![Oceny piłkarzy](/dynamic-assets/news2/970/371946/oceny.jpg)
Oceny piłkarzy Legii za mecz z Koroną – falstart
05.02.2025 21:45
(akt. 05.02.2025 21:54)
Gra zespołu 5 (4,04 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Trudno było przypuszczać, że mając przy Łazienkowskiej na inaugurację rundy wiosennej jedną z najsłabszych drużyn Ekstraklasy, wypełnioną w znacznej części młodzieżowcami, Legia będzie miała jakiekolwiek problemy z odniesieniem pewnego zwycięstwa. Okazało się jednak, że dla legionistów Korona okazała się rywalem nie do pokonania. Z pewnością utrudnił „Wojskowym” fakt, że przez większość meczu grali w dziesiątkę, ale sami są sobie winni – nikt nie kazał Morishicie faulować rywala wychodzącego na czysta pozycję (a faul był i kartka została pokazana słusznie). W ogóle gra obronna Legii pozostawiała dużo do życzenia, Korona miała dużo okazji do strzelenia kolejnych goli i oddała aż sześć celnych strzałów – jak na zespół broniący się przed spadkiem i grający na boisku drużyny aspirującej przynajmniej do miejsca na podium, to statystyka warta uwagi i świadcząca o bardzo niefrasobliwej grze gospodarzy. Drugim elementem, który nie pozwolił legionistom zakończyć meczu zwycięsko była koszmarna nieskuteczność – Legia oddała osiem celnych strzałów, do siatki piłka wpadła tylko raz, w pozostałych sytuacjach legioniści strzelali wprost w bramkarza, a do tego nie potrafili nawet rzutu karnego wykorzystać. Jedyne, co mogło się podobać, to umiejętność stwarzania sytuacji podbramkowych. Było ich tyle, ile być powinno z tak słabym rywalem, oraz liczba przebiegniętych kilometrów. Trzeba powiedzieć, że legioniści grając o jednego mniej, potrafili ten brak nadrobić wybieganiem. Na zdobycie trzech punktów jednak to nie wystarczyło, Legia notuje więc falstart na początku rundy w odróżnieniu od głównych rywali z czuba tabeli, którzy odnieśli wysokie zwycięstwa. Z rywalami z dolnej części tabeli legioniści będą się mierzyć przez najbliższy miesiąc, jednak już po pierwszym nieudanym meczu rundy trudno patrzeć w najbliższą przyszłość z optymizmem i spokojem.
Gabriel Kobylak 4 (3,19 - ocena Czytelników). Tęsknimy do czasów, gdy w Legii grali bramkarze potrafiący wybronić Legii mecz, niestety od kilku już lat bramkarzy klasy Boruca, Fabiańskiego, Muchy czy Kuciaka przy Łazienkowskiej nie ma. Co gorsza zamiast wybronić mecz niejednokrotnie bramkarze Legii rozdają prezenty przeciwnikom i nie inaczej było w niedzielę, gdy Kobylak mogąc podać do kogokolwiek zagrał akurat do piłkarza, który miał rywala na plecach i nie był w stanie piłki przyjąć. To był brak odpowiedzialności, która u profesjonalnego piłkarza powinna być na zupełnie innym poziomie. Obiektywnie patrząc jednak Kobylak część winy za brak trzech punktów zmazał dobrze ustawiając się w kilku groźnych sytuacjach, gdy piłkarze Korony uciekali nie mniej niefrasobliwie grającym w niedzielę obrońcom i oddawali strzały wprost w bramkarza Legii – gdyby nie to dobre ustawianie się, to nawet punktu by Legia nie zdobyła. Gola zawalił, ale z pewnością nie jest jedynym piłkarzem „Wojskowych”, który o swoim niedzielnym występie chciałby jak najszybciej zapomnieć.
Paweł Wszołek 6 (4,96). Jedyny piłkarz Legii, który naszym zdaniem zagrał na niezłym poziomie. Nie popełniał błędów w obronie, jego stroną nie przechodziły żadne akcje rywali, raz tylko nie nadążył z powrotem do defensywy. Dużo biegał, mało piłek tracił, dobrze wyprowadzał piłkę, włączał się też do ofensywy, oddał jeden celny strzał na początku meczu. Po faulu na nim Legia miała rzut karny, choć powinien on być podyktowany już kilkanaście sekund wcześniej, gdy faulowany był Gual, nie jest winą Wszołka, że Augustyniak „jedenastki” nie wykorzystał. Całkiem dobry występ byłego reprezentanta Polski, szkoda, że żaden z jego kolegów do jego poziomu gry się nie zbliżył.
Radovan Pankov 5 (5,04). Popełnił jeden bardzo poważny błąd, gdy dał się ograć we własnym polu karnym Fornalczykowi, na szczęście pomocnik Korony z kilku metrów trafił w dobrze ustawionego Kobylaka – to mógł być zwycięski gol dla Korony. Choć więcej tak poważnych błędów nie popełnił, to jednak naszym zdaniem środek obrony był w niedzielę bardzo niepewny, skądś się tyle celnych strzałów gości wzięło. Wyglądało to jakby obrona była ustawiona zbyt wysoko i bez odpowiedniej wzajemnej asekuracji przy długich podaniach rywali. Zdecydowanie lepiej wyglądało u Serba wyprowadzanie piłki, w końcówce Pankov oddał też celny strzał na bramkę. To, że Legia grała w dziesiątkę to jedno, to że tak słaba drużyna jak Korona stworzyła sobie aż tyle sytuacji podbramkowych, to drugie.
Steve Kapuadi 6 (5,78). Doceniamy gola, który uratował Legii jeden punkt, wskutek czego otrzymuje od nas ocenę wyjściową. Ale umieszczenie Francuza w jedenastce kolejki uważamy za lekką przesadę. Kapuadi popełnił sporo błędów w obronie, miał problemy z nadążaniem za rywalami przy wysoko ustawionej linii obrony, przynajmniej dwie bardzo dobre sytuacje Korony spowodowane były właśnie jego błędami. Dwa razy stracił piłkę na kontrę dla rywali, trzeba jednak przyznać, że niejednokrotnie też dobrze piłkę potrafił wyprowadzić, a na początku meczu po jego znakomitym długim podaniu dobrą szansę miał Urbański, a po kilku minutach Biczachczjan. Szkoda, że nie zagrał na lewej obronie, nawet biorąc pod uwagę, że nie należy do zawodników szybkich i zwrotnych, to z pewnością wiedziałby lepiej od Morishity, jak się w obronie ustawiać do długich podań.
Ryoya Morishita 2 (2,91). Najsłabszym elementem gry obserwowanym przez nas w zeszłym roku u Morishity była gra defensywna, szkoda więc że akurat z niego trener zdecydował się zrobić awaryjnie lewego obrońcę. Naszym zdaniem nawet Kacper Chodyna, mający spore doświadczenie sprzed paru lat w grze na prawej obronie poradziłby sobie na tej pozycji zdecydowanie lepiej od Japończyka. Było to zresztą później w pierwszej połowie po zejściu Morishity widać. Faul był, czerwona kartka zasłużona, a cała sytuacja wynikła ze złej kontroli Japończyka nad przesuwającym się do środka bez piłki Długoszem, potem dogonić rywala się już nie udało. Z całą pewnością grając w jedenastu byłoby Legii o trzy punkty dużo łatwiej.
Wahan Biczachczjan 4 (3,31). Choć Ormianin nie był na obozie przygotowawczym, to przez trzy tygodnie treningów najwyraźniej wywalczył sobie u trenera Feio miejsce w podstawowym składzie. Niestety Biczachczjana debiut należy uznać wprost za nieudany. Niefrasobliwym podaniem w pierwszej połowie dał rywalom kontratak i stuprocentową sytuację, jak widać nie tylko Kobylak w niedzielę miał iście sparingowy poziom beztroski i odpowiedzialności za drużynę i wynik. Co grosza Ormianin niewiele też dawał w ofensywie, zmarnował dwie dogodne sytuacje podbramkowe, sporo piłek stracił lub zagrał niedokładnie, jeden odbiór i jeden wywalczony rzut rożny z bardzo słabym rywalem z dołu tabeli z pewnością nie jest tym, czego oczekiwalibyśmy od skrzydłowego z podstawowego składu. Naszym zdaniem powinien być zmieniony dużo wcześniej, bo grał po prostu słabo, miał zdecydowanie więcej strat i przegranych pojedynków niż udanych zagrań.
Rafał Augustyniak 4 (3,36). Byłby z pewnością wyżej oceniony, gdyby nie zmarnowany rzut karny, bo sama gra nie była aż tak zła. Bardzo aktywny był w środku pola, ale często przeplatał odbiory i dobre wyprowadzanie piłki niecelnymi podaniami, zwłaszcza w pierwszej połowie. Po jego znakomitym podaniu stuprocentową okazję na zdobycie bramki miał Biczachczjan, Ormianin trafił jednak w nogę bramkarza. Zmieniony został w końcówce, nie mamy przekonania, że był to dobry wybór trenera, bo Oyedele nic pozytywnego na boisko nie wniósł. Nierówny mecz Augustyniaka i zmarnowana „jedenastka”, lepszej okazji na zapewnienie Legii trzech punktów w niedzielę nie zmarnował nikt.
Bartosz Kapustka 5 (4,77). Aktywność duża, kontaktów z piłką mnóstwo, ale podobnie jak Augustyniak przeplatał dobre akcje niecelnymi podaniami i stratami. Potrafił czasem napędzić akcję dobrym prostopadłym podaniem, jak w pierwszej połowie do Biczachczjana, wywalczył jeden rzut rożny, sporo piłek w środku pola przejął i wyprowadził, a do tego przebiegł blisko jedenaście kilometrów, ale zbyt często brakowało dokładności. Miał jedną niezłą okazję na gola w pierwszej połowie, ale nie trafił w bramkę. Doceniamy pracowitość, brakowało natomiast w niedzielnym meczu jakości.
Wojciech Urbański 5 (4,19). Miał bardzo dobrą okazję do strzelenia gola na początku meczu, świetnie wyszedł do długiego podania na wolne pole, ale bramkarz obronił jego strzał. Później podobnie jak pozostali pomocnicy, dobrą pracę w środku pola i przejmowanie piłek przeplatał stratami. Mimo to byliśmy zaskoczeni, że to akurat on opuścił plac gry w przerwie, bo naszym zdaniem grał zdecydowanie lepiej od Biczachczjana. Wydaje się, że młodzieżowiec spokojnie mógł jeszcze pograć w drugiej połowie, tym bardziej, że wielu ofensywnych zawodników na ławce nie było.
Kacper Chodyna 5 (3,73). Dobra gra bez piłki w pierwszej połowie, dużo ruchu i wyjścia na pozycję, niestety, gdy dostawał piłkę, kończyło się to najczęściej niecelnym podaniem. Po zejściu Morishity przejął na dwadzieścia minut obowiązki lewego obrońcy i radził sobie z nimi lepiej niż Japończyk. Po wejściu Vinagre wrócił do formacji ofensywnej, drugą połowę miał nieco lepszą niż pierwszą, w 64. minucie kapitalnie wyprowadził kontratak, który zmarnował złym podaniem Kapustka. Chodyna oddał też dwa celne strzały, ogólnie nie był to porywający występ, ale też wcale nie jakiś słaby, po prostu mocno przeciętny, podobnie jak jego większości kolegów. Po jego zejściu Legia z cała pewnością nie zaczęła grać lepiej.
Marc Gual 5 (3,35). Tak jak mamy dużo uwag do nieskuteczności piłkarzy, niepewnej gry obronnej, czy nieodpowiedzialności przy niektórych zagraniach, tak Guala po tym meczu będziemy trochę bronić. U trenera Feio napastnik nie jest snajperem w polu karnym, a raczej odgrywającym, Hiszpan często wraca się na środek boiska po piłkę i bierze udział we jej rozgrywaniu, a w pierwszą linię na prostopadłe podania wychodzą skrzydłowi lub środkowi pomocnicy. I Guala trzeba też oceniać przez pryzmat realizacji nałożonych na niego w niedzielę zadań. W pierwszej połowie wziął udział w dwóch dobrych akcjach, kilka piłek na połowie przeciwnika przejął, a do tego po faulu na nim powinien być podyktowany rzut karny, na szczęście bramkarz Korony chwilę później sfaulował jeszcze Wszołka i obyło się ostatecznie bez sędziowskiego błędu. W drugiej połowie Hiszpan powinien mieć asystę, ale jego doskonałego podania nie wykorzystał Goncalves. Z pewnością zabrakło z jego strony strzałów, bo był tylko jeden, po którym Legia miała rzut wolny. Za dużo też w drugiej połowie było strat, ale nie wydaje nam się, by Gual zagrał gorzej na przykład od Kapustki czy Chodyny i dostaje od nas taką samą ocenę jak zdecydowana większość legionistów.
Ruben Vinagre 4 (4,50). Jeżeli piłkarz nie jest zdrowy, nie powinien grać – stoimy na tym stanowisku od zawsze i nie będziemy go zmieniać. Skoro Vinagre zgodnie ze słowami trenera nie mógł zagrać ze względu na kontuzję od początku meczu, to nie było żadnego powodu, by zagrał w drugiej połowie. I był to dobry przykład, dlaczego zawodnik nie w pełni sprawny powinien się leczyć, a nie wchodzić na boisko, bo Portugalczyk nie przypominał w niczym piłkarza z jesieni. Raz tylko dobrze wyprowadził piłkę, dwa razy dobrze zachował się w defensywie, a poza tym miał głównie straty, podawał niedokładnie, a do tego miał problemy w obronie i nie blokował dośrodkowań. Jego wejście na boisko z cała pewnością wzmocnieniem drużyny nie było. Może jednak niech najpierw się w pełni wyleczy, a potem dopiero wchodzi na boisko, bo grając z kontuzją drużynie na pewno nie pomoże.
Claude Goncalves 4 (3,49). Nic lepiej nie pokazało braków kadrowych Legii w niedzielę niż wpuszczenie przez trenera Feio Goncalvesa w roli piłkarza ofensywnego, patrzymy w jego historię i nie dostrzegamy, by kiedykolwiek taką rolę pełnił. Inna sprawa, że Claude była naładowany i biegał za dwóch, co grając w osłabienu miało spore znaczenie. Portugalczyk raz piłkę odebrał, raz nie nadążył z powrotem do obrony, zmarnował doskonałą okazję po świetnym podaniu Guala w pole karne. Nie wyglądało na to, by komfortowo czuł się blisko bramki rywala.
Juergen Elitim, Maximilian Oyedele i Jordan Majchrzak grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą niedzielnego meczu według Czytelników był Steve Kapuadi, a według redaktorów Paweł Wszołek.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.