Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wartą – wygrana na wagę pucharów
22.05.2024 21:15
Gra zespołu 6 (6,24 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Wskutek kontuzji i kartek po coraz głębsze rezerwy musi sięgać trener Feio tworząc pierwszą jedenastkę, na szczęście koniec sezonu blisko. Wprawdzie Warta jest jedną ze słabszych drużyn Ekstraklasy, ale wiadomo było, że o wygraną, która była potrzebna Legii walczącej o europejskie puchary nie będzie łatwo. Ostatecznie legionistom udało się przywieźć z Grodziska trzy punkty, które wskutek potknięć wszystkich rywali dały „Wojskowym” trzecie miejsce w tabeli końcowej i możliwość gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie niezależnie od tego, co wydarzy się w ostatniej kolejce. Zwycięstwo nie przyszło łatwo, legioniści dominowali na boisku i stworzyli sobie kilka groźnych sytuacji, ale jedynego gola strzelili po rzucie rożnym. Z gry, podobnie jak w dwóch ostatnich meczach, żaden z piłkarzy Legii do siatki nie trafił, a tym razem rywale nie byli chętni do samobójów. Kluczem do wygranej oprócz dobrze wykonanego stałego fragmentu gry była gra defensywna, bo Warta nie oddała ani jednego celnego strzału. Nie była to jednak gra bezbłędna, bo gospodarze swoje okazje mieli, tyle że wcelowanie w prostokąt 732x244 cm wyraźnie ich przerastało. Większość z tych okazji miał Michał Kopczyński, który celne strzały oddaje dość rzadko, już grając w Legii też miał z tym problemy. Niemniej jeśli kogoś możemy wyróżnić po tym dość przeciętnym meczu, to głównie obrońców, pozostali piłkarze zagrali raczej przeciętnie lub bardzo przeciętnie. Pocieszające jest, że nikt nie grał słabo, nie licząc wpuszczonego w końcówce i nieogranego po długiej kontuzji Kramera. Mecz nie był zbyt widowiskowy, ani toczony w jakimś szczególnie szybkim tempie, przeważnie legioniści długo utrzymywali się przy piłce i budowali akcje, których nie potrafili wykończyć, nawet wtedy, gdy dobre okazje ku temu były. Goście natomiast głównie za piłką biegali, a ich nieliczne sytuacje powstawały z przypadku i chaosu. Warto zwrócić jeszcze uwagę na brak żółtych kartek dla legionistów, zdawali oni sobie sprawę, że walka o podium może się rozstrzygnąć dopiero w meczu z Zagłębiem, gdzie każdy piłkarz będzie potrzebny. Wyszło inaczej po remisie Lecha, ale o tym legioniści wiedzieć nie mogli. Cel minimum narzucony po bardzo słabym początku rundy wiosennej został osiągnięty, ostatni mecz będzie już tylko okazją do pokazania się z dobrej strony przed niezadowolonymi kibicami i pożegnania z Legią dla wielu piłkarzy obecnego składu.
Kacper Tobiasz 6 (6,32 - ocena Czytelników). Bezrobotny. Wypiąstkował dwa dośrodkowania, jedno złapał, raz czujnie wyszedł na przedpole. Gra nogami też bez zarzutu, zapamiętaliśmy szczególnie świetne długie podanie do Guala z początku meczu. Gospodarze w bramkę nie trafili ani razu, więc nie miał czego bronić. Ocena wyjściowa.
Radovan Pankov 7 (7,50). Bardzo dobra pierwsza polowa meczu, w której zdobył piękną bramkę – urwanie się obrońcy i uderzenie głową w taki sposób w stronę dalszego słupka poza zasięgiem bramkarza, to naprawdę duża sztuka. Kolejny jego strzał tuż przed przerwą został zablokowany. Przed zmianą stron Pankov nie popełniał żadnych błędów, w drugiej odsłonie dwa mu się przydarzyły. Pierwszy miał miejsce kilka minut po wznowieniu gry, gdy odbiła się od niego piłka i trafiła do Eppela, na szczęście Węgier jest napastnikiem skutecznym inaczej i z dobrej pozycji nie trafił nawet w bramkę. W drugiej sytuacji Serba w końcowej fazie meczu minął rywal w polu karnym, ale zdążył z asekuracją Ziółkowski. Poza tym miał sporo dobrych interwencji, jeden blok, parę odbiorów i ledwie jedno niedokładne podanie przy wyprowadzaniu piłki, rozgrywał zdecydowanie dokładniej niż zwykle. Piękny gol na wagę zwycięstwa i gry w przyszłym sezonie w europejskich pucharach i niezła, choć nie bezbłędna gra Pankova w obronie. Serb po tym dobrym występie znalazł się w jedenastce kolejki.
Jan Ziółkowski 7 (7,79). Kontuzje i kartki wymusiły na trenerze sięgniecie po czekającego na swoją szansę juniora. Debiut osiemnastolatka w pierwszym składzie, w dodatku w środku trzyosobowego bloku obronnego budził obawy. Ziółkowski tym meczem, jak się wydaje, obawy te rozwiał pokazując, że jest gotowy do gry na poziomie Ekstraklasy. Jeden ledwie błąd mu się przydarzył w pierwszej połowie przy kryciu przy stałym fragmencie gry, na szczęście Kopczyński w bramkę nie trafił. Poza tym grał zadziwiająco pewnie, wykorzystywał swoje dobre warunki fizyczne w powietrznych starciach, na ziemi też dawał sobie radę powstrzymywaniem silnego, ale powolnego Eppela. Dwa razy zablokował uderzenia rywali i miał dużo dobrych interwencji. W doliczonym czasie gry faulował rywala trzydzieści metrów od bramki, ale gospodarze z tego stałego fragmentu gry żadnego zagrożenia nie stworzyli. Dobry mecz, od razu trafił do jedenastki kolejki po swoim pierwszym występie w podstawowym składzie. Tradycyjnie jednak przestrzegamy przed przeszacowaniem wychowanka Legii po pierwszym meczu ze słabym w ataku rywalem, który w dodatku najlepszego swojego napastnika miał kontuzjowanego na trybunach. Każdy obrońca będzie popełniał błędy, a im jest młodszy, tym tych błędów będzie więcej, to normalna nauka piłkarskiego rzemiosła. Wiemy doskonale, że nikogo po jednym dobrym spotkaniu nie można od razu w dłuższej perspektywie oceniać, a w dodatku w Polsce (a w Legii w szczególności) po dwóch czy trzech mniej udanych meczach i paru zawalonych golach wielu dziś chwalących "Ziółka", będzie odsyłała go w trybie natychmiastowym z powrotem do rezerw. Ale z pewnością Ziólkowski jest największzym wygranym meczu z Wartą.
Steve Kapuadi 7 (6,38). Pierwsza połowa w wykonaniu Kapuadiego była w miarę dobra – raz pozwolił na dośrodkowanie, raz nie najlepiej się ustawił pod sam koniec pierwszej połowy, dwa długie podania mu nie wyszły, jedno za to trafiło do Guala, który dzięki temu miał dobrą okazję do zdobycia bramki. Francuz mógł więc mieć asystę. Druga była jeszcze lepsza, nie było żadnych błędów, raz był blisko straty pod własnym polem karnym, ale pomógł mu Ribeiro. Francuz generalnie jednak piłek nie tracił, do tego jak zwykle dominował w powietrzu. Na trzech obrońców w meczu z Wartą dwóch miało ponad 190 cm wzrostu, a trzeci z nich też dobrze gra w powietrzu, co pokazał przy golu – to „pójście w centymetry” z tyłu może być jakiś pomysłem na przyszły sezon. Kolejny dobry mecz Kapuadiego, naszym zdaniem w grze w obronie wcale nie ustępował pozostałym obrońcom i trzeba mu też wystawić dobrą ocenę.
Paweł Wszołek 6 (6,24). Wróciło wyjście na pozycję, Wszołek dostał wiele piłek na wolne pole z których mógł dośrodkować. I do momentu dośrodkowania wszystko było dobrze, a potem praktycznie każda piłka trafiała do obrońców, bo jakoś wahadłowy Legii tym razem nie dogrywał do żadnego z napastników, a okazji do tego nie brakło. Wszołka na pewno należy natomiast pochwalić za grę w obronie, sporo piłek rywalom zabrał, dobrze współpracował przy tym z Pankovem. Podczas jednej z interwencji w obronie żółtą kartkę po faulu na Wszołku dostał Vizinger. Wahadłowy Legii wywalczył też jeden rzut wolny pod bramką przeciwnika. Generalnie w ofensywie było mocno średnio, w obronie na pewno lepiej, na solidnej średniej nocie poprzestaniemy.
Jurgen Celhaka 5 (5,99). Blisko był zawalenia gola w pierwszej połowie, od niego niefortunnie odbiła się piłka w polu karnym, ale na szczęście Kopczyński z bardzo dogodnej pozycji przestrzelił. W defensywie nieźle zaprezentował się w pierwszym kwadransie i końcówce pierwszej połowy, jeśli chodzi o grę w piłkę, to raz ją dobrze wyprowadził i raz niecelnie dośrodkował. W drugiej połowie popełnił błąd przy kryciu pozwalając Kopczyńskiemu dojść do piłki w polu karnym. Po chwili został zmieniony. Występ co najwyżej mocno przeciętny, choć i jeszcze niższa nota też była przez nas brana pod uwagę, bo Albańczyk nas w niedzielę delikatnie mówiąc nie zachwycił.
Juergen Elitim 6 (6,98). Dobra pierwsza część meczu, sporo wejść z piłką na połowę przeciwnika, gry z pierwszej piłki z Josue i napastnikami, stworzył dwie dobre okazje Gualowi do zdobycia bramki, jedną podaniem po ziemi, drugą dośrodkowaniem. Druga część meczu niestety zdecydowanie słabsza, dwa ledwie dobre rozegrania z przodu i dwie zmarnowane na gole, w dobrych sytuacjach uderzał wysoko nad bramką. Mniej miał najwyraźniej zadań defensywnych niż w poprzednich meczach, częściej oglądaliśmy go wyżej obok Josue, stąd też miał mniej niż zwykle udanych przejęć piłki. Dobra pierwsza połowa, gorsza druga, ocena wychodzi gdzieś pośrodku.
Yuri Ribeiro 6 (6,11). Niezły występ w pierwszej połowie, trzy dobre interwencje w obronie, jeden wywalczony rzut rożny, jedno dośrodkowanie niezłe, drugie bardzo złe, do tego jedna strata. Po zmianie stron w obronie było nieco gorzej, kilka interwencji udanych, ale też raz pozwolił na dośrodkowanie, trzy wejścia ofensywne w tym jedno zakończone nieudanym dośrodkowaniem, no i najważniejsze, zły wybór przy wyprowadzaniu piłki przy podaniu do Zyby, mogło się to skończyć golem Szmyta i Portugalczyk byłby za niego współodpowiedzialny. Zagrał chyba nieco słabiej od Wszołka, ale nie na tyle, by dawać mu inną ocenę niż Polakowi.
Josue Pesqueira 7 (6,26). Groźne były tym razem dośrodkowania Portugalczyka ze stałych fragmentów gry, po jednym padł gol, nieco wcześniej Kopczyński o mało skopiował wyczynów lechitów z zeszłego tygodnia i nie pokonał własnego bramkarza. Dużo dobrych otwierających podań, można się zżymać, że dzieje się to na stojąco, ale gdy Josue przytrzymuje piłkę, to inni piłkarze wychodzą wtedy na pozycję i dostają niezwykle dokładne podania. Takie piłki dostawali w pole karne i tuż przed nim Elitim, Wszołek i Rosołek, przy lepszych zachowaniach kolegów w polu karnym kapitan Legii mógł mieć w niedzielę i asysty i „asysty drugiego stopnia”. Josue wywalczył do tego pod bramką Warty dwa stałe fragmenty gry, pomógł też kilka razy w obronie, zablokował jeden strzał, przydał się też raz i przy stałym fragmencie gry. Tym razem grał dokładniej niż w wielu poprzednich meczach, strat miał niewiele. Asysta i dobry mecz Josue. Właśnie w takich momentach widać charakter piłkarza, mimo iż odchodzi, robił wszystko, by Legia wygrała w Poznaniu i w Grodzisku i w europejskich pucharach znów zagrała. Będzie go w przyszłym sezonie przy Łazienkowskiej brakować.
Maciej Rosołek 5 (4,48). Chyba w żadnym meczu w tym sezonie Rosołek tak dobrze nie radził sobie z obrońcami tyłem do bramki, jak w niedzielę, nawet Pekhart mógłby patrzeć na wychowanka Legii z podziwem. A i przy wysokich długich podaniach potrafił wygrać walkę z obrońcą Warty i odegrać ją głową, np. na wolne pole do Zyby w drugiej połowie. Problem w tym, że gra w roli „ściany” to tylko część zadań napastnika. Zadaniem napastnika jest przede wszystkim zdobywanie goli, a Rosołek znów miał ogromny problem, by dojść do strzału. Udało mu się dwa razy znaleźć na dobrej pozycji, pod koniec pierwszej połowy jego strzał został zablokowany i był rzut rożny, a w doliczonym czasie gry w drugim połowie zamiast uderzać wywalił się w polu karnym bez udziału rywala, co zapewne było wynikiem zmęczenia. Wywalczył dwa stałe fragmenty gry, raz przydał się w obronie we własnym polu karnym, gdy stały fragment miała Warta. Był często pod grą, miał sporo kontaktów z piłka, ale najczęściej tyłem do bramki. Udział w budowaniu akcji na plus, gra w polu karnym niestety znów wręcz przeciwnie.
Marc Gual 5 (5,11). Bardzo aktywny był w pierwszych trzydziestu minutach, oddał trzy celne strzały, ale żaden z nich niestety nie sprawił problemów bramkarzowi, rasowy napastnik powinien przynajmniej jednego gola zdobyć. Mógł mieć też i asystę, ale zbyt niedokładnie dograł do Rosołka, który przez to nie mógł zamknąć akcji. Mógł mieć asystę i po przerwie, ale sprzed pola karnego przestrzelił Elitim. Hiszpan grał nieźle, ale niestety nieskutecznie. Ponadto mamy wrażenie, że w każdej połowie swój zapas sił zużywał w pół godziny, bo potem po prostu znikał, stąd zapewne zmiana w końcówce spotkania. Występ mocno przeciętny, brakło przede wszystkim skuteczności, koledzy dogrywali mu tym razem dobre piłki w pole karne.
Qendrim Zyba 5 (5,66). Widać było, że chce wykorzystać szansę i się pokazać, sporo biegał od bramki do bramki, dwa razy dobrze wyprowadził piłkę, dwa razy też pomógł w obronie, oddał dwa strzały, oba zablokowali obrońcy. Zmarnował dobrą okazję po zgraniu Rosołka, gdy wdał się w drybling w polu karnym, sprokurował też jedną z najlepszych sytuacji dla Warty pod własnym polem karnym, gdy stracił piłkę po niezbyt przemyślanym podaniu Ribeiro (choć, co ciekawe, sam się tego podania domagał) i świetną okazję miał Szmyt. Zagrał chyba nieco lepiej od Celhaki, zwłaszcza jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki, ale też mocno przeciętnie.
Blaz Kramer grał zbyt krótko, by go oceniać, nie była to jednak na pewno zmiana udana. Widać było, że jest po kontuzji i nie bardzo nadaje się jeszcze do gry, o czym zresztą mówił trener Feio.
Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy wybrali Jana Ziółkowskiego, a redaktorzy Radovana Pankova.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.