News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Górnikiem - nieprawdopodobne szczęście „Wojskowych”

Redakcja

Źródło: Legia.Net

21.04.2018 18:55

(akt. 21.12.2018 14:39)

W środę Legia pokonała Górnik 2:1 w rewanżowym meczu półfinału Pucharu Polski w Warszawie i awansowała do finału. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (5,03 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Nic się niestety nie zmienia w grze legionistów - korzystny wynik mogą osiągnąć wyłącznie przy dużej dozie szczęścia i wydatnej pomocy rywala, w przeciwnym przypadku nie są w stanie nawet oddać celnego strzału na bramkę przeciwnika. Obrona funkcjonuje w miarę poprawnie, choć i ona błędy popełnia, natomiast w ataku skonstruowanie jakiejkolwiek akcji przychodzi mistrzom Polski z ogromnym trudem. Od początku meczu można było zresztą mieć zastrzeżenia do taktyki legionistów, polegającej na cofnięciu się na swoją połowę i liczeniu na zero z tyłu, bez utrudniania rywalom rozgrywania piłki na ich połowie. A jak się wszystko podporządkowuje wyłącznie temu, by gola nie stracić, to zazwyczaj się go w końcu traci - tym razem po błędzie bramkarza przy stałym fragmencie gry. Jak widać ani zmiana ustawienia, ani trenera nie jest w stanie na dzień dzisiejszy poprawić słabej gry legionistów. Trudno zrozumieć, czemu mistrzowie Polski nie zagrali tak, jak w Zabrzu, agresywnie i z pressingiem. Na szczęście z pomocą przyszli rywale - najpierw Tomasz Loska zagrał piłkę ręką poza polem karnym i został wyrzucony z boiska, chwilę później przy rzucie wolnym rozstąpił się mur, dzięki czemu legioniści zdobyli wyrównującego gola w 74. minucie swoim pierwszym w meczu celnym strzałem na bramkę. Dopiero z przewagą jednego zawodnika „Wojskowi” zaczęli dominować na boisku i stwarzać jakieś sytuacje, ale rozstrzygnąć mecz zdołali dopiero w ostatniej akcji meczu, co biorąc pod uwagę naprawdę słabą w sumie grę Górnika przez cały mecz optymizmem napawać nie może. Można powtórzyć to co przy poprzednich ocenach - Legia nie ma kreatywnego środka pola, brakuje wysokiego odbioru i schematów w ataku, a jakiekolwiek próby zagrożenia bramce rywala są tylko po indywidualnych akcjach. Brakuje gry z pierwszej piłki, w większości przypadków futbolówka jest holowana, potrzeba kilku kontaktów z piłką by zagrać kolejne podanie. Fura szczęścia i błędów przeciwnika pozwoliła legionistom wygrać środowy mecz, ale nie należy liczyć, że w kolejnych spotkaniach dostaną aż tyle niewymuszonych prezentów od rywali.

 

Radosław Cierzniak 3 (4,19 - ocena Czytelników). Trudniejszy strzał do obrony miał tylko jeden z dość ostrego kąta, reszta była łatwa. Bramkarz Legii jest w stu procentach odpowiedzialny za straconą bramkę, gdy nie przechwycił ani nie wybił piłki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, w tej sytuacji zmylony Adam Hlousek prawidłowo zresztą kryjący przeciwnika nie miał nawet czasu na reakcję i uchronienie się przed samobójczym trafieniem. Do tego w pierwszej połowie raz Cierzniak wybił piłkę w aut, a w doliczonym czasie gry „wybrał się na grzyby” na przedpolu własnej bramki. Słaby występ bramkarza „Wojskowych”, miał mnóstwo szczęścia, że błędy zabrzan odwróciły losy meczu.

 

Artur Jędrzejczyk 4 (4,53). Niestety do beznadziejnej postawy środka pola i niewiele lepszej linii ofensywnej powoli zaczyna dołączać defensywa. Tym razem dwukrotnie, raz na początku meczu i raz na początku drugiej połowy powstał ogromny problem we współpracy Jędrzejczyka z Remim. Zaledwie po kilkunastu sekundach gry piłka została zagrana pomiędzy tą parę i żaden z defensorów nie potrafił pokryć Igora Angulo, który bezkarnie wyszedł sobie między nimi na czystą pozycję. W 55. minucie z kolei „Jędza” wbiegł na Remiego przewracając go i Szymon Żurkowski znalazł się sam na sam z Cierzniakiem. Obie te sytuacje spokojnie mogły definitywnie pogrzebać marzenia legionistów o awansie do finału. W grze ofensywnej praktycznie nie brał udziału poza jednym przypadkiem w 66. minucie, operowanie piłką też pozostawiało wiele do życzenia. Słaby mecz „Jędzy”.

 

William Remy 4 (5,06). W zasadzie można napisać o nim to samo, co o Jędrzejczyka, bo to zła współpraca tych dwóch zawodników powodowała największe zagrożenie pod bramką Cierzniaka. Francuz niestety z meczu na mecz gra coraz gorzej. Przegrywał w środę też regularnie pojedynki główkowe, zwłaszcza w pierwszej fazie meczu, nie nadążał za rywalami i podawał zbyt często niecelnie. Co się stało z tak solidnie wyglądającym na początku rundy Remim? Dziwne, że im dłużej gra w wychodzącej w jednakowym ustawieniu w ostatnim czasie linii obrony, tym mniej rozumie się z partnerami. Powinno być raczej odwrotnie.

 

Michał Pazdan 7 (6,46). Jedyny legionista środowego spotkania, który od pierwszej do dziewięćdziesiątej ósmej minuty grał na naprawdę dobrym poziomie, takim, jakiego oczekujemy od każdego piłkarza Legii. Już w dwudziestej sekundzie musiał ratować zespół przed utratą gola wspaniałym powrotem. Pazdan nie popełnił ani jednego błędu w defensywie przez cały mecz, broniąc pewnie i skutecznie, a kierowana przez niego linia obrony często łapała zabrzan na spalone. W pierwszej połowie zdarzały mu się niecelne długie podania, ale po zmianie stron i pod kątem dokładności w wyprowadzaniu piłki nic zarzucić mu nie można. Reprezentant Polski wrócił najwyraźniej po wyjeździe na zgrupowanie reprezentacji do właściwiej formy. I dobrze, bo w ostatnich meczach sezonu bardzo dużo od jego dobrej dyspozycji może zależeć.

 

Adam Hlousek 5 (5,06). W defensywie bez zarzutu i bez błędów, w ofensywie nie był tak aktywny jak w sobotnim meczu i do tego zdecydowanie mniej efektywny - tylko jedno jego dośrodkowanie można uznać za w miarę udane. Zresztą do gry ofensywnej też zbyt często się nie włączał, choć na pewno więcej od Jędrzejczyka. W zasadzie tylko raz na początku drugiej połowy „popisał” się beznadziejnym podaniem, a tak to przyzwoicie operował piłką. Notę obniża nieco rzecz jasna samobójczy gol, ale Czech naprawdę niewiele mógł w tej sytuacji zrobić, a w dodatku prawidłowo przy tym krył Mateusza Wieteskę. Całą winę za samobójczy gol Hlouska przypisujemy jednak Radosławowi Cierzniakowi.

 

Chris Philipps 3 (3,77). Gra Luksemburczyka, podobnie jak Remiego, to od początku rundy równia pochyła. Philipps nie tylko nie gra dobrych piłek do przodu i ma sporo strat, ale też coraz gorzej prezentuje się w destrukcji, praktycznie nie odbierając przeciwnikom piłek. W 19. minucie źle krył przy stałym fragmencie gry, kilkanaście minut później nieprzemyślanym podanie omal nie „wsadził na minę” Cierzniaka, , w końcówce faulował blisko pola karnego. Środek pola to najsłabsza obecnie formacja Legii, a pasywność w grze Luksemburczyka nie pomaga w poprawie jej gry. W zasadzie na plus zaliczyć można tylko jedno długie podanie, po którym błąd popełnił bramkarz Górnika, choć należy zwrócić uwagę, że też nie było ono specjalnie precyzyjne, bo zbyt krótkie i trafiło na głowę obrońcy. Niestety nic dobrego Philipps do gry zespołu w ostatnich meczach nie wnosi.

 

Domagoj Antolić 4 (4,14). Od Philippsa w środę różniło go to, że znacznie lepiej radził sobie z przerywaniem akcji rywali i odebrał zdecydowanie więcej piłek, bo jeśli chodzi o kreatywność, to jest na takim samym poziomie, jak u Luksemburczyka i ogranicza się do podania do najbliższego partnera. Jedno dobre dośrodkowanie Antolicia w 79. minucie nie może nam niestety przesłonić faktu, iż żaden ze środkowych pomocników nie jest w stanie wyprowadzić piłki przy przeciwniku i przekazać jej do linii ataku, jak robił to trudny jak widać do zastąpienia Thibault Moulin. Chorwat niestety nie jest obecnie piłkarzem, który mógłby wziąć na siebie ciężar przeprowadzenia piłki z obrony do ataku lub zrobić przewagę pod polem karnym rywala. Podobnie jak w przypadku pozostałych zimowych transferów, zapowiadał się na początku znacznie lepiej.

 

Marko Vesović 4 (4,64). Czarnogórzec zagrał o niebo lepiej niż w meczu z Zagłębiem, co wcale nie znaczy, że dobrze. Tym razem jednak z jego gry ofensywnej był wreszcie jakiś pożytek, nie tracił tak wielu piłek, przeprowadzał indywidualne akcje środkiem i skrzydłami i choć poza niecelnym strzałem w 42. minucie nie stwarzało to jakiegoś większego zagrożenia dla bramki Górnika, to jakiś postęp w stosunku do soboty był. Większy problem był tym razem u Vesovicia z grą defensywną, bo dwa razy ratował się faulem w pobliżu własnego pola karnego, co przy perfekcyjnie wykonującym stałem fragmenty gry Rafale Kurzawie z pewnością rozsądne nie było. A przecież na początku rundy radził sobie dobrze zarówno na skrzydle, jak i na boku obrony.

 

Sebastian Szymański 4 (4,73). Podobnie jak Vesović, dwa dobre wejścia w pierwszej połowie, jeden ładny indywidualny rajd, dwa dobre podania na początku drugiej części meczu i brak z jego strony zagrożenia dla bramki strzeżonej przez Loskę. Tradycyjnie już więcej wiatru niż efektywności, sporo niecelnych zagrań, do tego kilka prostych błędów technicznych. Zmieniony w pełni zasłużenie, bo po niezłych pierwszych kilku minutach po przerwie coraz rzadziej był pod grą. Trudno się temu dziwić, granie dwa razy w tygodniu to dla osiemnastolatka duży wysiłek, zwłaszcza przy jego mocno wyczerpującym energię stylu gry.

 

Michał Kucharczyk 6 (6,90). Obiektywnie patrząc Kucharczyk przez całą pierwszą połowę nie miał ani jednego udanego zagrania i zaliczał praktycznie same straty. Patrząc dalej, do 74. minuty poza jednym zablokowanym strzałem kontynuował swoją bardzo słabą grę z pierwszej połowy kolejnymi podaniami do przeciwnika i nieudanymi dryblingami, a po zagraniu Loski ręką nie był w stanie trafić w pustą bramkę. Okazało się jednak, że w sumie dobrze, że nie trafił, bo gdyby Górnik nie grał w dziesiątkę, ciężko byłoby zapewne legionistom uniknąć dogrywki, a tak „Kuchy” znów został „Kingiem” waląc ze stojącej piłki na siłę prosto w mur, który nieoczekiwanie rozstąpił się na tyle, by Kucharczyk mógł świętować swojego pierwszego w życiu gola z rzutu wolnego. Jak widać, odważnym szczęście sprzyja, a siły przy strzale to „Kuchemu” akurat nigdy nie brakowało. Uskrzydliło go to na tyle, że w ostatnim kwadransie zagrał naprawdę dobre zawody i oddał trzy kolejne strzały w tym okresie, w tym dwa naprawdę dobre. Z pewnością jego gol obok czerwonej kartki dla Loski był kluczowym momentem meczu, ale pamiętamy też, jak Kucharczyk grał przez pierwsze pięć kwadransów, stąd z oceną za cały mecz szaleć nie będziemy.

 

Jarosław Niezgoda 6 (6,33). Przed przerwą, podobnie jak Kucharczyk, Niezgoda grał bardzo słaby mecz, zapamiętaliśmy go tylko z niecelnych podań i nieudanego dryblingu, zresztą bardzo rzadko był w ogóle przy piłce. Trzeba jednak przyznać, że napastnik Legii obudził się nieco wcześniej niż większość kolegów i tuż po zmianie stron popisał się dwoma dobrymi akcjami, najpierw podaniem w pole karne, potem wejściem ofensywnym zakończonym dośrodkowaniem. To jego atak w 68. minucie wystraszył Loskę na tyle, że bramkarz Górnika popełnił błąd techniczny. Niestety nieoczekiwanie nie wpłynęło to natychmiastowo - w odróżnieniu od Kucharczyka - na poprawę grę Niezgody, bo zmarnował on w końcówce podstawowego czasu gry dwie dobre sytuacje. Napastnik Legii jest jednak nieobliczalny i w ostatniej minucie doliczonego czasu gry wykorzystał doskonałe dośrodkowanie Cristiana Pasquato, dając legionistom awans do finału. Doceniając tego rozstrzygającego gola, podobnie jak w przypadku Kucharczyka, pamiętamy też przy wystawianiu oceny o bardzo słabej grze Niezgody przez większą część meczu.

 

Kasper Hamalainen 5 (5,55). Do momentu wyrzucenia z boiska Loski niewiele pozytywnego pokazał na boisku, potem jednak widać było, że doświadczenie Fina i jego dobre operowanie piłką przydaje się legionistom przy budowaniu akcji. Dobre akcja zakończona dośrodkowaniem w 79. minucie, wyprowadzanie piłki, próba uderzenia z dystansu, choć niespecjalnie udana, to jak na pół godziny gry nie najgorzej. Tyle, że żadne z tych zagrań nie spowodowało ostatecznie jakiegoś wielkiego zagrożenia pod bramką Górnika. Przyzwoita zmiana, ale nic więcej. Wciąż tęsknimy za „Hamą” z jesieni i początku rundy wiosennej.

 

Cristian Pasquato (5,10) i Mauricio (4,00) grali zbyt krótko, by ich oceniać, pamiętajmy jednak, że Włoch błysnął asystą w decydującej akcji.

 

Najlepszym legionistą środowego meczu w opinii Czytelników był strzelec pierwszego gola Michał Kucharczyk, my natomiast wyróżniamy równo grającego na dobrym poziomie przez cały mecz Michała Pazdana.

Oceny Czytelników:

 

Michał Kucharczyk 6,90

Michał Pazdan 6,46

Jarosław Niezgoda 6,33

Kasper Hamalainen 5,55

Cristian Pasquato 5,10

William Remy 5,06

Adam Hlousek 5,06

Sebastian Szymański 4,73

Marko Vesović 4,64

Artur Jędrzejczyk 4,53

Radosław Cierzniak 4,19

Domagoj Antolić 4,14

Mauricio 4,00

Chris Philipps 3,77

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.