News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Koroną - dramat w ofensywie

Redakcja

Źródło:

19.04.2017 20:00

(akt. 21.12.2018 14:43)

W poniedziałek Legia zremisowała bezbramkowo przy Łazienkowskiej z Koroną. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (4,25 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Smutne jest, gdy na Łazienkowską przyjeżdża rywal, który na wyjazdach zdobył zaledwie siedem punktów w czternastu meczach, a mistrzowie Polski nie potrafią z nim wygrać. Z drugiej strony, patrząc na statystyki strzałów, można być wręcz zaskoczonym, że udało się chociaż zremisować, bo najgorsza wyjazdowa drużyna Ekstraklasy była w poniedziałek nawet nieco lepsza od aktualnego mistrza Polski. Analizując występ legionistów należy brać pod uwagę zadania jakie każdy z piłkarzy miał do zrealizowania. Obrońcy zagrali w miarę poprawnie, choć i oni popełniali błędy, ale za plecami mieli dobrze dysponowanego przez całą wiosnę Arkadiusza Malarza. Linia pomocy i ataku zaprezentowała się natomiast gorzej niż w jakimkolwiek innym meczu ligowym za kadencji Jacka Magiery. Oddanie zaledwie jednego celnego strzału na bramkę i to w dość przypadkowej sytuacji już dawno się legionistom nie przydarzyło. Brakowało w zasadzie wszystkiego - agresji w odbiorze, przeprowadzenia piłki do ataku przez środkowych pomocników, ruchu bez piłki zawodników przedniej formacji, wygranych pojedynków, celnych podań i strzałów. Najbardziej jednak raziło to, co celnie niegdyś określił Stanisław Czerczesow - wolne myślenie na boisku. Po otrzymaniu futbolówki, zwłaszcza pod bramką Korony, niemal każdy legionista przetrzymywał ją przez 2-3 sekundy myśląc, co zrobić z piłką, dzięki czemu obrońcy nadążali z ustawieniem i blokowaniem dośrodkowań i strzałów, szczególnie widać to było w bocznych sektorach boiska. Ponieważ kielczanie nie prezentowali się wiele lepiej i zagrażali Legii głównie po strzałach z dystansu i stałych fragmentach gry, ktokolwiek robił skrót z poniedziałkowego meczu stanął przez poważnym dylematem, co w takim skrócie w ogóle umieścić, by trwał on dłużej niż minutę. I najgorsze w tym meczu było właśnie to, że piłkarze Korony nie postawili jakiś twardych warunków legionistom, nie odbierali agresywnie piłki, nie naciskali szczególnie mistrzów Polski przy jej wyprowadzaniu (kielczanie co prawda stosowali pressing na połowie Legii, ale nie był on jakiś szczególnie uciążliwy), nie przerywali akcji faulami i nie kontratakowali z szybkością i polotem - z pewnością zaprezentowali się gorzej przy Łazienkowskiej niż Ruch, Bruk-Bet czy Wisła, w sumie dość podobnie jak Pogoń. To Legia zagrała po prostu słabo. Można oczywiście mecz zremisować, jak to stwierdził Michał Pazdan „taka jest piłka”. Nie można jednak tak kiepsko grać, bo mistrzom Polski to zwyczajnie nie przystoi. Każdy piłkarz po takim meczu powinien zadać sobie pytanie, czy starał się tego dnia zrobić rzeczywiście wszystko, by zdobyć trzy punkty, a i trener ma do przemyślenia temat, dlaczego zespół niezbyt dobrze grający przed przerwą zaprezentował się po zmianie stron i pobycie w szatni jeszcze gorzej.

 

Arkadiusz Malarz 7 (6,69 - ocena Czytelników). Do bramkarza „Wojskowych”, jako jedynego po meczu z Koroną nie można mieć pretensji - bronił wszystko, jak trzeba, czy to przy uderzeniach z dystansu, czy z bliska. Nie były to w większości jakieś szczególnie trudne interwencje, najważniejsze było z pewnością wybronienie strzału Jacka Kiełba w sytuacji jeden na jeden sprokurowanej przez Macieja Dąbrowskiego w końcówce spotkania. Wiosnę ma bramkarz Legii naprawdę znakomitą, w sumie na jedenaście spotkań tylko po dwóch - z Ruchem i Ajaksem w Amsterdamie - można było mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do jego gry.

 

Artur Jędrzejczyk 5 (4,33). Jedyny obrońca, który nie popełnił żadnego istotnego błędu w defensywie, raz do spółki z Adamem Hlouskiem przegrał w drugiej połowie główkowy pojedynek z Diawem przy rzucie rożnym, ale naciskał go na tyle mocno, że strzałowi Senegalczyka zabrakło mocy i precyzji. W zasadzie to jemu w sporej części koledzy zawdzięczają też, że tego meczu nie przegrali, bo w kapitalny sposób zdjął rozpaczliwym wślizgiem senegalskiemu stoperowi piłkę z nogi w 24. minucie we własnym polu bramkowym - bez tej interwencji gol dla Korony byłby pewny. Gdybyśmy mieli rozliczać go tylko za grę obronną, bylibyśmy po meczu zadowoleni. Tyle, że w meczu z tak słabym w sumie i do tego defensywnie ustawionym rywalem boczny obrońca musi na szybkości włączać się w akcje ofensywne i dośrodkowywać. Niestety „Jędza” ani nie prezentował szybkich wyjść na pozycję, ani dośrodkowań, za to dość często pod bramką rywala tracił piłkę lub po jego błędzie technicznym lądowała ona na aucie, co obniża ocenę jego gry.

 

Maciej Dąbrowski 5 (5,57). Dobry mecz w obronie aż do 82. minuty, gdy odbił piłkę pod nogi Jacka Kiełba i postawił go w sytuacji sam na sam z Malarzem - takiego błędu niestety wybaczyć nie sposób. W sumie zresztą tych udanych interwencji w defensywie Legii stoper Legii też nie miał za dużo, bo piłkarze Korony niezbyt często atakowali jego sektorem, ograniczając się raczej do strzałów z dystansu lub po stałych fragmentach gry. Trzeba też niestety wziąć pod lupę wyprowadzanie piłki - stoper w żadnym wypadku nie może mieć statystyki celnych podań na poziomie ledwie 76%, biorąc pod uwagę, że większość podań gra do pozostałych obrońców. Niemal wszystkie podania Dąbrowskiego dłuższe niż na kilkanaście metrów były niedokładne, z drugiej strony na szczęście żadne nie trafiło do rywala na własnej połowie, jak w przypadku Michała Pazdana. Jako jedyny dochodził do strzałów po stałych fragmentach gry, ale ani razu nie wcelował w bramkę.

 

Michał Pazdan 4 (3,86). Zaczął mecz od przegranego pojedynku powietrznego we własnym polu karnym z Serhijem Pyłypczukiem, wyższym co prawda od „Pazdka” o kilka centymetrów, ale niespecjalnie jakoś specjalizującym się w grze głową. A potem nastąpiły cztery straszliwe minuty, między 24. a 28., gdy najpierw przegrał pojedynek z Kiełbem, potem podał piłkę do przeciwnika na własnej połowie, a następnie Miguel Palanca zabrał mu piłkę trzydzieści metrów od własnej bramki. Takie straty przy rozpoczynaniu to po prostu czyste samobójstwo, drużyna jest kompletnie nie ustawiona do obrony, a boczni obrońcy i środkowi pomocnicy są kilkadziesiąt metrów od bramki i w żaden sposób nie mają szans wrócić - na szczęście ofensywni piłkarze Korony są naprawdę słabi i nie potrafili tych prezentów wykorzystać. I choć w drugiej połowie „Pazdek” zagrał już bezbłędnie, a nawet był wręcz najlepszym piłkarzem Legii w polu, to po takich błędach reprezentanta Polski przy odrobinę lepszych rywalach legioniści nie zdobyli by nawet jednego punktu.

 

Adam Hlousek 5 (4,87). W obronie w pierwszej połowie było średnio - raz się machnął w 15. minucie, kwadrans później dopuścił Pyłypczuka do uderzenia z dystansu, po przerwie radził sobie już bez zarzutu. Do ataku biegał na sporej szybkości w odróżnieniu od „Jędzy” i można było zawsze liczyć na to, że pojawi się pod polem karnym, tyle, że to właśnie do Czecha w tym meczu można mieć pretensje o „wolne myślenie”. Gdy dostawał piłkę po wyjściu na skrzydło potrzebował nie wiadomo czemu kilku nawet sekund na rozejrzenie się po polu karnym i dośrodkowanie, a w tym czasie stoperzy nadążali z powrotem, ustawieniem krycia w polu karnym i skutecznym blokowaniem dośrodkowań, przez co ani jedno takie podanie nie trafiło do partnera. Dziwnie to wyglądało, bo przecież Hlousek niejednokrotnie udowodnił, że potrafi dośrodkowywać piłkę w biegu i nie musi w tym celu się zatrzymywać i rozglądać.

 

Tomasz Jodłowiec 3 (3,35). Pod nieobecność Michała Kopczyńskiego dostał szansę gry od pierwszej minuty i trudno powiedzieć, by ją wykorzystał. Odbierał piłki w środku pola i ściągał je z powietrza, pod tym względem niczego nie można mu zarzucić - w defensywie przegrał w zasadzie jeden pojedynek z rozpędzonym rywalem w 26. minucie po błędzie Pazdana. W odróżnieniu od „Kopy” Jodłowiec starał się grać do przodu i włączać w akcje ofensywne, ale zaliczał niemal same straty, głównie po kiepskim przyjęciu piłki lub niecelnym podaniu. Zapamiętaliśmy tylko jedną udaną akcję na jeden kontakt w 62. minucie z Vadisem Odjidją-Ofoe, po której Belg oddał strzał lewą nogą usiłując strącić piłką jakiegoś drona nad stadionem. Innymi słowy starał się, ale nie potrafił. Wątpliwe, by „Jodła” przekonał do siebie tym występem Jacka Magierę.

 

Thibault Moulin 3 (3,95). Niezły mecz w odbiorze w pierwszej połowie, ale brakowało po przejęciu piłki szybkiego jej przeprowadzenia do ataku, z czego Francuz zazwyczaj słynął - zazwyczaj kończyło się na podaniu do najbliższego kolegi, a w szczególności obrońcy. Po przerwie niestety był jednym z najgorszych legionistów na boisku i w jego niemocy leżała zapewne znaczna część problemów Legii z konstruowaniem akcji. Podobnie jak w przypadku Jodłowca podania do przodu trafiały najczęściej do przeciwnika, a do tego Moulin przestał też skutecznie i czysto odbierać piłkę, nie tylko nie wyłuskiwał rywalom piłek, ale i zakończył mecz z żółtą kartką. Stałe fragmenty gry w jego wykonaniu też nie robiły wielkiego zamieszania pod bramką Borjana, a przecież było w polu karnym do kogo dogrywać. Zupełnie nie do takiej gry nas Francuz przyzwyczaił.

 

Michał Kucharczyk 3 (2,94). Skoro dobrze szło mu w ataku, to.. został przesunięty na skrzydło - trudno czasami nadążyć za Jackiem Magierą. W pierwszej połowie był aktywny, często wychodził na pozycję i starał się dośrodkowywać, ale podobnie jak Hlousek bardzo długo przetrzymywał na skrzydle piłkę po jej otrzymaniu, przez co rywal nadążał z dobrym ustawieniem się. Druga część meczu bardzo słaba w wykonaniu „Kuchego”, był niemal niewidoczny, w jedynej dogodnej sytuacji podał do bramkarza, zamiast strzelać. Na szpicy prezentował się w ostatnich meczach zdecydowanie lepiej.

 

Vadis Odjidja-Ofoe 4 (4,74). Belg ma taką opinię wśród kibiców i ekspertów, że niektórzy chętnie przyznają mu wysokie noty za samo wyjście na boisko, a tymczasem w poniedziałek różnica między nim, a resztą ofensywnych piłkarzy Legii była naprawdę niewielka. Pochwalić go można tylko za pierwsze dwadzieścia minut, gdy kilka razy w swoim stylu znakomicie wyprowadził piłkę. Potem oglądaliśmy już tylko festiwal niecelnych podań (VOO miał najgorszy procent celnych podań ze wszystkich legionistów, a w liczbie podań niecelnych o jedno przewyższył go tylko Jodłowiec), jedyną sytuację partnerom stworzył niechcący, bo Miroslav Radović zmieniał kierunek lotu piłki po nieudanej próbie uderzenia Belga, a jego jedyny strzał w meczu Odjidji-Ofoe wylądował na trybunach. Jedyne w zasadzie wykonane przez niego przedmeczowe założenie taktyczne, to otrzymanie czwartej żółtej kartki, co pozwoli mu po absencji w najbliższym meczu przystąpić do rundy finałowej z czystym kontem.

 

Miroslav Radović 3 (3,25). Najlepszy piłkarz jesieni trochę nam przygasł. W miarę niezły mecz przed przerwą, choć i wtedy wyróżniał się raczej odbiorem i wyprowadzaniem piłki niż konstruowaniem akcji z przodu, wtedy też zaliczył jedyny celny strzał próbując sprytnie zmylić bramkarza Korony, ale Kanadyjczyk nie dał się zaskoczyć. Po zmianie stron grał bardzo słabo, był niewidoczny, miał sporo strat, raz tylko w 65. minucie przeprowadził akcję zakończoną niecelnym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy. Obudził się dopiero w końcówce, wywalczył rzut wolny trzydzieści metrów od bramki. Niestety, w odróżnieniu od początku rundy Serb nie stwarza już od kilku spotkań prawie żadnego zagrożenia pod bramką przeciwnika, nie ma ani dryblingów, ani strzałów, ani prostopadłych podań, a przede wszystkim brakuje ruchu i wychodzenia na pozycję. W poniedziałek nie było inaczej. Powinien raz na zawsze pozbyć się problemów z kolanem, a potem wrócic do formy.

 

Kasper Hamalainen 3 (3,24). Fin na pozycji jedynego środkowego napastnika konsekwentnie się nie sprawdza, a trener Jacek Magiera z równą konsekwencją tego nie dostrzega. Hamalainen po prostu mimo niezłych warunków fizycznych nie potrafi grać tyłem do bramki, przepychać się z obrońcami ani przetrzymywać piłki z przodu, zdecydowanie lepiej czuje się wchodząc w pole karne twarzą do bramkarza, gdy nie trzeba przyjmować piłki z przeciwnikiem na plecach. Zarówno Kucharczyk, jak i Radović tyłem do bramki grają lepiej, nic więc nie przeszkadzało, by „Hamę” ustawić za napastnikiem. Fin zmuszony do gry z silnym stoperem na plecach nie istnieje. W pierwszej połowie udawało mu się jeszcze przynajmniej co drugą piłkę zgrywać do partnera, choć było mu ciężko, bo nie ma kleju w nodze, więc przy każdym silniejszym podaniu piłka odskakiwała mu o przynajmniej metr, po zmianie stron nie było już z niego kompletnie żadnego pożytku. Hamalainen ma swoje atuty jako pomocnik, może też być drugim napastnikiem w 4-4-2, jak zeszłej wiosny po kontuzji Aleksandara Prijovicia, ale samodzielną dziewiątką z pewnością nigdy nie zostanie.

 

Dominik Nagy 3 (4,85). Wszedł, pobiegał, wniósł trochę wiatru i nie mniej chaosu. Dwie straty w dryblingach, jeden odbiór i jedno dobre wyprowadzenie piłki, do tego zaledwie dziewięć podań przez pół godziny gry. Podobnie jak jego koledzy nie stworzył nawet pół sytuacji podbramkowej, a miał do dyspozycji tym razem naprawdę sporo minut. Oba oddane strzały były niecelne, z niespecjalnie zresztą przygotowanych pozycji próbował uderzać. Od rezerwowego ofensywnego piłkarza walczącego o pierwszy skład należy oczekiwać znacznie większej aktywności i stwarzania jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką przeciwnika.

 

Daniel Chima Chukwu (3,64) grał zbyt krótko, by go oceniać. Zagrał, co dziwne, jako skrzydłowy, pomimo iż nie było na boisku żadnego napastnika i na dzień dobry dał się straszliwie ograć pod własną bramką Daniemu Abalo.

 

Za najlepszego legionistę poniedziałkowej mizerii spotkania Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Arkadiusza Malarza, jedynego piłkarza mistrza Polski, który tego dnia nie zawiódł.

Oceny Czytelników:

 

Arkadiusz Malarz 6,69

Maciej Dąbrowski 5,57

Adam Hlousek 4,87

Dominik Nagy 4,85

Vadis Odjidja-Ofoe 4,74

Artur Jędrzejczyk 4,33

Thibault Moulin 3,95

Michał Pazdan 3,86

Daniel Chima Chukwu 3,64

Tomasz Jodłowiec 3,35

Miroslav Radović 3,25

Kasper Hamalainen 3,24

Michał Kucharczyk 2,94

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.