Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Górnikiem Łęczna – szczelna obrona i mniej strat

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

14.03.2022 18:50

(akt. 14.03.2022 18:56)

W piątek Legia w kolejnym meczu ligowym Legia pokonała w Łęcznej Górnika 1:0 i powiększyła przewagę nad strefą spadkową. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,67 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legia Aleksandara Vukovicia zaczyna przypominać tą z końcowej fazy zeszłorocznej rundy wiosennej – bardzo szczelna obrona, która wręcz wygrywa mecze i bardzo mało wykreowanych sytuacji - o wyniku spotkania rozstrzyga pojedynczy gol. Legioniści dużo biegają i walczą w defensywie, praktycznie nie dopuszczają przeciwników do strzału, ale też sami rzadko zagrażają bramce rywali. W piątek było o tyle lepiej, niż w poniedziałek, że legioniści znacząco ograniczyli straty przy wyprowadzaniu piłki. Wydawało się, że goście zagrają podobnie jak w Warszawie i podejdą wysokim pressingiem, ale tym razem trener Kiereś wolał „postawić autobus”, co dało obrońcom Legii sporo miejsca na własnej połowie, za to pod polem karnym łęcznian było ciasno. Legioniści dominowali w tym meczu nie tylko dzięki lepszej grze w piłkę, ale też większemu wybieganiu niż gospodarze, tym razem to „sekcja lekkoatletyczna z Łęcznej” została zabiegana przez „Wojskowych”. Po dość niemrawej pierwszej połowie, gdy legioniści oddali jeden celny strzał na bramkę rywali (gospodarze nie trafili w bramkę ani razu), trener Vuković przeszedł do bardziej ofensywnego ustawienia z dwoma napastnikami i przyniosło to efekt najpierw w postaci słusznie nieuznanej bramki Bartosza Slisza, a potem rozstrzygającego gola Macieja Rosołka. Co ważne po objęciu prowadzenia legioniści grali jeszcze bardziej odpowiedzialnie, długo utrzymując się przy piłce i paraliżując nieliczne akcje rywala. Dwa uderzenia głową Śpiączki z trudnych pozycji to wszystko, na co obrońcy Legii pozwolili piłkarzom Górnika. Kluczem do zwycięstwa była w tym meczu przede wszystkim dobra gra defensywna całego zespołu, nie tylko obrońców, czy pomocników, ale też i napastników, którzy byli pierwszymi obrońcami drużyny. Bardzo ważna była też dużo większa dokładność podań i ograniczenie strat, tyczyło się to też zawodników, do których często kierowaliśmy o to pretensje, jak Bartosz Slisz czy Filip Mladenović. Brakło niestety znów sytuacji podbramkowych, legioniści zbyt wolno przechodzili z obrony do ataku, a do tego nie potrafili wygrywać pojedynków w ofensywie i stwarzać przewagi – tu niestety nic się nie zmieniło od odejścia Luquinhasa. Ze słabszymi rywalami Legia punktuje ostatnio bardzo skutecznie, ale to był przedostatni mecz z drużynami, które w piłkę grać nie potrafią – już za chwilę przed legionistami zdecydowanie trudniejsi przeciwnicy.

Cezary Miszta 6 (6,31 - ocena Czytelników). Dwa strzały głową Śpiączki były łatwe do obrony, bo nie były zbyt mocne i leciały w środek bramki. Poza tym raz musiał piąstkować piłkę w drugiej połowie. Przed przerwą nie miał w ogóle nic do roboty. Nogami grał dobrze, bez żadnych błędów. Ocena wyjściowa, po raz kolejny spokojny wieczór zapewnili mu obrońcy.

Mattias Johansson 7 (6,57). Dobra gra w defensywie, raz tylko nie zablokował dośrodkowania, zarobił też żółtą kartkę, ale z takimi sytuacjami u obrońców trzeba się liczyć. Znów operował poprawnie piłką i nie miał żadnych praktycznie strat na własnej połowie. W ofensywie pokazał się tylko kilka razy, ale za to jak skutecznie – to jego ruch na obieg i dośrodkowanie wzdłuż bramki dało Legii zwycięskiego gola. To kolejny już dobry występ szwedzkiego obrońcy, który po zmianie ustawienia Legii grając na swojej naturalnej pozycji w końcu odnalazł swoje miejsce w drużynie.

Lindsay Rose 7 (6,35). Rose nie odpuszcza walki o pierwszy skład. Gdy tylko wiosną ma możliwość wskoczyć do składu pod nieobecność któregoś z kolegów, za każdym razem to wykorzystuje. W piątek był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. W obronie nie popełnił ani jednego błędu, jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki to tylko raz niedokładnie podał na własnej połowie i dwa razy zagrał niecelne długie podanie. Bardzo solidny występ reprezentanta Mauritiusa, który kandydował nawet do miana piłkarza meczu.

Mateusz Wieteska 7 (6,49). Znacząco poprawił wyprowadzanie piłki w stosunku do poprzedniego spotkania, bo tylko raz ją w takiej sytuacji stracił i raz na początku meczu posłał niecelną „dzidę”. Solidny mecz w obronie, choć dwa razy przegrał pojedynek główkowy ze Śpiączką w polu karnym i napastnik Górnika trafił dwa razy w bramkę, tyle ze przy mocnym nacisku ze strony Wieteski, były to strzały lekkie w środek bramki. Miał dobrą okazję po rzucie wolnym na zdobycie gola, raz też uderzał z dystansu, ale ani razu nie trafił w bramkę. Kolejny w sumie dobry mecz Wieteski.

Filip Mladenović 6 (4,57). Serb krytykowany jest z przyzwyczajenia naszym zdaniem, bo zagrał niewiele gorzej od reszty obrońców. Solidna gra w defensywie, tylko dwie może niezbyt pewne interwencje. Mladenović był bardzo aktywny, miał mnóstwo kontaktów z pilką, przebiegł prawie 11 kilometrów, ale ta aktywność z przodu rzadko kiedy przekładała się na sytuacje podbramkowe. Mógł mieć asystę, ale Lopes nie wykorzystał jego dobrego dośrodkowania i uderzył zbyt lekko, wywalczył też kilka stałych fragmentów gry. Tym razem udało mu się wreszcie uniknąć strat na własnej połowie, ale na połowie przeciwnika było ich zbyt dużo, zwłaszcza po przerwie. Dobra postawa w obronie, wciąż słabiej w operowaniu piłką, w sumie przeciętny mecz Mladenovicia. Na pewno nie słaby.

Paweł Wszołek 5 (5,27). Tym razem skrzydłowy Legii nie błyszczał. Mało udanych akcji ofensywnych, sporo strat i przegranych pojedynków, zwłaszcza w pierwszej połowie, widać, że trudniej mu się gra, gdy rywal „stawia autobus” i są ograniczone możliwości wychodzenia na wolne pole. Mocno przeciętny występ, być może powinien być zmieniony wcześniej, zwłaszcza, że jak sam twierdzi, nie jest do końca zdrowy.

Jurgen Celhaka 6 (5,06). Przyzwoity mecz w defensywie, mało strat, dokładne podania i to nie tylko do tyłu, dwa zablokowane strzały – to wcale nie był jakiś zły mecz Celhaki. Legia do przerwy nie stwarzała zagrożenia pod bramką gospodarzy, więc trener chciał po przerwie zagrać dwójką napastników. Ponieważ Albańczyk miał na koncie żółtą kartkę, padło na niego, niemniej zmiana była podyktowana taktyką, a nie jakąś słabą grą Celhaki.

Bartosz Slisz 6 (5,80). Pierwsza połową dość słaba, znów sporo strat, do tego dwa razy ratował się faulem w sektorach umożliwiających dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry. Po zmianie stron zobaczyliśmy zupełnie innego Slisza. Z pewnością motywująco wpłynął na niego nieuznany gol z początku drugiej połowy, rzeczywiście kontakt z ręką pozwolił mu opanować piłkę i sędzia słusznie bramki nie uznał. Od tej pory Slisz zaczął grać zaskakująco dobrze, będąc jednym za najlepszych zawodników na boisku. Mnóstwo kontaktów z piłką (prawie sto celnych podań w meczu), ponad dwanaście przebiegniętych kilometrów, a do tego kilka naprawdę niezłych prostopadłych podań do przodu. Próbował te uderzać z dystansu, ale ten element wciąż mu nie wychodzi. Gdyby nie niezbyt udana pierwsza połowa, dostałby od nas wyższą ocenę, bo w środku pola po prostu zabiegał pomocników gospodarzy.

Josue Pesqueira 7 (7,58). Portugalczyk poniżej dobrego poziomu nie schodzi, choć też nie był to jakiś szczególnie spektakularny występ. Zaczął mecz od sporej ilości strat i zmarnowanego kontrataku, przez większość pierwszej połowy grał bardzo niedokładnie, poza wywalczaniem i dobrym wykonywaniem stałych fragmentów gry niczym właściwie się nie wyróżniał. Tak jak powiedział po meczu trener Kiereś, decydujące okazało się cofnięcie Portugalczyka na środek pomocy. Josue miał wtedy zdecydowanie więcej kontaktów z piłką, co ułatwiało jej wyprowadzanie. Jego znakomite podanie do Johanssona otworzyło bocznemu obrońcy Legii możliwość dośrodkowania przy golu, raz też dobrze wrzucił w pole karne na głowę Pekharta. Portugalczykowi natomiast nie wychodziły w piątek strzały. Dużą rolę odegrał w doliczonym czasie gry, gdy przetrzymywał piłkę uniemożliwiając gospodarzom przejęcie piłki i przeprowadzenie jakiejś akcji ostatniej szansy. Nabiegał się w tym meczu, prawie jedenaście kilometrów to w jego przypadku naprawdę dużo. Kolejny dobry mecz Josue, niemniej w piątkowym meczu nie wyróżniał się aż tak bardzo jak ostatnio, zwłaszcza na tle naprawdę dobrze grających obrońców.

Rafael Lopes 5 (4,63). Ponownie Portugalczyk zaczyna niestety robić za zapchajdziurę, tym razem na skrzydle, do czego nie ma predyspozycji. Nieźle radził sobie z piłką tyłem do bramki, mało miał strat, pomagał w obronie, oddał jeden strzał głową po dośrodkowaniu Mladenovicia, natomiast większość tej niezłej gry było przed przerwą. Po zmianie stron przeszedł do ataku i niestety nieco zniknął z radarów. Wkrótce po zdobyciu bramki Legia wróciła do ustawienia z jednym napastnikiem, a Lopes opuścił boisko. Mocno przeciętny występ w sumie, pewnie niektórzy uznają, że nawet taka ocena jest zbyt wysoka.

Tomas Pekhart 5 (4,71). Defensywny napastnik. Przed przerwą dwa razy odebrał rywalom piłkę, w tym raz w ich polu karnym, dwa razy dobrze się z piłką zastawił i odegra, raz nie utrzymał linii spalonego. W drugiej był aktywniejszy, oddał dwa strzały, tylko jeden po bloku obrońcy trafił w bramkę. Oczywiście, cenimy Pekharta za to, że dobrze się zastawia i odgrywa piłkę, cenimy za wyplute płuca w obronie – ponad jedenaście i pół kilometra przebiegł w piątek, ale jednak napastnik powinien stanowić zagrożenie dla bramki rywali i strzelać gole, a Czech robi to od święta. Ocena podobna do tej dla Lopesa.

Maciej Rosołek 7 (6,92). Rosołek znów wszedł na skrzydło po przerwie, a i my i trener Vuković zgodnie przyznajemy, że jest on napastnikiem i jego miejsce jest w polu karnym. Nic więc dziwnego, że przez znaczną część meczu chwaliliśmy go głównie za grę defensywną, którą ostatnio poprawił czy zastawianie się z piłką, co jako napastnik jest dla niego normalne, natomiast akcji ofensywnych na skrzydle w jego wykonaniu nie było. Gdy tylko jednak znalazł się w polu karny, to po pierwsze wiedział, gdzie ma być i jak się urwać obrońcy, po drugie nie miał problemów z wykończeniem z bliskiej odległości. I tam właśnie jest miejsce Rosołka. Po zdobyciu bramki kilka razy jeszcze zastawił się z piłką, wywalczył też jeden rzut rożny, ale skoro w polu karnym go nie było, to i niewiele więcej spektakularnego mógł zrobić. Niemniej zwycięski gol po wejściu z ławki nie może dać innej oceny niż dobra.

Patryk Sokołowski (4,58) i Lirim Kastrati (4,48) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą meczu po raz kolejny został wybrany przez Czytelników Josue Pesqueira. My natomiast wyróżniamy obrońców, a w szczególności Mattiasa Johanssona, który nie tylko dobrze grał w defensywie, ale też asystował przy zwycięskim golu.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.58 Josue Pesqueira

6.92 Maciej Rosołek

6.57 Mattias Johansson

6.49 Mateusz Wieteska

6.35 Lindsay Rose

6.31 Cezary Miszta

5.8 Bartosz Slisz

5.27 Paweł Wszołek

5.06 Jurgen Celhaka

4.71 Tomas Pekhart

4.63 Rafael Lopes

4.58 Patryk Sokołowski

4.57 Filip Mladenović

4.48 Lirim Kastrati

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.