierwszej połowie, ale niewiele z niej wynikało. W obronie grał całkiem dobrze, ale zdarzyło mu się raz nie nadążyć z powrotem. Zdecydowanie gorzej było z grą w piłkę. Kilka strat, w tym jedna po zagraniu w poprzek własnej połowy, bardzo niedokładne dośrodkowanie i brak ruchu na obieg pod końcową linię. Za to ostatnie nie tylko reprezentant Izraela ponosi odpowiedzialność, bo jeszcze gorzej grał będący przed nim Verbic, który Abu Hanny w ogóle nie dostrzegał schodząc notorycznie z piłką na prawą nogę do środka, współpraca między obydwoma piłkarzami w ogóle się nie układała i nic w tym dziwnego, bo na boisku spotkali się pierwszy raz. W drugiej połowie się nie poprawiło i Abu Hanna został zmieniony jako pierwszy. Było to trochę krzywdzące dla reprezentanta Izraela, bo za nieporadność lewej flanki w ofensywie odpowiadał przede wszystkim Verbic, co najlepiej było widać po wejściu Ribeiro, który również ze Słoweńcem współpracować nie potrafił. Pierwszy występ w meczu o stawkę po długiej przerwie mocno przeciętny, ale dalecy jesteśmy od skreślania go, bo może w przyszłości być przydatny dla drużyny, jeśli tylko poprawi grę w ofensywie i zrozumienie z partnerami.

Bartosz Slisz 5 (3,80). Skoro to Slisz, to na pewno podawał niedokładnie, i miał mnóstwo strat… Nie, nic takiego w poniedziałkowym meczu nie miało miejsca. W pierwszych dwudziestu minutach wszyscy trzej pomocnicy – Slisz, Sokołowski i Josue – zaliczyli po jednej stracie w środku pola po których poszły akcja Piasta, ale w przypadku Slisza była to jedna z bardzo niewielu strat. Slisz z Sokołowskim całkowicie zneutralizowali środek pola Piasta, przerywali akcje rywali już w środkowej strefie i do ich gry w destrukcji nie ma się co czepiać. Do dokładności w grze Slisza też wielu uwag mieć nie można, bo przecież grał dokładnie, jego podania były celne i tym razem grał zazwyczaj do przodu, a nie z powrotem do obrońców. Kilka razy potrafił nawet przeprowadzić piłkę pod pole karne i zagrać ją czy do Verbica, czy Rosołka, czy Pekharta – niestety jego koledzy nawet stojąc już w polu karnym nie potrafili z nich zrobić użytku, wywalczył jeden rzut wolny na połowie przeciwnika. Przydałoby się więcej wejść ofensywnych, więcej prób strzałów, więcej ruchu bez piłki pod bramką przeciwnika, bo zbyt mało zawodników w to pole karne wchodziło. Występ mocno przeciętny, jak większości legionistów, ale nie słaby, strzelanie goli i kreowanie sytuacji podbramkowych powinno spoczywać w tym meczu przede wszystkim na zawodnikach ofensywnych, a nie na obrońcach, Sliszu i Sokołowskim.

Patryk Sokołowski 5 (4,32). Też zaczął od straty w pierwszym kwadransie, ale podobnie jak Slisz też szybko zaczął grać dokładniej. Wychowanek Legii równie skutecznie jak Slisz radził sobie w destrukcji, raz tylko ratował się faulem w pobliżu pola karnego. Był ustawiony nieco bardziej ofensywnie niż Slisz, więc i odbiorów miał mniej, ale w odróżnieniu od niego starał się wchodzić w pole karne, niestety nie wykorzystał dwóch niezłych okazji stworzonych przez kolegów. Zmieniony został w końcówce przez Kapustkę, ale gra Legii od tego nie uległa poprawie. Podobnie oceniamy go jak Slisza – występ mocno przeciętny, ale nie słaby.

Maciej Rosołek 4 (4,05). Ponieważ Legia nie ma za wielu zdrowych skrzydłowych, a do tego młodzieżowców, to na skrzydle znów grał Rosołek – tym razem na prawym. Efekty są zawsze te same. Jeśli Rosołek wejdzie w pole karne i tam dostanie podanie, to zdoła oddać strzał – tym razem jednak wszystkie uderzenia były niecelne, najlepszą okazję zmarnował w pierwszym kwadransie, uderzając głową ponad poprzeczką po dośrodkowaniu Josue. Jak jest na skrzydle, to nie ma szans, by dryblingiem wypracował sobie pozycję, czy rozegrał akcję z pierwszej piłki, gra bez piłki poza polem karnym też pozostawia sporo do poprawy. Szczególnie po zmianie stron jego gra z pierwszej piłki wyglądała źle, większość zwrotnych podań „z klepki” nie docierała do adresata. Wszyscy ze sztabem szkoleniowym włącznie zdają sobie sprawę, że miejsce Rosołka jest w polu karnym, a nie na boku, ale innych opcji jest mało. Naszym zdaniem jednak w końcowej fazie spotkania trzeba było wpuścić kogoś ze świeżymi siłami, bo gra Rosołka absolutnie nie wskazywała na to, by był on w stanie zmienić losy spotkania. Słaby występ.

Josue Pesqueira 5 (5,13). Obniżka formy Portugalczyka jest widoczna, ale też i z mocniejszymi rywalami gra mu się po prostu trudniej. Zdecydowanie więcej ma strat, chwilami jego podania bywają wręcz niechlujne. Mimo wszystko i tak Portugalczyk pozostaje ostatnio jedynym piłkarzem, który potrafi podać dokładnie do napastnika w polu karnym, jego dośrodkowań w poniedziałkowym meczu nie wykorzystali Rosołek i Pekhart, do tego szanse po stałym fragmencie gry miał Jędrzejczyk. Portugalczyk jako jedyny oddał celny, ale łatwy do obrony strzał, po faulu na nim rywal złapał żółtą kartkę, ale tych okazji było zdecydowanie za mało. Strat było zdecydowanie zbyt dużo, przynajmniej jedna z nich mogła skończyć się groźną kontrą Piasta. Josue ustawiony przed Sliszem i Sokołowskim jest w dużej części zwolniony z zadań defensywnych, więc tym bardziej powinien przy rozgrywaniu piłki dbać o dokładność podań i próbować częściej uderzać na bramkę. Kolejny z pomocników który nie zagrał może jakoś szczególnie słabo, ale po prostu mocno przeciętnie.

Benjamin Verbic 3 (4,55). Dynamo Kijów i reprezentacja Słowenii wskazywałyby, że przy Łazienkowskiej pojawił się kawał piłkarza. Niestety, nic na to na razie nie wskazuje, bo Verbic w kolejnym już meczu należy do najsłabszych legionistów. Bardzo dużo strat w dryblingach, nie najlepsze panowanie nad piłką, nie dostrzeganie wychodzących na pozycję kolegów i kompletne niezrozumienie z partnerami znów były widoczne. Piłkarze piasta doskonale wiedzieli, że Verbic ze skrzydła będzie schodził do środka i tak się do niego ustawiali, a Słoweniec lewą nogą grać nie próbuje. Dwa razy udanie odebrał rywalom piłkę, Reiner zarobił po faulu na nim żółta kartkę, ale to wszystko z plusów. Abu Hannę wychodzącego na pozycję dostrzegł tylko raz, współpracy po lewej stronie nie nawiązał ani z Izraelczykiem, ani z Ribeiro. Miał jedna okazję do zdobycia gola, ale „się machnął” po podaniu Pekharta. Fatalna druga część meczu, to nie Abu Hannę byśmy zmienili w pierwszej kolejności, ale właśnie Verbica, który regularnie gubił piłkę. Bardzo słaby występ, niestety nie widzimy na razie, by trener Vuković jakoś wkomponował go w swoją taktykę.

Tomas Pekhart 3 (3,67). Czech wykazywał sporo ochoty do gry przez pierwsze pół godziny, wracał po piłkę, dobrze się z nią zastawiał, wypracował też dobrą okazję Verbicowi. I po tych trzydziestu minutach wszystko co dobre się skończyło. Były za to straty i dwie niewykorzystane sytuacje, w tym jedna stuprocentowa, gdy po swojemu oddał strzał w ziemię, ale tym razem piłka odbiła się za wysoko i zatrzymała się na poprzeczce. Pekhart po zmianie stron prezentował się bardzo słabo i nie dziwimy się, że opuścił boisko w końcówce – inna sprawa, że zmiana te nie zmieniła w żaden sposób obrazu gry.

Yuri Ribeiro 5 (4,81). Podobnie jak Abu Hanna nie potrafił nawiązać współpracy z Verbiciem, dopiero po wejściu Muciego zaczął pokazywać się w ofensywie częściej. Nie wynikało jednak z tego wiele, dwa średnio udane dośrodkowania i kilka nieudanych, nie stworzyły żadnego zagrożenia pod bramką Piasta. W obronie nie popełniał błędów, ale też Legia w większości utrzymywała się przez ostatnie pół godziny przy piłce, raz musiał taktycznie faulować, ale kartki nie dostał, zarobił ją natomiast Kaput po fauli właśnie na Portugalczyku. Występ mocno przeciętny, być może Ribeiro powinien wejść po godzinie gry na skrzydło za Verbica, a nie na obronę za przyzwoicie grającego Abu Hannę, bo poziomu gry na lewej flance nie podniósł.

Ernest Muci (3,71), Bartosz Kapustka (5,06) i Szymon Włodarczyk (3,75) grali zbyt krótko, by ich oceniać, nic pozytywnego na boisko nie wnieśli. Cieszy jedynie powrót „Kapiego” po długiej przerwie.

Najlepszym legionistą poniedziałkowego meczu według Czytelników był Richard Strebinger, a redakcja przyznała to miano Arturowi Jędrzejczykowi.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

5.96 Richard Strebinger

5.59 Artur Jędrzejczyk

5.13 Josue Pesqueira

5.06 Bartosz Kapustka

4.81 Yuri Ribeiro

4.71 Joel Abu Hanna

4.55 Benjamin Verbic

4.32 Patryk Sokołowski

4.04 Maciej Rosołek

3.97 Mateusz Wieteska

3.8 Bartosz Slisz

3.74 Szymon Włodarczyk

3.71 Ernest Muci

3.67 Tomas Pekhart

3.36 Lindsay Rose

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.