Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem - szczęśliwa wygrana
25.10.2016 22:04
Gra zespołu 6 (5,97 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net) - Wiosną, gdy Legia wygrywała niekiedy trzema, czterema bramkami, wielu komentatorów narzekało na styl, zapominając że najważniejsze w futbolu jest zdobywanie punktów. Dziś ci sami komentatorzy chwalą Legię po mocno przeciętnym, ale wygranym meczu dzięki błędowi sędziego w doliczonym czasie gry, bo przecież najważniejsze są punkty… Oto jak szybko zmienia się punkt widzenia i spojrzenie na futbol, gdy zespół znajduje się w dole tabeli. Oprócz punktów można być zadowolonym tylko z naprawdę dobrej gry obronnej całej drużyny, bo przez cały mecz lechici oddali zaledwie dwa celne strzały, z czego jeden z rzutu karnego. Mistrzowie Polski imponowali jednak w grze obronnej nie tyle indywidualnie, bo każdemu piłkarzowi przytrafiały się błędy, co zespołowością - każdy błąd był skutecznie zaasekurowany przez kolegę, w czym brali udział nie tylko obrońcy, ale i defensywni pomocnicy. Tym ostatnim też warto parę ciepłych słów poświęcić, bo rzadko zauważa się ich udane i często ważne interwencje w obronie, a w sobotę było ich naprawdę sporo. Można też cieszyć się, że legioniści przestali tracić bramki po stałych fragmentach gry. Atak wyglądał jednak niestety dość przeciętnie, a w pierwszej części meczu wręcz słabo. Z pewnością ”Wojskowi” byli nieco lepsi od rywala w przekroju całego meczu, ale gdyby nie błąd sędziego, skończyłoby się podziałem punktów. Trudno jest kogokolwiek wyróżnić, żaden z piłkarzy w tym meczu nie błysnął - jeśli zagrał dobrze w pierwszej połowie, miał zazwyczaj dużo słabszą drugą lub odwrotnie. Niemniej niemal wszyscy stanęli na wysokości zadania jako elementy drużyny, unikali rażących błędów mogących mieć wpływ na wynik meczu i mieli swój wkład w trzypunktową zdobycz, stąd każdy z zawodników zapracował u nas na podobną notę. Pechowy występ zaliczył wyłącznie Michał Kopczyński. Po niektórych piłkarzach było też widać wysiłek włożony w mecz z Realem, zwłaszcza tyczyło się to najlepszych legionistów wtorkowego spotkania, czyli Miroslava Radovicia i Vadisa Odjidji-Ofoe, którzy zagrali w sobotę nieco gorzej, niż nas ostatnio przyzwyczaili.
Arkadiusz Malarz 6 (6,43 - ocena Czytelników). Przy rzucie karnym niewiele mu zabrakło do obronienia, poza tym musiał bronić tylko jeden strzał z dalszej odległości. Jedno wybicie miał nieudane, miewał też problemy z dośrodkowaniami ze stałych fragmentów gry, znów dały o sobie znać tendencje do zagrań siatkarskich.
Łukasz Broź 6 (5,40). I jak tu go ocenić? Z jednej strony - irytujące błędy techniczne w ofensywie pierwszej połowie i na początku drugiej i jedno wywalenie się po przerwie podczas akcji lechitów. Był też faul przed polem karnym, zdarzyło się jedno nie zablokowane dośrodkowanie. Z drugiej strony - dużo odebranych piłek, udział w większości ofensywnych akcji Legii, które zwłaszcza po przerwie były grane prawą stroną. To on był autorem najlepszego zagrania meczu, jakim było genialne wręcz dośrodkowanie do Nemanji Nikolicia w 61. minucie i nie jest jego winą, że Węgier trafił wprost w bramkarza. To wreszcie Broź oddał na koniec meczu strzał zza pola karnego, po którym piłkę dobił Kasper Hamalainen. Widać było jak na dłoni brak ogrania, zwłaszcza w pierwszej połowie, w drugiej zagrał naprawdę dobre spotkanie.
Jakub Czerwiński 6 (6,22). Znakomita pierwsza połowa, gdy grał po prostu bezbłędnie. W drugiej przegrał jedną przebitkę z Darko Jevticiem, a w 73. minucie stracił w karygodny sposób piłkę na własnej połowie, ale dobrze zaasekurował go Jakub Rzeźniczak. Miał wraz ze swoim partnerem z obrony najwięcej odebranych piłek, dużo też dobrych interwencji zanotował blokując dośrodkowania czy przecinając długie, górne podania. Gdyby nie ten jeden błąd, byłby być może najlepszym piłkarzem meczu, ale na niewdzięcznej pozycji stopera trzeba jednak zachowywać koncentrację przez pełne dziewięćdziesiąt minut.
Maciej Dąbrowski 6 (5,70). Zaskakujące było jego pojawienie się w pierwszym składzie, ale jak się okazało, był to dobry wybór. Przede wszystkim zdominował lechitów w powietrzu, poznaniacy nie mieli z przodu piłkarza, który byłby z nim w stanie powalczyć o górną piłkę. Trochę gorzej było na ziemi, gdzie widać było niekiedy brak zwrotności, raz też nie zablokował groźnego dośrodkowania, ale w sumie przecież przez cały jego pobyt na boisku Lech nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę Malarza.
Jakub Rzeźniczak 6 (5,83). Na lewej obronie przez całą swoją długą karierę nie grał i to było niestety w pierwszej połowie widać. O ile zdominował Makuszewskiego w powietrzu, to na ziemi musiał uciekać się do fauli, po jednym z nich zarobił żółtą kartkę. W ofensywie wręcz raził nieporadnością i stratami. Po przerwie przeszedł na środek obrony i tam zagrał z kolei bardzo dobrze - dużo odbiorów, jedna kluczowa interwencja, gdy położył się Marcinowi Robakowi pod nogi po stracie Czerwińskiego, dobre krycie napastnika Lecha przy stałych fragmentach gry. Przegrał tylko raz główkę ze sporo wyższym i silniejszym Robakiem, ale nawet wtedy nie pozwolił mu oddać celnego strzału. Pierwsza część meczu słaba, druga bardzo dobra, w sumie wychodzi przeciętnie.
Tomasz Jodłowiec 6 (4,50). Wyjątkowo irytująca, niechlujna gra przez pierwsze pół godziny, gdy podawał z reguły niecelnie, raz też w obronie nie zablokował strzału. Potem po prostu przestał brać udział w rozgrywaniu piłki i skoncentrował się wyłącznie na defensywie i był to wybór ze wszech miar słuszny. Roli „Jodły” w powstrzymywaniu ataków Lecha i asekurowaniu obrońców nie sposób bowiem przecenić. W 36. minucie, gdy piłka przeleciała przez pole karne to on był tym, który ją przejął, przez całą drugą część meczu wracał pod własną bramkę w najważniejszych momentach i przerywał akcje poznaniaków. Niestety zazwyczaj taka praca jest niedostrzegalna przez przeciętnego kibica. Naprawdę dobra druga część spotkania, dużo interwencji, brak strat, był też blisko zdobycia gola po rzucie rożnym. I niech tak będzie w najbliższych meczach, jeśli ma aktualnie problem z rozgrywaniem piłki, niech obrzydza grę w nią rywalom. Żaden środkowy pomocnik w Legii nie potrafi tego robić lepiej.
Thibault Moulin 6 (6,35). Bardzo dobry mecz w defensywie, zwłaszcza przed przerwą, bo po zmianie stron przyćmił go w tym elemencie Jodłowiec. Niestety wyprowadzanie i rozgrywanie piłki już na takim poziomie nie były. Dobre podania i przerzuty przeplatał niecelnymi podaniami i stratami i tak było od pierwszej do ostatniej minuty. Przyzwyczaił nas do dużo staranniejszej i pewniejszej gry piłką.
Vadis Odjidja-Ofoe 6 (7,52). Belg miał dla odmiany koszmarne pierwsze dwadzieścia minut, gdy grał niezwykle nonszalancko i notorycznie podawał niecelnie. W pierwszej połowie zrobił tylko jedną niezłą akcję zakończoną anemicznym strzałem, w drugiej zaczął od świetnego rozegrania piłki w 47. minucie, ale potem jeszcze tylko raz pokazał się z dobrej strony pod koniec meczu, gdy wywalczył rzut wolny. Znów powróciły problemy w obronie przy rzutach rożnych, gdy dośrodkowania były grane na bliższy słupek, nie potrafił ich przeciąć i wybić, pomimo iż takie właśnie miał zadanie stojąc w tym sektorze pola karnego. Niby widać było od czasu do czasu, że umie grać w piłkę lepiej niż znaczna część jego kolegów, ale tym razem nie miało to dużego przełożenia na grę zespołu, zwłaszcza że tym razem nie był zbyt często pod grą. Nie wyróżniał się w sobotę spośród reszty legionistów.
Guilherme Costa Marques 6 (6,25). Całkiem niezły mecz w pierwszej połowie, ale niestety bez przełożenia na okazje bramkowe dla drużyny. Po przerwie, gdy przeszedł na lewą obronę miał pewne problemy z odnalezieniem się na tej pozycji. Warto zauważyć, że od pewnego już czasu Brazylijczyk gra w ogóle w obronie znacznie gorzej niż choćby za czasów Henninga Berga. Jedyny celny strzał Lecha z gry wziął się stąd, że to właśnie Guilherme był za daleko od rywala i nie zdołał go zablokować. Dopiero w samej końcówce spotkania zaczął grać dużo pewniej i zaliczył dwie ważne interwencje. Na plus natomiast należy mu tym razem policzyć wykonywanie stałych fragmentów gry, po jednym z nich legioniści byli bardzo blisko objęcia prowadzenia.
Miroslav Radović 6 (6,38). Najlepiej jakościowo prezentujący się z przodu piłkarz Legii w pierwszej połowie - bardzo dobrze radził sobie pod kryciem, starannie wyprowadzał piłkę i jedyne, co rywale mogli zrobić, to go faulować. Po jego zagraniu, choć mocno przypadkowym, Nikolić miał doskonałą okazję do zdobycia bramki, ale Węgier fatalnie spudłował, inna sprawa, że był do tego na spalonym. Po przerwie Serb gasł z minuty na minutę, widać było, że brakowało mu sił, tracił sporo piłek i oddawał anemiczne strzały z dogodnych pozycji. Dobra pierwsza część meczu, słaba druga.
Nemanja Nikolić 6 (6,40). Dwie zmarnowane bezprzykładnie stuprocentowe sytuacje, przy jednej z nich był w dodatku na spalonym. Dopiero za trzecim razem zdołał trafić do siatki, czym jak zwykle rozliczył się z udziału w sobotnim meczu. Poza tymi sytuacjami był mało widoczny, parę razy przyjął piłkę pod kryciem, ale też często bardzo niecelnie podawał, zwłaszcza w pierwszej połowie, pod koniec meczu w indywidualnej akcji dał o sobie znać jego brak szybkości. Znów często nie trzymał linii spalonego, przez co koledzy nie mogli mu podawać. Generalnie był jednym ze słabszych piłkarzy na boisku, ale napastnik ma przecież strzelać gole, a że „Niko” jednego strzelił - jest rozgrzeszony.
Oceny zmienników:
Michał Kucharczyk 6 (5,15). Bardzo dużo był pod grą po wejściu na boisko, z pewnością najwięcej ze wszystkich piłkarzy ofensywnych. Tyle, że tradycyjnie podania, i dośrodkowania były na przemian dobre i nieudane i tych ostatnich było chyba nawet więcej. Jednak jedno z kluczowych zagrań w tym meczu należało do „Kuchego”, bo to on właśnie wypuścił Nikolicia na wolne pole przy golu. Z pewnością jest to wystarczający powód, by nie mieć do niego zbyt wielu krytycznych uwag po sobotnim meczu.
Michał Kopczyński (3,83) - Grał krótko by go oceniać, ale gdy wchodzi się na boisko w samej końcówce, to na pewno nie po to, by pięć minut później sprezentować rywalom rzut karny, mogący odebrać zespołowi ciężko wywalczone przez kolegów punkty. Tylko wskutek późniejszego błędu sędziego nie był to kluczowy moment meczu.
Kasper Hamalainen (7,29). - Zaliczył epizod więc bez naszej oceny, ale jaki to był epizod! Czasem można zapracować na ocenę jednym kontaktem z piłką. „Hama” wszedł na boisko i strzelił zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry w jedynym swoim zagraniu. Inna sprawa, że był na spalonym. Gdyby sędzia to dostrzegł, pomstowalibyśmy na Fina, że nie trzymał w tej sytuacji linii z obrońcą. A tak został bohaterem meczu.
Bohaterem sobotniego meczu został Kasper Hamalainen, który chwilę po wejściu z ławki strzelił zwycięskiego gola, choć pamiętamy, że nie była to bramka zdobyta prawidłowo. Czytelnicy za najlepszego legionistę w sobotę uznali Vadisa-Odjidję-Ofoe.
Oceny Czytelników:
Vadis Odjidja-Ofoe 7,52
Kasper Hamalainen 7,29
Arkadiusz Malarz 6,43
Nemanja Nikolić 6,40
Miroslav Radović 6,38
Thibault Moulin 6,35
Guilherme Costa Marques 6,25
Jakub Czerwiński 6,22
Jakub Rzeźniczak 5,83
Maciej Dąbrowski 5,70
Łukasz Broź 5,40
Michał Kucharczyk 5,15
Tomasz Jodłowiec 4,50
Michał Kopczyński 3,83
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.