Oceny piłkarzy Legii za mecz z Europa FC - odpracowane
21.07.2019 14:40
Gra zespołu 6 (5,34 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Tylko przez niespełna pierwsze pół godziny przyjemnie oglądało się grę legionistów starających się wysoko odbierać piłkę rywalom i rozgrywających szybkie akcje, co przełożyło się na dwa gole. Potem legioniści nadal dominowali w środku pola, ale na sytuacje podbramkowe przekładało się to coraz rzadziej. Po zmianie stron znów legioniści ruszyli do wysokiego pressingu i ataku, co przyniosło czerwoną kartkę dla rywala, strzał w poprzeczkę i kolejnego gola. Po godzinie gry wicemistrzowie Polski uznali mecz za rozstrzygnięty i skupili się najwyraźniej na dograniu spotkania bez większego nakładu sił. To zrozumieć jeszcze można, nie bardzo natomiast można pojąć dekoncentrację w końcowych minutach meczu, co omal nie skończyło się honorowym trafieniem dla rywali. Legia dobrze zagrała przede wszystkim w obronie, co z tak słabym rywalem nie powinno dziwić, nieźle też grała środkiem i prawą stroną, słabiej natomiast funkcjonowało lewe skrzydło, a przede wszystkim znów brakowało dokładności w rozgrywaniu piłki, zwłaszcza przez ostatnie pół godziny gra legionistów wyglądała bardzo niechlujnie. W sumie „Wojskowi” wykonali swoją pracę - awans został zapewniony już w pierwszym kwadransie, mecz był pod pełną kontrolą, ale pamiętajmy, że z tak słabym przeciwnikiem legioniści zagrać mogą co najwyżej w Pucharze Polski. Na podstawie tego, co widzieliśmy w czwartek trudno wypowiadać się, czy forma i zgranie podopiecznych Aleksandara Vukovicia jest już na odpowiednim poziomie. Mądrzejsi będziemy po pierwszym meczu ligowym.
Radosław Majecki 6 (6,15 - ocena Czytelników). Przez osiemdziesiąt siedem minut jego praca ograniczała się do łapania łatwych dośrodkowań i wybijania piłki, dopiero w końcówce musiał błysnąć refleksem przy strzale z ostrego kąta. Grający pewnie w obronie legioniści zapewnili mu bardzo spokojny wieczór. Ocena wyjściowa.
Marko Vesović 7 (5,94). W obronie bezbłędny, do ofensywy podłączał się bardzo często przez pierwszą godzinę, zdecydowanie mniej w końcowej fazie meczu, wtedy też zdarzyły mu się dwa nieudane wyprowadzenia piłki. Poza tym bardzo solidna gra, asysta przy drugim golu po bardzo dynamicznym wejściu w pole karne, kilka wywalczonych stałych fragmentów gry pod bramką rywala. Dobry mecz Czarnogórca.
William Remy 6 (5,31). Piękna asysta przy pierwszym golu i solidna gra w obronie przez większość meczu nie przesłania nam pewnych mankamentów w grze Francuza, związanych z niechlujnym niekiedy wyprowadzeniem piłki i niepotrzebnymi faulami, po jednym z nich zarobił niepotrzebną żółtą kartkę, która może w przyszłości skutkować przymusową pauzą w jakimś meczu pucharowym. Druga część meczu zdecydowanie słabsza niż pierwsza. Z jednej strony dzięki między innymi jego postawie Majecki był przez prawie cały mecz bezrobotny, z drugiej patrząc na sporą ilość niezbyt udanych zagrań ostatnich dwudziestu minutach nie ma podstaw ani do podnoszenia oceny, ani do jej obniżania.
Mateusz Wieteska 6 (5,62). To samo, co o Francuzie, należy napisać o Wietesce - solidna gra w obronie i słabsza końcówka meczu. Dużo lepiej wyprowadzał piłkę niż Remy, ale takiego wspaniałego przerzutu do Carlitosa jak Francuz w 6. minucie meczu nie miał. Podobnie jak Remy zarobił żółtą kartkę, faulując niedaleko pola karnego i podobnie jak w przypadku Remiego - podnieślibyśmy ocenę, gdyby nie ostatnie niezbyt pewne dwadzieścia minut.
Artur Jędrzejczyk 5 (5,22). Reprezentant Polski w destrukcji spisywał się dobrze, ale w ofensywie - zgodnie z oczekiwaniem - dużo słabiej. Popisał się co prawda w pierwszej połowie świetnym podaniem do Nagya, po którym Węgier trafił w słupek, ale znacznie częściej z jego wejść ofensywnych nie było pożytku. Rozumiemy, że trener Vuković postawił na Jędrzejczyka po lewej stronie wskutek braku nominalnych lewych obrońców, ale mamy nadzieję, że nie jest to rozwiązanie docelowe. „Jędza” nie ma już ani takiego przyspieszenia, jak kilka lat temu, ani nie jest lewonożny, co znacząco wpłynęło na to, że w obu pucharowych meczach lewa flanka w ofensywie wyglądała dużo gorzej niż prawa.
Andre Martins 5 (5,65). Po dwumeczu z Europa FC jesteśmy zaniepokojeni grą Martinsa. Owszem, Portugalczyk dobrze pracuje w defensywie i odbiera piłki, ale do konstruowania akcji wnosi bardzo niewiele, przy wyprowadzaniu piłki jest często mocno schowany i w odróżnieniu od Gwilii z rzadka przemieszcza się pod pole karne rywali. W czwartkowym meczu przy Łazienkowskiej miał kilka strat które kiedyś mu się nie przytrafiały. Pamiętamy, jak bardzo Legia była uzależniona w zeszłym sezonie od gry Portugalczyka i jego przeprowadzania piłki z obrony do ataku, tymczasem w drugiej połowie w czwartek Martins nam po prostu zniknął i nie zdziwiliśmy się, że opuścił boisko w 70. minucie. Nie bardzo wiemy, czym tłumaczyć tak pasywną grę Portugalczyka w porównaniu do Gwilii, patrząc na ustawienie gra obok Gruzina, a nie za nim, więc nie powinien ograniczać się wyłącznie od odbierania piłki.
Walerian Gwilia 5 (4,38). Można mieć duże pretensje do Gruzina za niechlujne operowanie piłką, zwłaszcza w drugiej połowie, wywalenie się w obronie w końcówce meczu przy linii bocznej i kiepsko bite stałe fragmenty gry, których wykonywanie chyba powinien jednak oddać komuś innemu. Pamiętamy też jednak, że to Gwilia wyprowadził Carlitosa podaniem na czystą pozycję po własnym odbiorze, gdy Hiszpan trafił w poprzeczkę. Przede wszystkim jednak jesteśmy pod wrażeniem waleczności i agresji Gwilii w środku pola w czwartkowym meczu. Gruzin przejął i zabrał pomocnikom Europa FC mnóstwo piłek, wyglądało to chwilami, jakby między gibraltarskimi piłkarzami szalał jakiś dzik, budzący swą twardą i nieustępliwą grą ogromny respekt u rywali, a przy tym te wszystkie piłki Gruzin odbierał bez faulu. Z całą pewnością, gdyby nie waleczność Gwilii obrońcy mieliby dużo więcej okazji do popełnienia błędu, a tak większość akcji Europa FC kończyła się daleko od bramki Majeckiego. Jeśli Gruzin zgra się z drużyną, może stać się naprawdę ważnym piłkarzem pierwszej jedenastki, na razie musi jednak znacząco poprawić dokładność podań, bo z tym ma największe problemy.
Arvydas Novikovas 4 (3,47). Litwin przebiegł ponoć najwięcej kilometrów na największej intensywności, ale piłka nożna to nie lekkoatletyka. Novikovas był wszędzie - w obronie, ataku, po prawej stronie i po lewej, ale zgranie z kolegami i operowanie piłką przez Litwina w czwartek wyglądały po prostu źle. Bardzo dużo miał podań niecelnych, strat i nieudanych dryblingów, a także prostych błędów technicznych. W końcowej fazie meczu wyglądał, jakby był wręcz zniesmaczony poziomem swojej własnej gry, co oczywiście nie wpływało pozytywnie na jego kolejne próby. Pamiętamy, że w istotnych momentach był we właściwym miejscu - miał swój udział przy drugim golu, miał nieco przypadkowy udział przy trzeciej bramce, świetnie wrócił też do obrony w doliczonym czasie gry, czym na pewno podniósł jeszcze swoje notowania u trenera Vukovicia, ale trudno jego występ zaliczyć do udanych, tym bardziej, że Legia mierzyła się z naprawdę słabym przeciwnikiem i Litwin powinien na ich tle zaprezentować dużo wyższą kulturę gry.
Dominik Nagy 4 (4,58). Tak jak nie wiemy, co się dzieje z Martinsem, to tak samo nie bardzo wiemy, co się dzieje z Nagyem. To, że Węgier zmarnował dobrą okazję trafiając strzałem ze słabszej nogi w słupek można zrozumieć, nie można natomiast zrozumieć dużej ilości strat i niecelnych podań, a także mało aktywnej gry w odbiorze, którą Nagy imponował nam jesienią. W ogóle cały trójkąt po lewej stronie w pierwszej połowie – Jędrzejczyk-Martins-Nagy - robi wrażenie bardzo mocno niezgranego. Być może to nie w Nagyu leży problem, bo po przejściu Novikovasa na lewą stronę w drugiej połowie nie było wiele lepiej, ale u Węgra problemy z operowaniem piłką były przed przerwą najbardziej widoczne. Zszedł w przerwie wskutek kontuzji, ale patrząc na to, co robił w pierwszej połowie, zastanawialibyśmy się nad zmianą nawet, gdyby był zdrowy.
Carlitos 8 (6,86). Może Hiszpan nie wygrał meczu w pojedynkę, ale w czwartek przerastał o klasę nie tylko piłkarzy z Gibraltaru, ale i własnych kolegów. Dwa gole, dokładny przerzut przy bramce Kulenovicia, czerwona kartka dla rywala, strzał w poprzeczkę - Hiszpan był po prostu nie do zatrzymania. Trudno sobie wyobrazić, jak Legia mogłaby obecnie funkcjonować bez Carlitosa, zwłaszcza, że Hiszpan nie tylko sam strzela, ale i rozgrywa. Słabiej prezentował się, podobnie jak cała drużyna, tylko w ostatnich dwudziestu minutach, ale wtedy wszyscy legioniści wyraźnie mocno odpuścili uznając mecz za wygrany. Bardzo dobry występ Carlitosa.
Sandro Kulenović 6 (6,46). Gol Chorwata cieszy, bo widać, że potrafi się on znaleźć pod bramką i ma zimną krew przy wykańczaniu akcji, podobała nam się też jego gra w pressingu, gdy solidnie straszył bramkarza Europa FC, niemniej dalecy jesteśmy od zagłaskiwania Kulenovicia. Chorwat ciągle zdecydowanie za dużo czeka na piłkę, a za mało w nią gra, miał też problemy w czwartek z wygrywaniem starć tyłem do bramki, a przecież obrońcy wicemistrza Gibraltaru nie powinni dla niego stanowić szczególnego wyzwania. Dużo jeszcze nauki przed młodym napastnikiem Legii, jeśli chodzi o ruchliwość i wychodzenie do gry. Pomimo gola nie oceni jego występu wyżej niż przeciętnie.
Salvador Agra 6 (5,29). Z całej trójki skrzydłowych to Portugalczyk dość nieoczekiwanie zaprezentował się najlepiej. Był bardzo aktywny i w ataku i destrukcji, biegał od bramki do bramki, znakomicie wchodził na pozycję, wywalczył też sporo stałych fragmentów gry i miał znaczący udział przy trzecim golu. Operował piłką zdecydowanie lepiej od Novikovasa i Nagya, oddawał strzały, dośrodkowywał, a przede wszystkim podawał zdecydowanie dokładniej, w sumie pretensje możemy mieć do niego tylko za niewykorzystanie sytuacji w 73. minucie. To po rzucie rożnym bitym przez Agrę Legia była bliska zdobycia gola po stałym fragmencie gry. Cieszy nas, że skreślony przez większość ekspertów i kibiców po bardzo słabej wiośnie Portugalczyk nie poddał się i nadal walczy o miejsce w zespole.
Jarosław Niezgoda 4 (4,59). Kolejny powrót snajpera Legii po kolejnej kontuzji wypadł blado. Znów widać było brak ogrania, przez co Niezgoda raził przede wszystkim stratami i błędami technicznymi i nie wykreował ani sobie ani kolegom żadnej sytuacji podbramkowej. Dobrze odnalazł się za to w polu karnym przy rzucie rożnym bitym przez Agrę, ale jego strzał został zablokowany. Znów niestety napastnik Legii musi na nowo budować formę, mamy nadzieję, że nie wreszcie nie zostanie ta odbudowa przerwana kolejną kontuzją.
Tomasz Jodłowiec 5 (5,24). Mamy nieco mieszane uczucia odnośnie występu doświadczonego pomocnika w czwartkowym meczu. Z jednej strony był aktywniejszy niż Martins w drugiej połowie, bo dwa razy świetnie odebrał piłkę i ją wyprowadził celnym podaniem, z drugiej zaspał z kryciem i nie ruszył do rywala, przez co Europa FC miało jedyną bardzo dobrą sytuację w tym meczu, słuszne pretensje miał do „Jodły” przy tej akcji William Remy. W sumie nie ocenimy go za te dwadzieścia kilka minut ani lepiej ani gorzej od reszty środkowych pomocników, bo każdy z nich miał lepsze o gorsze momenty i żaden nie zagrał równego, solidnego spotkania.
Najlepszym legionistą czwartkowego meczu został oczywiście Carlitos, strzelec dwóch goli.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.