Oceny piłkarzy Legii za mecz Ruchem – dobra gra tylko w obronie
12.02.2024 22:00
Gra zespołu 6 (5,64 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Po pierwszych meczach w sezonie fajerwerków nigdy nie należy się spodziewać, niemniej to co oglądaliśmy w pierwszej połowie było zdecydowanie poniżej oczekiwań. Żadna z drużyn nie oddała celnego strzału na bramkę, oddano ledwie cztery strzały w ogóle, a akcje obu zespołów kończyły się stratą piłki lub niecelnym podaniem trzydzieści metrów przed bramką. Tuż po zmianie stron zaatakował mocniej Ruch, a legioniści zaczęli kontrować rywali i jeden z takich szybkich ataków udało się wykorzystać. Bardzo dobrze zaprezentowała się legijna defensywa. Można oczywiście deprecjonować to, że rywal nie oddał nie oddał ani jednego celnego strzału, bo przecież Ruch to prawdopodobnie przyszły spadkowicz z Ekstraklasy, ale my takie podejście wręcz potępiamy. Poziom w Ekstraklasie jest tak wyrównany, że każdy może tu łatwo tracić gole i przegrywać z każdym. W tę niedzielę na przykład mistrz Polski przegrał z biedną Wartą, a i Ruch jesienią potrafił na przykład strzelić dwie bramki Śląskowi, czy trzy Rakowowi. Cała trójka obrońców zagrała więc naszym zdaniem dobre spotkanie, a kierujący nią Kapuadi był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku. W związku z tym całej trójce defensorów należą się odpowiednie do tego noty. Zdecydowanie słabiej prezentował się pozbawiony Bartosza Slisza środek pola, w którym nie miał kto zbierać odbitych piłek. Wydaje się, że dziura po odejściu reprezentanta Polski szybko nie zostanie załatana. Z wahadeł lepiej prezentowało się prawe, choć Pawłowi Wszołkowi zwłaszcza w pierwszej połowie brakło zdecydowania, lewa strona zaczęła nieco lepiej grać dopiero po wejściu Morishity. O ile atak pozycyjny poza jednym wypracowanym schematem z zagraniem do Wszołka był bezpłodny, to Legia imponowała w drugiej połowie atakiem szybkim i wyjściem na pozycję ofensywnych zawodników do długiego podania za linię obrony – może to jest jakiś pomysł na ta rundę, by wciągać rywali na swoją połowę i kontratakować? Jak było widać, kilku zawodników Legii z przodu dobrze do tego schematu pasuje. Znów negatywnie trzeba się natomiast wypowiedzieć o wykonywaniu stałych fragmentów gry. Mamy wrażenie, że im więcej było kombinacji przy ich rozgrywaniu, tym gorzej to wyglądało. Choć niekiedy ciężko się na tą kopaninę patrzyło, zwłaszcza w pierwszej połowie, to inaugurację rundy należy uznać za w miarę udaną – trzy punkty na wyjeździe zostały zdobyte, a gospodarze nawet nie zdołali trafić w bramkę. Zobaczymy w czwartek, jak drużyna jest przygotowana na rywali ze zdecydowanie wyższej półki.
Kacper Tobiasz 6 (5,74 - ocena Czytelników). Musiał złapać kilka łatwych dośrodkowań i pograć nogami, poza tym był bezrobotny, bo gospodarze nie oddali ani jednego strzału. Ocena wyjściowa.
Radovan Pankov 7 (6,16). Nie zaczął meczu zbyt pewnie, ale bardzo szybko zaczął robić w obronie to, co do niego należy. W drugiej połowie poczuł się nawet za pewnie i próbował kiwać się z dwoma piłkarzami Ruchu we własnym polu karnym, na szczęście sam zaasekurował się po tym błędzie blokując strzał. O ile w defensywie Serb prezentował się bez zarzutu, to do dokładności podań, zwłaszcza w pierwszej połowie można mieć zastrzeżenia. Niemniej im dłużej trwał mecz, tym lepszy był Pankov. Dobry mecz Serba, zwłaszcza po przerwie.
Steve Kapuadi 8 (6,34). Zaczął od błędu, ale już po kwadransie zaczął grać niezwykle pewnie. Czyścił każdą sytuację, świetnie przecinał dośrodkowania, dominował w powietrzu we własnym polu karnym, do tego nie tracił piłek. Druga część spotkaniu była wręcz znakomita, Francuz nie tylko był opoką na środku, ale gdy było trzeba schodził w boczne strefy pomagać pozostałym obrońcom. Bardzo dobry mecz Kapuadiego, gdy rywal nie oddaje ani jednego celnego strzału, to dla każdego obrońcy jest świetna inauguracja sezonu.
Yuri Ribeiro 6 (5,72). Portugalczyk nie jest specjalnie doceniany za grę defensywną, naszym zdaniem nieco niesłusznie, bo w obronie popełnił tylko jeden poważniejszy błąd nie przecinając jednej prostopadłej piłki w drugiej połowie w pobliżu linii środkowej. Wydaje się, że niekiedy był trochę za daleko od prowadzących piłkę przeciwników i nie wywierał na nich dostatecznej presji, takiej jak dużo twardziej grający Pankov, ale piłkarze Ruchu nie umieli tych niewielkich wolnych przestrzeni wykorzystać. Przy wyprowadzaniu piłki w pierwszej połowie zdarzały mu się niedokładne zagrania, po zmianie stron było zdecydowanie lepiej. Może nie grał w obronie tak spektakularnie jak Kapuadi i Pankov, ale i jemu trzeba przypisać sporą część zasług, że gospodarze ani razu w bramkę bronioną przez Tobiasza nie trafili.
Paweł Wszołek 7 (6,68). Od początku meczu dobrze wychodził na wolne pole i dostawał dobre podania od Josue, tyle że przez całą pierwszą połowę nie bardzo wiedział, co ma potem z piłką zrobić. Zwykle zamiast popędzić na bramkę, wejść w pole karne, próbować kiwnąć lub uderzać, to zwalniał akcję i rozglądał się komu tu piłkę w polu karnym oddać. Jakby uniknięcie zmarnowania sytuacji było ważniejsze od stworzenia zagrożenia i dania bramkarzowi szansy na popełnienie błędu nawet przy mniej udanym strzale. Możemy tylko apelować do wahadłowego Legii o większą odwagę i szybsze podejmowanie decyzji, bo jedyna korzyść przed przerwą z tych wejść to ledwie jeden rzut rożny. Po zmianie stron było zdecydowanie lepiej, jego świetne podanie z głębi pola było decydujące przy akcji bramkowej, potem Wszołek znów kilka razy sam wyszedł do długich podań za linię obrońców i mógł mieć dwie asysty, jednej okazji nie wykorzystał Kramer, drugiej Morishita i Rosołek. Sam Wszołek też raz w końcu zdecydował się na skończenie akcji strzałem, ale znakomicie obronił to uderzenie Stipica. Dobry występ Wszołka, zwłaszcza w drugiej połowie, ale liczymy na to, że częściej będzie starał się sam kończyć akcje w dogodnych sytuacjach.
Rafał Augustyniak 4 (4,63). Przez lata kolejni trenerzy mimo szyderczych wręcz niekiedy głosów kibiców opierali środek pola na Bartoszu Sliszu, wielokrotnie i my broniliśmy reprezentanta Polski, a jesienią wybraliśmy go nawet najlepszym zawodnikiem całej rundy. I byliśmy pewni po ogłoszeniu transferu, ze zastąpienie Slisza będzie bardzo trudne. Pokazał to już pierwszy wiosenny mecz. Augustyniak sam w wywiadach podkreślał, że nie jest tak mobilny jak Slisz, potwierdziło się to w Chorzowie. Brakło tego „odkurzacza” w środku pola, który zbierałby odbite piłki i je wyprowadzał pierwszym dokładnym podaniem. Augustyniak bardzo szybko, nie z własnej winy zresztą, złapał żółtą kartkę, dziesięć minut później był bliski kolejnej, nic dziwnego, że odbiorów bezpośrednich raczej unikał, raz piłkę zabrał rywalowi, raz zablokował akcję we własnym polu karnym. Operowanie piłką też pozostawiało wiele do życzenia, jedno tylko dobre prostopadłe podanie i jeden zablokowany strzał, po którym był rzut rożny, poza tym zaskakująco dużo podań niecelnych. Wydaje się, że nie tylko żółta kartka, ale też po prostu słaba gra Augustyniaka zdecydowała o zmianie w przerwie meczu. Jeśli ma na stałe grać w środku pola, czeka go sporo pracy, Legia trenera Runjaicia nie ma „szóstki”, tylko dwie ruchliwe „ósemki” biegające od bramki do bramki. Augustyniak do tej pory chyba w żadnym klubie nie grał w ten sposób.
Juergen Elitim 5 (5,50). Jeden wywalczony stały fragment gry w pierwszej połowie, niewiele udanych interwencji w defensywie i sporo strat. Po zmianie stron nie było wiele lepiej, do tego doszedł jeden faul pod własnym polem karnym. Może był nieco lepszy od Augustyniaka, ale na tle pomocników słabego przecież Ruchu na pewno się nie wyróżniał. Występ co najwyżej mocno przeciętny, miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach będzie bardziej aktywny i z przodu i z tyłu.
Patryk Kun 5 (4,86). Raz na kilkanaście minut co najwyżej mogliśmy dostrzec w pierwszej połowie Kuna w akcji – jedno dobre prostopadłe podanie, dwa wywalczone stałe fragmenty gry i jeden udany powrót do obrony. Plus był taki, że w tym okresie w ogóle nie tracił piłek. Po przerwie miał jeden odbiór i dwie straty. Lewa flanka w ofensywie nie funkcjonowała, stąd Kun dość szybko opuścił boisko. Słuszna to była decyzja trenera, jego zmiennik był zdecydowanie bardziej aktywny.
Josue Pesqueira 5 (5,61). Portugalczyk jak zwykle był bardzo często przy piłce, ale rzadko kiedy z tego coś dobrego wynikało. W pierwszej połowie zagrał parę dobrych podań do Wszołka, odebrał jedną piłkę i wywalczył dwa stałe fragmenty gry. W drugiej było podobnie, z tym że dokładnych podań było mniej, a strat zdecydowanie więcej. Stałe fragmenty gry były przez niego wykonywane nieskutecznie, a czasem wręcz po prostu źle. Poza wypracowanym schematem podań do prawego wahadłowego niewiele było pozytywów na inaugurację rundy w wykonaniu Portugalczyka. Należy się spodziewać, że w kolejnych meczach będzie lepiej. Trzeba też dodać, że rywale często go kopali, czasem nei przebierali w środkach.
Marc Gual 6 (6,03). Pierwsza połowa w wykonaniu Hiszpana była po prostu słaba, dwa razy dobrze się utrzymał przy piłce i sporo piłek stracił, w tym raz w polu karnym, gdy się przewrócił w dogodnej sytuacji. Po zmianie stron nie wyglądało to lepiej i już szykowano zmianę, a tu nagle Gual świetnie wyprzedził obrońcę i trafił do siatki, dając Legii zwycięską bramkę. Można powiedzieć, że gol z bliska, łatwo było trafić, ale za to ile trzeba było zrobić, by w takiej pozycji się znaleźć – to właśnie znalezienie sobie pozycji jest dla napastnika najważniejsze. Gol jest, mecz jest dla napastnika rozliczony, ale ocena za wysoka być nie może, bo poza bramką Hiszpan niewiele dobrego pokazał. Miał dużo chęci do gry, ale wiele rzeczy mu nie wychodziło.
Blaz Kramer 6 (5,67). Drugi z napastników irytował w pierwszej połowie nie mniej niż pierwszy, ale przynajmniej parę razy potrafił utrzymać się przy piłce, a do tego raz przydał się w obronie przy stałym fragmencie gry. I podobnie jak w przypadku Guala zapowiadało się na szybką zmianę i niską notę, a tu nagle Kramer świetnie wyszedł za linie obrońców i ku naszemu zaskoczeniu idealnie dograł do Guala, zamiast na siłę kończyć samemu. Brawa dla Słoweńca i za to wyjście i za samą asystę. Gdyby Legia grała częściej z kontry, to Kramer byłby na pewno bardziej przydatny niż przy ataku pozycyjnym. Słoweniec miał parę minut później okazję do trafienia głową, ale po dośrodkowaniu Wszołka przeniósł piłkę nad bramką. I podobnie jak w przypadku Guala jedną akcją Kramer zapracował sobie na przyzwoitą ocenę i ogólnie ze wszystkich czterech napastników, którzy pojawili się na boisku wypadł chyba najlepiej. Do zachwytów jednak wciąż daleko.
Bartosz Kapustka 7 (6,27). Pierwsze kilkanaście minut po wejściu na boisko nieco niemrawe, ale potem się rozkręcił. Dwa kapitalne długie podania za linię obrony do Wszołka przy kontratakach, do tego kilka odbiorów, raz tylko nie nadążył z powrotem do obrony. W końcówce został przesunięty do trójki napastników, ale wydaje nam się, że większy pożytek był z niego w środku pola. Na pewno dużo bardziej przypomina sposobem gry Slisza niż Augustyniak i bardziej pasuje do tego, by zastąpić reprezentanta Polski. Problemem Kapustki może być tylko zdrowie. Dobra zmiana, najlepsze w tym meczu wejście z ławki.
Ryoya Morishita 6 (6,04). Zadebiutował na lewym wahadle, choć bardziej pasuje na prawe, ale stamtąd Wszołka nie wygryzie. I był to debiut całkiem udany. Morishita był zdecydowanie aktywniejszy od Kuna, aż cztery piłki odebrał lub przejął, wywalczył jeden rzut rożny, raz dobrze dośrodkował, dwa razy piłkę stracił, zmarnował jedną dogodną sytuację nie trafiając w piłkę. Po jego wejściu Legia wreszcie zaczęła grać w ofensywie również lewą stroną, można więc spodziewać się, że Japończyk powalczy w przyszłości o miejsce na lewym wahadle w podstawowym składzie.
Maciej Rosołek 4 (4,44). Na początku kolejnej rundy bez zmian na lepsze. Rosołek raz utrzymał się dobrze przy piłce, dwie piłki stracił, w dogodnej sytuacji nie trafił w bramkę. Mało był przy piłce i niewiele też z tego pożytku było. Słabe wejście z ławki.
Tomas Pekhart 5 (4,93). Czech przydał się z przodu przy dłuższych zagraniach od obrony, potrafił się bowiem zastawić, przyjąć piłkę i ją odegrać, co pomagało przy budowaniu akcji. Przechwycił też jedną piłkę i dobrze ją potem pod polem karnym rozegrał. Napastnik to jednak nie tylko „ściana”, a Pekhart w polu karnym znów nie potrafił sobie znaleźć wolnego miejsca. Spełnił swoją role, jeśli chodzi o utrzymywanie piłki, ale nie tylko o to trenerowi z pewnością chodziło, gdy wpuszczał go na boisko.
Filip Rejczyk grał zbyt krótko, by go oceniać.
Najlepszym legionistą piątkowego meczu według Czytelników był Paweł Wszołek, a według redaktorów Steve Kapuadi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.