Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wisłą Płock - twarda defensywa rezerwowego składu
22.08.2017 21:55
Gra zespołu 6 (5,47 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Dla Jacka Magiery najważniejszy jest czwartkowy mecz w Tyraspolu, nic więc dziwnego, że w Płocku zastosował rotację niczym Henning Berg wymieniając aż ośmiu piłkarzy z pierwszego składu. Do tej radykalnej „rotacji” dostosował też taktykę, zdając sobie sprawę, że poziom zgrania takiej jedenastki jest nikły i zamiast ataku pozycyjnego w stylu Jana Urbana oglądaliśmy defensywną grę jak u Macieja Skorży. Legioniści świadomie oddali inicjatywę rywalom i skoncentrowali się na szczelnej defensywie i kontratakach. Choć gra obronna Legii wyglądała dobrze i w poprzednim meczu, to w Płocku mistrzowie Polski dołożyli do niej bardzo dużo agresji i walki fizycznej, zarówno w wykonaniu obrońców, jak i obu środkowych pomocników, którzy byli tym razem ustawieni nie w pionie, jak zwykle, lecz w poziomie, jak za Henninga Berga i mieli głównie zadania defensywne. Również boczni obrońcy w zasadzie niemal nie włączali się tym razem do ataku, koncentrując się wyłącznie na zabezpieczaniu tyłów. Wszystko to poparto wreszcie okresowo stosowanym pressingiem, utrudniającym rozegranie rywalom i zmuszającym ich do błędu. Dzięki temu płocczanie rzadko dochodzili do pola karnego legionistów, a większość piłek zagrywanych przez wiślaków padała łupem pary środkowych pomocników, bądź bocznych obrońców - stoperzy musieli interweniować w niewielu przypadkach. O ile gra defensywna wyglądała dobrze (podobnie zresztą jak w meczach z Sheriffem i Piastem, choć tam legioniści stracili po jednym golu), to składnych zespołowych kontrataków zabrakło. Nic w tym dziwnego, skoro cała czwórka ofensywnych piłkarzy spotkała się po raz pierwszy na boisku, do tego wszyscy do tej pory rzadko w ogóle pojawiali się na murawie. Na szczęście wynik spotkania na korzyść mistrzów Polski rozstrzygnęła jedna akcja indywidualna. Szkoda też, że legioniści nie powalczyli o większą ilość stałych fragmentów gry, bo tylu wysokich piłkarzy naraz trener Jacek Magiera dawno nie wystawił. Pomimo zmiany taktyki i lepszego niż w meczu z Sheriffem wyniku można powiedzieć, że „dobrze z tyłu, słabo z przodu” jest niestety u „Wojskowych” elementem powtarzalnym. Najważniejsze są jednak zawsze punkty, a w niedzielę Legia przywiozła z Płocka ich komplet.
Radosław Cierzniak 6 (6,02 - ocena Czytelników). Jeden trudniejszy do obrony strzał z dystansu i dwa łatwe. W sumie dzięki dobrej grze defensywnej obrońców i środkowych pomocników nie miał wiele pracy. Ocenę obniża nieco pusty przelot przy stałym fragmencie gry w końcówce spotkania.
Łukasz Broź 6 (5,38). 97% celnych podań, najwięcej odbiorów i wygranych pojedynków w całej drużynie, kilka naprawdę kluczowych interwencji. A zaczął przecież mecz od dostania siatki, którą założył mu Merebaszwili. Bardzo skutecznej gry w destrukcji nie popierał co prawda grą ofensywną, ale takie były założenia taktyczne. Ocena byłaby wyższa, taka sama jak dla innych obrońców, gdyby nie zachowanie w polu karnym w końcówce spotkania, gdy dał pretekst sędziemu do podyktowania rzutu karnego za zagranie ręką. Na szczęście gwizdek arbitra tym razem milczał.
Maciej Dąbrowski 7 (4,82). Spokój, koncentracja w obronie przez cały mecz, twarda i pewna gra, dużo wygranych pojedynków w powietrzu. W zasadzie w defensywie tylko jeden błąd w kryciu przy stałym fragmencie gry i dwa niecelne długie podania. Dobry mecz stopera Legii.
Inaki Astiz 7 (6,29). Zagrał tak, jakby w ogóle z Warszawy nie wyjeżdżał. Spokój, dobre ustawienie i skuteczność w interwencjach. Grał nawet agresywniej, niż byliśmy do tego przyzwyczajeni. Przegrał jeden pojedynek w 70. minucie, raz faulował blisko pola karnego. Udany powrót do składu mistrzów Polski.
Artur Jędrzejczyk 7 (5,56). Zdecydowanie najbardziej twardo grający z defensorów, wreszcie zobaczyliśmy tą agresję, którą pamiętamy sprzed półtora roku. Znów rywale po starciu z „Jędzą” lądowali na murawie nieomal ze łzami w oczach błagalnie patrząc na sędziego. Podobnie jak w reprezentacji Polski nie sprawiało mu problemu, że grał po lewej stronie, raz nawet dośrodkował lewą nogą. Z przodu jednak widywaliśmy go rzadko, bo podobnie jak Broź, w tym meczu miał przede wszystkim koncentrować się na bronieniu dostępu do własnej bramki. Jeśli będzie w każdym meczu grał tak skutecznie w obronie i z taką agresją, będziemy z niego zadowoleni.
Tomasz Jodłowiec 8 (7,28). Problemy osobiste, jedna kontuzja za drugą, wszyscy zdążyli już o nim zapomnieć, aż tu nagle polski Yaya Toure niespodziewanie powrócił w bardzo dobrym stylu. Znów jak za czasów Stanisława Czerczesowa demolował rywali w środku pola prezentując się niczym Guliwer w krainie liliputów. Do tego prezentował swoje akcje ofensywne „na czołg” kończąc je mocnymi uderzeniami z dystansu. Siła, agresja, dominacja w powietrzu, sporo odbiorów. Tak grający Jodłowiec może przyprawić trenera o pozytywny ból głowy, bo konkurencja w środkowej linii nagle znacząco wzrosła. Bardzo dobry występ „Jodły” po długiej przerwie.
Thibault Moulin 6 (4,96). Za grę defensywną Francuzowi należy się dużo wyższa ocena niż wyjściowa, bo pracował jak mrówka, a do tego interweniował bardzo skutecznie, miał nawet więcej odbiorów niż Jodłowiec i pod względem gry w destrukcji lepsze od niego liczby w Płocku wykręcił tylko Łukasz Broź. Niestety piętą achillesową Moulina w tym sezonie jest szybkość i dokładność rozegrania, nie błyszczał pod tym względem również w niedzielę. Na szczęście przy grze z kontry ma to mniejsze znaczenie, niż przy grze atakiem pozycyjnym, choć w jednej takiej kontrze właśnie za wolno odgrywał w polu karnym do Kucharczyka. Bardzo dobry mecz w obronie, dość słaby w rozegraniu - w sumie wychodzi przeciętnie.
Hildeberto Pereira 5 (5,30). W stosunku do pozostałych piłkarzy ofensywnych ocena podniesiona za skuteczność w defensywie, bo sporo piłek przechwycił lub odebrał. Waleczność jest, chęć do biegania jest, inteligencja boiskowa i dokładność jeszcze daleka od oczekiwań. Bardzo mało podań do kolegów, jeszcze mniej podań celnych (zaledwie pięć przez 68 minut gry!), zmarnowana sytuacja po świetnym własnym przechwycie, gdy ani sam nie wykończył akcji, ani nie zauważył Pasquato, który po dokładnym podaniu mógł stanąć przed pustą bramką. Skoro udało się go już doprowadzić do przyzwoitej formy fizycznej, to przed trenerem Legii staje kolejne zadanie - nauczenie młodego Portugalczyka gry zespołowej.
Cristian Pasquato 4 (5,35). Ponieważ niedzielny mecz był dobrym sprawdzianem umiejętności defensywnych poszczególnych piłkarzy, to wiemy już, że Włoch bronić nie potrafi, bo nie tylko odebrał ani jednej piłki, ale nawet niechętnie podejmował jakiekolwiek działania w tym kierunku. Z wykończeniem akcji też nie jest najlepiej, bo próba lobu w 12. minucie przeleciała daleko od bramki, 38. minuta pokazała też, że orientacja przy defensywnych stałych fragmentach gry nie jest jego mocną stroną. Pozytywy w rozegraniu też znaleźć niełatwo, bo Włoch rozgrywa piłki dość wolno. Zaliczona asysta przy golu, ale tak naprawdę to gol padł po akcji indywidualnej i zasługi Pasquato nie było przy nim wiele.
Daniel Chima Chukwu 4 (4,78). Podobnie jak Hildeberto starał się walczyć w obronie, ale skończyło się to szybko żółtą kartką, bo w odróżnieniu od Portugalczyka Chukwu w defensywie w życiu nie grał i czystego odbierania piłki raczej się nie nauczy. Jedyne pozytywy jego gry, to dobre przyjmowanie piłki tyłem do bramki i jeden wywalczony rzut rożny. Poza tym najwięcej strat w całym zespole i sporo chaosu. To, co wystarczało na Wisłę Puławy to zdecydowanie za mało na Ekstraklasową z Płocka.
Jarosław Niezgoda 7 (6,97). Zaczął od świetnego wyprowadzenia piłki, po którym stuprocentową sytuację zmarnował Pasquato. Potem nie wykorzystał dwóch niezłych sytuacji, dwa razy piłkę stracił, by wreszcie po kapitalnej akcji indywidualnej przymierzyć przy słupku i zdobyć zwycięskiego gola. Po przerwie obejrzeliśmy go jeszcze kilka dobrych zgrań piłki do partnerów i również spore zaangażowanie w pressingu i obronie. Niewiele w sumie kontaktów z piłką, ale na wysokim procencie celnych podań. Udany powrót po kontuzji, wygląda na to, że może włączyć się szybko do rywalizacji o miejsce na szpicy w podstawowej jedenastce.
Michał Kucharczyk 5 (4,48). Jedno dobre dośrodkowanie, jedna akcja z Moulinem zakończona zbyt lekkim strzałem i dwie udane interwencje w defensywie - nieźle jak na nieco ponad dwadzieścia minut, do tego wysoki procent celnych podań. Na wyższą ocenę jednak nie zasługuje, ze względu na bardzo dużą liczbę strat - miał ich dokładnie tyle samo, co Niezgoda przez cały mecz i Hildeberto grający trzy razy dłużej.
Dominik Nagy (4,60) i Krzysztof Mączyński (4,75) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Za najlepszego legionistę niedzielnego meczu redaktorzy i Czytelnicy zgodnie wybrali powracającego po długiej przerwie na boisko Tomasza Jodłowca.
Oceny Czytelników:
Tomasz Jodłowiec 7,28
Jarosław Niezgoda 6,97
Inaki Astiz 6,29
Radosław Cierzniak 6,02
Artur Jędrzejczyk 5,56
Łukasz Broź 5,38
Cristian Pasquato 5,35
Hildeberto Pereira 5,30
Thibault Moulin 4,96
Maciej Dąbrowski 4,82
Daniel Chima Chukwu 4,78
Krzysztof Mączyński 4,75
Dominik Nagy 4,60
Michał Kucharczyk 4,48
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.