Oceny piłkarzy Legii za mecz z Bruk-Betem - historyczny pogrom
16.05.2017 20:15
Gra zespołu 10 (7,46 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Najwyższe zwycięstwo ligowe od trzynastu lat z drużyną, z którą nigdy do tej pory Legia nie wygrała i która zakwalifikowała się do pierwszej ósemki nie może zostać ocenione inaczej. I nie ma znaczenia to, czy piłkarzom z Niecieczy chciało się bardziej, czy mniej - nikt nie wychodzi na boisko po to, by przegrać sześcioma bramkami, a poprzednio grająca z nimi para innych kandydatów do tytułu nie wbiła „Słonikom” tylu bramek łącznie. Nie należy oglądać się tu na rywala, tylko stwierdzić, że mistrzowie Polski zagrali po prostu kapitalne spotkanie. Od prawie pół roku nie oglądaliśmy Legii, która stworzyłaby dwucyfrową ilość stuprocentowych sytuacji, a do tego tak bezwzględnie by je wykorzystywała. Legioniści po szybko strzelonych golach zaczęli grać na ogromnym luzie, wchodzili z rywalami w niezwykle efektowne pojedynki indywidualne, wymieniali piłkę na jeden kontakt i wychodzili sobie wzajemnie do gry. Patrzyło się na to wszystko z ogromną przyjemnością, a i sami zawodnicy wyglądali, jakby po prostu wreszcie cieszyli się grą. Na ogromne brawa zasługuje przede wszystkim linia pomocy, która pressingiem odbierała piłkę dość wysoko i błyskawicznie przeprowadzała kontrataki. Teoretycznie mistrzowie Polski wyszli na mecz w tradycyjnym ustawieniu 4-2-3-1, ale wskutek inklinacji ofensywnych ustawionego na „ósemce” Vadisa Odjidji-Ofoe ustawienie to dość często przechodziło płynnie w ultraofensywne 4-1-4-1, stąd też legionistom dużo łatwiej kreowało się sytuacje podbramkowe. Wcale niewiele niższe noty trzeba wystawić piłkarzom odpowiadającym za defensywę, bo mimo iż spora część legionistów grała przede wszystkim do przodu, to piłkarze z Niecieczy mieli zaledwie dwie okazje na zdobycie gola - jedną z akcji i jedną po stałym fragmencie gry, w pozostałych przypadkach doskonale czyściła przedpole bramki Arkadiusza Malarza czwórka obrońców z defensywnym pomocnikiem. W tym meczu mistrzowie Polski zademonstrowali po prostu wszystko co najlepsze i oceny za to spotkanie muszą być bardzo, bardzo wysokie, zarówno dla całego zespołu, jak i dla każdego z zawodników indywidualnie.
Arkadiusz Malarz 7 (7,20 - ocena Czytelników). Zmuszony tak naprawdę tylko raz do trudnej interwencji, po stałym fragmencie gry na początku drugiej połowy, gdy wybił piłkę z linii bramkowej. Nie była to najszczęliwsza interwencja, bo piłka spadła wprost pod nogi Dawida Nowaka, ale okazała się skuteczna. Poza tym raz musiał wychodzić z bramki i wybijać piłkę wślizgiem, dwa razy łapał łatwe uderzenia po ziemi. Po raz kolejny koledzy zapewnili mu spokojny wieczór.
Artur Jędrzejczyk 8 (7,04). Świetna gra w obronie, ani razu rywale nie przedarli się jego stroną, przynajmniej dopóki to „Jędza” bronił w danej sytuacji, a nie był zmuszony do zejścia do środka i przekazania bronienia bocznej linii skrzydłowemu. Za te skuteczne zejścia do środka należą mu się zresztą duże brawa, bo niejednokrotnie w ten sposób wspomagał stoperów, zwłaszcza przy górnych piłkach, które bez trudu wygrywał. Do znakomitej gry obronnej dołożył dobrą postawę z przodu, gdy wchodził na obieg nie dośrodkowywał „byle gdzie”, tylko szukał dokładnym podaniem kolegów, w zależności od sytuacji grając górą lub dołem, blisko bramki lub wycofując piłkę na piętnasty metr. Niestety ani Guilherme ani Nagy jego podań nie wykorzystali. Inteligentna gra i bardzo dobre zawody.
Maciej Dąbrowski 8 (8,03). Król gry w powietrzu i na ziemi, do tego znakomicie wyprowadzający piłkę, niekiedy zapuszczając się przy tym aż na połowę przeciwnika. To, jak w niedzielę para stoperów czytała grę, kryła i przecinała piłki jest warte najwyższego uznania. Miał jedną ważną interwencję pod koniec pierwszej części meczu, gdy wślizgiem wybił piłkę w polu karnym spod nóg rywala. Świetny mecz stopera Legii.
Michał Pazdan 8 (7,36). Genialne czytanie gry, przewidywanie zagrań rywala kilka sekund naprzód, ustawianie się we właściwych miejscach celem przecięcia akcji, praktycznie każda piłka prostopadła padała łupem reprezentanta Polski, miał też najwięcej odbiorów ze wszystkich legionistów. Para stoperów znakomicie zresztą w tym meczu ze sobą współpracowała, w czym udział mieli też zresztą i inni piłkarze - zawężający grę we właściwych momentach boczni obrońcy i bardzo aktywnie wychodzący do rywala z piłką przed linią obrony Michał Kopczyński. Cała ta piątka kierowana przez „Pazdka”poruszała się jak powiązana sznurkami i stworzyła dla „Słoników” mur nie do przebicia.
Adam Hlousek 7 (7,41). Znakomita gra w pierwszej połowie, zarówno z tyłu, jak i z przodu. Czech tym razem niezbyt często podłączał się do akcji ofensywnych, ale też po pierwsze to po jego stronie biegał najgroźniejszy chyba tego dnia piłkarz Bruk-Betu, czyli Patrik Misak, pod drugie nie miał po swojej stronie Guilherme, który wspierałby go w defensywie, jak Brazylijczyk „Jędzę”, po trzecie pomocnicy radzili sobie tego dnia świetnie i bez ciągłych wejść bocznych obrońców. Raz znakomicie dośrodkował w końcówce meczu do Odjidji-Ofoe, Belg jednak sytuacji nie wykorzystał. W odróżnieniu od pozostałych obrońców popełnił jeden poważny błąd w 73. minucie, gdy uciekł mu Misak i stanął oko w oko z Malarzem, na szczęście Słowak nie trafił w bramkę. Z tego też powodu, a także dużej ilości strat, ocena musi być o jeden punkt niższa niż pozostałych defensorów.
Michał Kopczyński 7 (6,51). Dużo przechwyconych piłek w środku pola i to głównie na ziemi, czytał podania rywali nie gorzej od stoperów, po jednym z takich przechwytów zmusił Vlastimira Jovanovicia do faulu i „załatwił mu” żółtą kartkę. Najbardziej zaskakujące było to, że „Kopa”, nie słynący dotąd z dobrego przyspieszenia, zdecydowanie wyprzedzał przy stykowych piłkach pomocników Bruk-Betu, wykorzystując każde mniej dokładne podanie lub złe przyjęcie piłki, w sumie odebrał tyle samo piłek, co każdy z obrońców. Procent celnych podań po przejęciu nie był może najwyższy, ale też defensywny pomocnik Legii po każdym przejęciu piłki starał się grać szybko do przodu. Ponieważ Vadis Odjidja-Ofoe grający nominalnie na „ósemce” często pozostawał z przodu i Legia przez większość spotkania grała w praktyce systemem 4-1-4-1, Kopczyński musiał pełnić rolę „wymiatacza”, jak określało się niegdyś specjalistę od czarnej roboty, na całej szerokości boiska. I w żaden sposób mu to osamotnienie w tej pracy nie przeszkadzało.
Vadis Odjidja-Ofoe 9 (8,42). Nominalnie ustawiony jako środkowy pomocnik, faktycznie częściej pełnił rolę drugiego środkowego ofensywnego pomocnika. Nie zaniedbywał przy tym pracy w defensywie, bo miał sporo odbiorów, ale z reguły atakował rywala dużo dalej od własnej bramki niż robiłaby to nominalna „ósemka”. Nie stanowiło to żadnego problemu, bo po pierwsze, przed miał za sobą dobrze grającego w niedzielę Michała Kopczyńskiego, po drugie powroty Belga i jego ogromna ambicja przy próbie odbierania piłki dwukrotnie poskutkowały faulami w pobliżu pola karnego, więc nawet lepiej, że VOO próbował bronić z dala od bramki, po trzecie po przechwyceniu przez niego piłki w pobliżu środkowej linii boiska zamiast pod własną bramką można było szybciej wyprowadzić kontrę, a w tym Odjidja-Ofoe jest mistrzem. W rezultacie częściej oglądaliśmy go obok Kaspera Hamalainena, a nie za nim, co owocowało mnóstwem sytuacji podbramkowych stworzonych przez Legię. Fantastyczna indywidualna akcja w 24. minucie została zakończona takim podaniem, którego nie dało się nie wykorzystać, drugą asystę zaliczył przy ostatnim golu, a przecież mógł mieć spokojnie dwie kolejne jeszcze w pierwszej połowie, gdy dośrodkował na głowę Hamalainena i strzał Fina jakimś cudem obronił Dariusz Trela i w sytuacji, gdy wypuścił podaniem prostopadłym Guilherme, ale Brazylijczyk straszliwie skiksował. Usilnie starał się strzelić gola, ale dwie dobre okazje w końcówce meczu zmarnował, a jego pomysłowy lob z połowy boiska był niecelny. Miał też trochę strat, jak zwykle zresztą, ale tylko jedna w 61. minucie mogła spowodować groźny kontratak przeciwnika. Oprócz wejść jak czołg, dryblingów, asyst i odbiorów rzucała się jeszcze jedna cecha Belga w tym meczu - inteligencja przy podaniach. Odjidja-Ofoe wyprowadzając kontrataki doskonale widział komu można podać, kto wychodzi na pozycję, a kto stoi na pozycji spalonej i wolał wstrzymać czasem akcję, niż podawać koledze stojącemu na ofsajdzie. Rzadka to umiejętność w naszej Ekstraklasie.
Guilherme Costa Marques 7 (7,62). Sporo ruchu, sporo gry z pierwszej piłki, niezła współpraca z Jędrzejczykiem w defensywie, do tego świetna asysta przy pierwszym, golu i wykorzystany rzut karny. Brazylijczyk wreszcie zagrał tej wiosny naprawdę dobry mecz. Ocena mogłaby być wyższa, ale po pierwsze znów za nisko bił stałe fragmenty gry, po drugie nie wykorzystywał dogodnych sytuacji podbramkowych, a miał ich w sumie aż trzy. W szczególności powinien trafić w światło bramki pod koniec pierwszej połowy i nie powinno mieć znaczenia, że uderzał słabszą nogą, bo odległość od bramki była niewielka, a pozycja czysta. Niemniej kończył mecz z golem i asystą, a to w końcu najważniejsze dla ofensywnego piłkarza.
Kasper Hamalainen 9 (9,05). To, że Fin potrafi grać głową, wiemy, to że lepiej się czuje za napastnikiem grając przodem do bramki niż tyłem też. Ale nikt się nie spodziewał, że obejrzymy Hamalainena tak kreatywnego, skutecznego, walecznego i grającego tak inteligentnie. Świetne było to wyjście w powietrze zza pleców rywala przy pierwszej bramce, a przecież jego kolejne dwa uderzenia głową w pierwszej połowie w fantastyczny sposób obronił Trela, „Hama” w tych sytuacjach zrobił wszystko co trzeba i należy tu wyłącznie chwalić bramkarza Bruk-Betu, że piłka jakimś cudem do bramki nie wpadała. Drugi gol był jedną z ozdób tego meczu, bo po odebraniu przeciwnikowi piłki pobiegł na bramkę, jednym ruchem ciała zmylił zarówno obrońcę, jak i bramkarza i delikatnie posłał piłkę w róg bramki, a Trela mógł się tylko przyglądać wolniutko toczącej się piłce. Majstersztyk. Dwa gole robią wrażenie, umiejętność dochodzenia do sytuacji pod bramka również, ale Fin przecież świetnie też odbierał piłkę w środku pola (tyle samo odbiorów co Odjidja-Ofoe czy Hlousek), a przede wszystkim kapitalnie ją wyprowadzał, lepiej nawet niż sam VOO, bo podawał przy tym niemal zawsze precyzyjnie. W niedzielę naprawdę wychodziło mu po prostu wszystko. Dwa gole, odbiory, celne strzały, doskonałe wyprowadzanie piłki, dokładność podań, gra z pierwszej piłki - czego można jeszcze oczekiwać od ofensywnego pomocnika? To, co pokazał „Hama” było naprawdę bliskie oceny maksymalnej.
Dominik Nagy 8 (8,68). Dwie akcje jakie pokazał Węgier w stylu niemal Leo Messiego były chyba największą ozdobą tego meczu, jedna z nich zakończyła się golem. Do tego miał on swój udział przy rzucie karnym, bo zmusił do błędu i zagrania ręką we własnym polu karnym Dawida Nowaka. Nagy ma niesamowite przyspieszenie i bardzo krótko prowadzi piłkę przy nodze, przez co jest naprawdę trudny do powstrzymania bez faulu, a w polu karnym najwyraźniej żaden z obrońców nie chce ryzykować „jedenastki”. Węgier pracował też w obronie, jego szybka reakcja przydaje się też przy przechwytywaniu piłek. Kilkakrotnie dostawał też dobre podania od partnerów, ale jego strzały nawet z bardzo dogodnych pozycji były blokowane lub niecelne. Przy całej przyjemności z oglądania dwóch błyskotliwych rajdów Węgra należy zauważyć, że gra on dość indywidualnie i wciąż jeszcze nie współpracuje należycie z kolegami w ataku, to raczej oni jemu podają niż on im. Nieco więcej powinien też pomagać Adamowi Hlouskowi, choć z tym akurat jest z meczu na mecz lepiej, Nagy często też znika z gry, niekiedy nawet na kilkanaście minut. Patrząc jednak na to, jak szybko się rozwija, z jaką łatwością dochodzi do pozycji strzeleckich i trafia do siatki jesteśmy przekonani, że poprawa tych elementów gry to tylko kwestia czasu. Raczej krótszego niż dłuższego.
Miroslav Radović 7 (7,04). Wreszcie trafił do siatki, trudno zresztą było w takie sytuacji nie trafić, bo Odjidja-Ofoe wyłożył mu „patelnię”. Trzy minuty później mógł mieć do kolekcji asystę, ale jego świetnego podania nie wykorzystał Nagy. Radović często wychodził z pola karnego, zabierając ze sobą obrońców i robiąc miejsce pomocnikom, to on często też uruchamiał ich podaniem prostopadłym w bocznych sektorach. Brakuje Serbowi błyskotliwości takiej, jak jesienią, ale strzelił gola, więc jako napastnik z meczu jest rozliczony. Musi bardziej pilnować linii spalonego, bo przez to koledzy zbyt często musieli w niedzielę rezygnować z podawania mu prostopadłej piłki, z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że taki bierny spalony też absorbuje obrońców i czasem daje przez to więcej miejsca na wejście pomocnikowi z głębi pola. Można to wykorzystywać jako element taktyki, przy obu pierwszych golach taka pozycja „Rado” mogła mieć wpływ na zachowanie obrońców Bruk-Betu.
Sebastian Szymański 5 (6,34). Duża aktywność w grze, nieustanne wychodzenie na pozycję i niestety ogromna ilość strat. Młody pomocnik Legii bardzo chciał się pokazać w tym meczu, dostał sporo minut, ale jednak różnica między piłką juniorską a Ekstraklasą jest ogromna i na tym poziomie trzeba grać dużo bardziej odpowiedzialnie. Najlepsze co zapamiętamy z jego występu to bardzo dobry strzał z 78. minuty, najgorsze poza stratami to bronienie pod własnym polem karnym trzy minuty później. Nie był to specjalnie udany występ, ale przecież tak młody piłkarz musi się dopiero stopniowo ogrywać i oswajać z Ekstraklasą. A najlepiej by robił to przy prowadzeniu 4:0 i pewnie wygranym meczu.
Waleri Kazaiszwili 7 (6,74). Gruzin w każdym meczu wchodząc stara się pokazać i tym razem wreszcie mu się udało. Gol, kilka udanych wyprowadzeń piłki, nawet potrafił oddawać piłkę po jej przeprowadzeniu na połowę rywala, co nieczęsto mu się zdarzało. Jedyny problem jest taki, że Kazaiszwili za wszelką cenę chcąc zrobić coś spektakularnego w ataku zapomina zupełnie o obronie. Pozbawiony pomocy skrzydłowego przez ostatnie niemal pół godziny Adam Hlousek nie wyglądał na zbyt zachwyconego. W niedzielę przy wysokim prowadzeniu to nie stanowiło jednak problemu, stąd występ Gruzina okraszony bramką można ocenić pozytywnie.
Tomasz Jodłowiec 6 (6,28). Niezła zmiana, odebrał sporo piłek w środku pola i dokładnie je wyprowadzał, choć oczywiście nie było w tym nic przesadnie spektakularnego. Raz podjął próbę uderzenia na bramkę z dalszej odległości, ale w nią nie trafił. Ocena wyjściowa.
Za najlepszego legionistę spotkania z Bruk-Betem Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Kaspera Hamalainena, strzelca dwóch goli w niedzielnym pogromie.
Oceny Czytelników:
Kasper Hamalainen 9,05
Dominik Nagy 8,68
Vadis Odjidja-Ofoe 8,42
Maciej Dąbrowski 8,03
Guilherme Costa Marques 7,62
Adam Hlousek 7,41
Michał Pazdan 7,36
Arkadiusz Malarz 7,20
Miroslav Radović 7,04
Artur Jędrzejczyk 7,04
Waleri Kazaiszwili 6,74
Michał Kopczyński 6,51
Sebastian Szymański 6,34
Tomasz Jodłowiec 6,28
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.