News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z IFK Mariehamn - świetny początek europejskich pucharów

Redakcja

Źródło: Legia.Net

14.07.2017 22:45

(akt. 21.12.2018 14:43)

W środę w stolicy Wysp Alandzkich Legia pokonała pewnie w pierwszym spotkaniu eliminacyjnym Ligi Mistrzów miejscowe IFK Mariehamn 3:0 praktycznie rozstrzygając losy rywalizacji w tym dwumeczu. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,11 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Pierwsze mecz pucharowe Legii w kilku ostatnich latach zazwyczaj były dalekie od oczekiwań. Tym razem na szczęście mistrzowie Polski zagrali na naprawdę dobrym poziomie i pewnie rozbili dużo niżej notowanego rywala. Przewaga „Wojskowych” była na tyle duża, że Jacek Magiera mógł sobie pozwolić na wpuszczenie na ostatnie pół godziny zmienników, którzy stanowią raczej dość głęboką rezerwę w kadrze zespołu. I nie ma co wspominać nawet, że rywal był słaby, czy grał ostatnie pół godziny w dziesiątkę - wystarczy przypomnieć w ostatnich latach męczarnie z wcale nie silniejszymi ekipami w pierwszych pucharowych meczach, jak Zrinjski Mostar, St. Patrick's Athletic, FC Botosani czy Metalurgs Lipawa. Kluczem do zwycięstwa legionistów, oprócz rzecz jasna zdecydowanie większych umiejętności, było szybkie przenoszenie ciężaru gry długimi precyzyjnymi przerzutami lub prostopadłymi podaniami z głębi pola - Finowie po prostu nie nadążali za wychodzącymi na pozycję legionistami. Również dośrodkowania z bocznych sektorów boiska siały spustoszenie w obronie IFK Mariehamn i wynik mógł być dużo wyższy, ale brakło pod bramką nieco skuteczności. Przewaga „Wojskowych” była przez całe spotkanie zdecydowana, wynik jest znakomity i dlatego trzeba zdecydowanie pozytywnie ocenić pierwszy mecz Legii w europejskich pucharach, biorąc pod uwagę, że sezon ligowy w Polsce po przerwie letniej dopiero się zaczyna.

 

Arkadiusz Malarz 6 (5,62 - ocena Czytelników). Jedna pewna i bardzo ważna interwencja przy strzale w 37. minucie, pozostałe uderzenia były łatwe do obrony. Jeśli chodzi o grę na linii nic bramkarzowi Legii nie można zarzucić, na przedpolu było nieco gorzej - w 1. minucie nie zrozumiał się z Arturem Jędrzejczykiem, a w 35. nie wyszedł do piłki. Największe zastrzeżenia można mieć jednak do wykopów w drugiej połowie - jeden w aut można przeżyć, ale dwa do rywala, w tym jedno na dwudziesty metr zdarzyć się absolutnie nie powinny.

 

Łukasz Broź 8 (7,77). Szeroka ławka, pełna doświadczonych piłkarzy jest jedną z gwarancji sukcesu. Broź jest piłkarzem przez wielu niedocenianym, rzadko gra w pierwszym składzie, prawda jest jednak taka, że gdy jest potrzeba wyjścia w podstawowej jedenastce nawet po dłuższym okresie siedzenia na ławce, to zawsze można na niego liczyć. Dobra gra w obronie, ogromna aktywność przez pierwszą godzinę, gdy szedł na pełnym gazie do każdej akcji ofensywnej, doskonałe wyjścia na pozycję z głębi pola i fantastyczne dośrodkowania. To on wywalczył rzut karny dla Legii, to jego dośrodkowanie przyniosło w efekcie drugiego gola, a spokojnie jeszcze mógł kilka asyst mieć, gdyby koledzy wykazali się w polu karnym lepszą skutecznością, to na nim pierwszą żółtą kartkę złapał Anthony Dafaa Clement. Przez ostatnie pół godziny był mniej widoczny, ale wtedy Finowie cofnęli się bardzo głęboko, a pałeczkę w rozgrywaniu akcji przejęli w Legii zmiennicy, więc Broź włączał się do ofensywy zdecydowanie rzadziej. Oczywiście przydarzyło mu się kilka strat piłki z przodu, ale w sumie zasłużył na ogromne brawa. Bardzo dobry mecz prawego obrońcy Legii.

 

Maciej Dąbrowski 7 (6,23). Miał początkowo problemy z wzajemnym zrozumieniem się z Jędrzejczykiem, ale nic w tym dziwnego, bo w takim zestawieniu para stoperów w Legii jeszcze nie grała. W powietrzu był bezbłędny, czyścił wszystko, ale kilka błędów w ustawieniu mu się przytrafiło. Skończył mecz z żółtą kartką, a po kolejnym faulu był bliski nawet opuszczenia boiska. Dużo dobrego pokazał natomiast stoper Legii przy rozegraniu piłki - to właśnie on posłał fenomenalne podanie do Brozia, po którym „Wojskowi” mieli rzut karny. Miał też dwukrotnie szanse pokonać bramkarza rywali, ale zabrakło nieco szczęścia i precyzji.

 

Artur Jędrzejczyk 6 (5,77). Bardzo niepewnie grał przez całą pierwszą połowę i nic w tym dziwnego - dawno nie grał jako stoper, a tym bardziej po lewej stronie środka obrony. To po jego błędach Finowie mieli swoje najlepsze okazje do zdobycia goli. Na szczęście niemoc „Jędzy” i jego przyzwyczajanie się do nowej pozycji trwało tylko czterdzieści pięć minut. Po przerwie grał już doskonale, na pewno nie gorzej niż Dąbrowski, a czasami nawet lepiej.

 

Adam Hlousek 7 (6,67). Niezbyt pewna gra w obronie na początku meczu, nie układała mu się współpraca z „Jędzą”, ale nigdy przecież do tej pory nie mieli okazji do gry obok siebie. Na szczęście po przerwie już takich problemów nie było. Czech jak zwykle imponował przez cały mecz kondycją i chęcią uczestniczenia w niemal każdej akcji ofensywnej. Słał też często mocne i dość precyzyjne dośrodkowania w pole karne, ale pod tym względem przyćmił go w środę Broź. 

 

Michał Kopczyński 5 (4,15). Tak, niezmiennie rozumiemy, jakie zadania taktyczne ma Michał Kopczyński na boisku i że jego głównym zadaniem jest znajdowanie się za linią piłki i utrudnianie rozegrania rywalom. Tyle, że to utrudnianie powinno nie ograniczać się wyłącznie do biegania i przesuwania się, przydałoby się też piłki odbierać. A w pierwszej połowie „Kopa” tych piłek przejął bardzo mało, zapamiętaliśmy tylko dwa takie przypadki na początku spotkania. Zdecydowanie lepiej wyglądał pierwszy kwadrans po przerwie, gdy nie tylko zaczął piłki odbierać, ale też je wyprowadzać poprzez kilkunastometrowe podania do przodu. Gdyby grał tak przez pierwsze czterdzieści pięć minut, bylibyśmy zadowoleni z jego występu, a tak nie jesteśmy. Zestawienie z przymusu środkowej linii bez ofensywnego pomocnika znacząco wpływało przez pierwszą godzinę na dość niską kreatywność środka pola i Jacek Magiera słusznie postąpił, zdejmując w pierwszej kolejności najbardziej defensywnego z pomocników. Przy tak słabym rywalu tworzenie zasieków w środku pola było całkowicie zbędne.

 

Krzysztof Mączyński 7 (6,43). Debiut reprezentanta Polski w barwach Legii wypadł obiecująco. Widać było w jego grze ogromne doświadczenie, dobry przegląd pola i umiejętność precyzyjnego długiego podania. Grając w pierwszej połowie na „ósemce” imponował przede wszystkim dokładnymi crossami i długimi podaniami, po zejściu z boiska Kopczyńskiego grał na „szóstce” i błyszczał w odbiorze, „załatwił” drugą żółtą kartkę Clementowi. Jedyne naprawdę nieudane jego zagranie, to wykonanie rzutu rożnego w pierwszej połowie. Będzie Legia mieć z „Mąki” w tym sezonie duży pożytek, bo jak widać, długo z kolegami zgrywać się nie musiał. 

 

Guilherme Costa Marques 7 (6,36). Malkontenci pewnie będą wypominać Brazylijczykowi stracone piłki i nieudane dryblingi, gdy „Gui” po bardzo dobrym pierwszym kwadransie poczuł się za pewnie i chciał kiwać pół obrony, ale prawda jest taka, że bez niego ofensywa Legii nie byłaby tak kreatywna. Rzut karny wykonał w sposób sygnalizowany, ale na tyle mocno, że bramkarz nie zdołał tego strzału odbić. Z rzutu wolnego uderzył bardzo niecelnie - cóż, uderzenia z dalszej odległości nigdy nie były mocną stroną Guilherme, dziwi więc trochę, że do tych wolnych wciąż podchodzi. Do gola z karnego dorzucił za to fantastyczną asystę przy trzeciej bramce, więc mimo nonszalancji i strat, trzeba jego występ ocenić pozytywnie. W końcu ofensywnych pomocników rozlicza się z goli i asyst, a i jedno i drugie Brazylijczyk w środę na swoim koncie zapisał.

 

Thibault Moulin 7 (6,67). W nie najlepszej sytuacji kadrowej Legii Francuz z konieczności został w środę ustawiony na „dziesiątce”. Czy może na stałe być ofensywnym pomocnikiem? Po godzinie gry w Mariehamn należy do takiego pomysłu podejść raczej sceptycznie. Francuz gra dobrze w defensywie, świetnie reguluje tempo gry, precyzyjnie rozrzuca piłki w środku pola, ale grając bezpośrednio za napastnikiem traci większość ze swoich walorów. Brakuje mu nie tylko umiejętności dryblingu, ale też umiejętności odpowiedniego wyjścia na pozycję. Przez ostatnie pół godziny, gdy wrócił na „ósemkę” był najlepszym piłkarzem „Wojskowych”, ale przez pierwszą godzinę zdecydowanie lepiej prezentował się w odbiorze piłki niż w kreacji, pomijając tradycyjne genialne przerzuty. Lepiej chyba jednak, żeby został tam, gdzie spisuje się najlepiej, czyli w środku pola, nieco dalej od bramki przeciwnika.

 

Dominik Nagy 7 (7,14). Węgier nie kreował zbyt wielu sytuacji, ale zdobył gola, co oczywiście automatycznie podnosi jego ocenę za środowy mecz. Do tego wywalczył dwa rzuty wolne, sporo piłek w środku pola odebrał, ale też zmarnował znakomitą sytuację w 15. minucie usiłując zmienić tor lotu piłki po strzale Guilherme. Był zdecydowanie mniej widoczny od Brazylijczyka i nieco za mało brał grę na siebie. Najlepiej wyglądało, jak zamienił się z „Gui” skrzydłami i grał po prawej stronie. Może to jest jakiś pomysł na przyszłość?

 

Kasper Hamalainen 7 (7,08). Fin oczywiście mógł irytować swoim nieco statecznym poruszaniem się po boisku i marnowaniem sytuacji podbramkowych, ale nie od dziś wiemy, że napastnikiem jest tylko z konieczności, bo lepiej czuje się mając jeszcze kogoś przed sobą. Do sytuacji strzeleckich dochodził naprawdę często, ale raz trafił w poprzeczkę, potem w bramkarza (na szczęście jego strzał dobił Nagy), a w drugiej połowie przeszkodziła mu w zdobyciu bramki jedyna tego dnia znakomita interwencja Andreasa Vaikli. Swojego gola jednak wcześniej zdobył, i to w stylu Aleksandara Prijovicia, po fantastycznym wyjściu z głębi pola i pięknej podcince w ostatnim momencie. Czyli jako napastnik ma mecz rozliczony pozytywnie.

 

Mateusz Szwoch 5 (4,79). Na pewno na plus należy zaliczyć ofensywnemu pomocnikowi Legii, że po wejściu z ławki starał się być bardzo aktywny i uczestniczyć w każdej akcji. Widać też, że przez ostatnie półtora roku nauczył się przyjmować piłkę pod kryciem i nie daje się pomimo mizernych warunków fizycznych przepychać silniejszym rywalom. Jakości natomiast w grze byłego piłkarza Arki za wiele nie było - sporo chaosu, strat, niecelne strzały i jedna zmarnowana doskonała sytuacja podbramkowa. Cała formacja ofensywna w końcówce meczu zresztą grała dość chaotycznie, ale nic w tym dziwnego, skoro ci piłkarze nigdy ze sobą nie grali. Na razie o miejsce w składzie będzie mu ciężko, a środowym występem się do niego raczej nie przybliżył.

 

Łukasz Moneta 6 (5,64). Aktywna i najbardziej dojrzała gra spośród trójki zmienników, widać, że gra na tym poziomie nie sprawia mu problemów. Miał dobre dośrodkowania, dużo gorzej było ze strzałami, które omijały światło bramki. Mało strat, spora odpowiedzialność przy rozgrywaniu piłki. Ciężko mu było zrozumieć się z Hlouskiem, widać było, że obaj zawodnicy nie grali nigdy ze sobą i chwilami przy akcji na boku biegli w to samo miejsce, ale gdy Moneta zgra się zresztą zespołu, może dostawać coraz więcej szans. Ma na to potencjał.

 

Sebastian Szymański 6 (5,21). Dużo wiatru, dużo chaosu, ogromna aktywność i oczywiście dużo przy tym strat. Można mówić, że to juniorska gra i na poziom seniora jeszcze nie wskoczył, ale my wolimy zdecydowanie, by młody piłkarz po wejściu na boisko starał się być bez przerwy pod grą i uczestniczyć w każdej akcji, niż chował się za kolegów, byle nie stracić piłki - a kilka takich występów „na alibi” u młodych legionistów oglądaliśmy w ostatnich latach, choćby za czasów Henninga Berga. Gdy wynik jest ustalony naprawdę dobrym pomysłem jest wpuszczenie na boisko młodego piłkarza, który chce się trenerowi pokazać i chce grać. O ile dokładności było w jego grze niewiele, a do tego jedną sytuację bramkową zmarnował, to prawdopodobnie części kibiców umknął jeden aspekt jego gry - Szymański bardzo dużo piłek po swojej stronie odebrał lub przechwycił jeszcze na połowie Finów, co pozwalało na natychmiastowe ponowienie akcji. Gdyby miał wokół siebie z przodu bardziej doświadczonych kolegów, z pewnością zaowocowałoby to przynajmniej jednym golem.

 

Za najlepszego legionistę środowego meczu Czytelnicy i redakcja zgodnie wybrali Łukasza Brozia za wysoki poziom gry w ofensywie, wywalczenie rzutu karnego i zabójczo precyzyjne dośrodkowania.

Oceny Czytelników:

 

Łukasz Broź 7,77

Dominik Nagy 7,14

Kasper Hamalainen 7,08

Adam Hlousek 6,67

Thibault Moulin 6,67

Krzysztof Mączyński 6,43

Guilherme Costa Marques 6,36

Maciej Dąbrowski 6,23

Artur Jędrzejczyk 5,77

Łukasz Moneta 5,64

Arkadiusz Malarz 5,62

Sebastian Szymański 5,21

Mateusz Szwoch 4,79

Michał Kopczyński 4,15

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.