Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zawiszą - Nemanja Nikolić z notą marzeń
18.03.2016 23:10
Gra zespołu 7 (6,33 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Wszyscy oczekiwali łatwego zwycięstwa z pierwszoligowcem i najwyraźniej mocno uśpiło to drużynę, która podeszła do meczu na zdecydowanie zbyt dużym luzie. Dodatkowo uspokoiła legionistów szybko zdobyta bramka. W wyniku braku koncentracji i walki na pół gwizdka oglądaliśmy w pierwszej połowie festiwal błędów w rozegraniu i niecelnych podań, jakie nie przystoją liderowi Ekstraklasy. Prym w tych niechlubnych statystykach wiedli przede wszystkim Guilherme i Aleksandar Prijović. Obrona grała poprawnie, choć pozwoliła bydgoszczanom oddać dwa strzały w światło bramki, środek pola też nie błyszczał i w zasadzie jedynym, kogo można było wyróżnić w pierwszej połowie, oprócz strzelca bramki, Nemanji Nikolicia, był Ondrej Duda, którego kilka prostopadłych podań przeszyło obronę Zawiszy, jak choćby w piątej minucie, gdy sytuację sam na sam po podaniu Słowaka zmarnował Prijović. Po ostrych ponoć słowach Stanisława Czerczesowa w szatni zespół zaczął po przerwie intensywniej biegać i walczyć, a przede wszystkim dokładniej rozgrywać piłkę. Na grę legionistów patrzyło się dużo przyjemniej, a przede wszystkim obejrzeliśmy trzy kolejne gole, choć tak naprawdę tylko jedna z bramek padła po przemyślanej akcji. Legia grała przed przerwą na 30% możliwości, po przerwie może na 70%, ale i tak wystarczyło to z nawiązką na Zawiszę. Bydgoszczanie w zasadzie w ogóle nie podjęli w tym meczu walki, byli wyraźnie przestraszeni, a znaczną część sytuacji pod własną bramką sprezentowali sobie sami po kuriozalnych błędach. Wynik znakomity, gra przeciętna, ale ponieważ rywal nie zmuszał legionistów do większego wysiłku, nie było najwyraźniej sensu, by przemęczać się zbytnio przed wyjazdem do Poznania. Środowe spotkanie przypominało tempem raczej sparing niż półfinał Pucharu Polski. Z pewnością był to najsłabszy zespół, jaki zawitał w tym sezonie na Łazienkowską, nawet Chojniczanka zaprezentowała się w Warszawie zdecydowanie lepiej i miała znacznie więcej wiary we własne umiejętności i chęci do gry. Osobne podziękowania legioniści powinni skierować do Jeana-Yvesa M'voto, który tego dnia był najwyraźniej dwunastym piłkarzem „Wojskowych”, bo regularnie dostarczał legionistom kolejnych okazji do zdobywania goli.
Arkadiusz Malarz 6 (5,51 - ocena Czytelników). Przez chwilę, gdy Michał Pazdan biegł w kierunku własnej bramki, a bramkarz Legii zdecydował się na kolejne niepotrzebne wyjście w głąb szesnastki, przypomniała się Nieciecza, na szczęście „Pazdek”, świadomie nie chcąc kopiować błędu sprzed dwóch tygodni, wywalił piłkę w aut. Poza tym Malarz złapał dwa łatwe strzały w pierwszej połowie i raz wywalił piłkę z piątki prosto w aut. Po przerwie zapewne się wynudził, a jedyne emocje miał przy kolejnych golach kolegów.
Łukasz Broź 7 (7,12). Przez pierwsze pół godziny widać było, że długo nie grał, niezbyt dobrze się ustawiał i niedokładnie podawał. Potem złapał właściwy rytm w grze obronnej, do ofensywy włączał się jednak stanowczo zbyt rzadko - raz był faulowany pod koniec pierwszej połowy, raz strzelił do siatki ze spalonego. Przede wszystkim jednak najbardziej zapamiętamy go z pięknej bramki na początku drugiej połowy. Do tej pory często mówiło się, że w meczach z Legią któryś z rywali zaliczył „strzał życia”, tym razem coś takiego przydarzyło się bocznemu obrońcy „Wojskowych”, który aż sam z niedowierzaniem złapał się za głowę po tym uderzeniu.
Michał Pazdan 6 (5,85). Na początku meczu wyglądał podobnie jak Broź, czyli dość niepewnie, zarówno w ustawieniu, jak i wyprowadzaniu piłki i podobnie jak w przypadku strzelca drugiego gola, problemy te minęły po pół godzinie gry. Raz można było zadrżeć, gdy znów nie zrozumiał się jak w Niecieczy z Malarzem, ale tym razem wykopał piłkę w aut, inna sprawa, że przy przyjmowaniu piłki popełnił błąd techniczny i pomógł sobie ręką, czego nie zauważył sędzia. Potem było już wszystko jak należy, pochwalić go trzeba szczególnie za wygrywane pojedynki główkowe, ale trzeba przyznać, że napastnicy Zawiszy prezentowali się bardzo mizernie przez cały mecz, więc wyzwanie nie było duże. Nie wyglądało niestety w środę na to, by w pełni doszedł do pewności siebie po niecieczańskiej katastrofie.
Jakub Rzeźniczak 6 (6,25). W pierwszej połowie znów raz krył rywala w polu karnym „na radar”, na szczęście tym razem był to Karol Angielski, który okazał się niedawno za słaby na Ekstraklasę i nie miał najwyraźniej umiejętności pozwalających mu na oddanie lepszego strzału. Poza tym jednym błędem występ bez zastrzeżeń, ale też i napastnicy Zawiszy bardzo rzadko zmuszali go do wykazywania się umiejętnościami.
Tomasz Brzyski 6 (6,28). Kolejny piłkarz, po którym widać było brak ogrania. W defensywie, pomijając świecę we własnym polu karnym grał dobrze, choć chwilami nieco zbyt daleko od przeciwnika, za dużo miał natomiast niecelnych podań, praktycznie też nie włączał się do gry ofensywnej. Zaliczył asystę, choć dość przypadkową, bo nie podawał piłki do Nikolicia, a raczej do Tomasza Jodłowca. Raz z wolnego trafił pięknym strzałem w poprzeczkę, a wcześniej dla odmiany w drugim tempie uderzył wysoko w trybuny. Podobnie jak w przypadku reszty obrońców - im dłużej trwał mecz, tym więcej miał pewności siebie.
Ariel Borysiuk 6 (5,77). W zasadzie statystycy mogli by mu zapisać asystę po strzale Brozia, ale rzecz jasna trudno podanie do tyłu na trzydziesty piąty metr za takową uznać. Poza tym nie był zbyt widoczny, swoje obowiązki w defensywie wypełniał poprawnie, ale też rywal nie stwarzał mu wielu problemów. Niemniej sporo się nabiegał w tym spotkaniu, widać było, że w końcówce był mocno zmęczony. Do ofensywy nie włączał się praktycznie wcale. Przeciętny występ, jak większości jego kolegów.
Tomasz Jodłowiec 6 (6,55). Reprezentant Polski był w środę mniej aktywny niż zwykle, rzadziej włączał się do ofensywy, nie miał też zbyt wielu odbiorów, bo też i rywal najczęściej oddawał legionistom piłkę za darmo. Miał udział przy pierwszej bramce, choć trudno powiedzieć, czy świadomie przepuścił piłkę, wiedząc, że za nim stoi Nikolić. Oddał jeden niecelny strzał z dystansu, raz po wejściu w pole karne znów zamiast strzelać, szukał jeszcze dodatkowego podania. Występ poprawny, ale trudno go specjalnie wyróżnić.
Guilherme Costa Marques 6 (6,82). Aktywność Brazylijczyka w tym meczu nie przełożyła się na jakość jego gry. Był często przy piłce, ale zagrywał z reguły bardzo niecelnie. Pochwalić go można wyłącznie za udaną grę w odbiorze i jedną przepiękną akcję w drugiej połowie na jeden kontakt z Dudą i Nikoliciem, niestety, zakończył ją strzałem w bramkarza. Do mocniejszego rywala będzie musiał podchodzić ze znacznie większą koncentracją.
Ondrej Duda 5 (4,95). W pierwszej połowie najlepszy z legionistów, jedyny w zasadzie, który podawał celnie i dokładnie i miał pomysł na grę, do tego dobrze grał w defensywie, miał kilka odbiorów i jeden ważny i skuteczny powrót we własne pole karne. Asystę mógł zaliczyć już w 5. minucie, ale Prijović trafił w bramkarza. Również w drugiej części spotkania jeśli chodzi o rozgrywanie piłki był wyróżniającą się postacią zespołu. Tracił mało piłek i uruchamiał kolegów podaniami. Wziął udział w świetnej akcji z Guilherme i Nikoliciem na początku drugiej połowy, ale dobijając piłkę po strzale Brazylijczyka przeniósł ją wysoko nad bramką. To on wywalczył rzut wolny, po którym Brzyski trafił w poprzeczkę, po jego prostopadłym podaniu do Hamalainena rozpoczęła się akcja, po której padła czwarta bramka, tyle że Słowak z kilku metrów trafił przy niej w bramkarza - na szczęście za nim był Nikolić. Niestety nie dobre rozgrywanie piłki, ani nawet nieskuteczność Słowaka były głównym tematem pomeczowych rozmów, tylko samowolne podejście do rzutu karnego i w dodatku bezprzykładne go zmarnowanie. Młody pomocnik Legii musi się wreszcie nauczyć, że najważniejszy jest wynik meczu i że dobro drużyny jest ważniejsze od własnego. Na pewno rozmowa z trenerem Czerczesowem po spotkaniu nie należała dla niego do najprzyjemniejszych.
Aleksandar Prijović 6 (7,03). Pierwsza połowa była w wykonaniu Szwajcara chyba jeszcze gorsza niż jego występ w Niecieczy. Praktycznie wszystkie jego podania trafiały do przeciwnika, zmarnował stuprocentową sytuację, a do tego we własnym polu karnym przy rzucie rożnym tak źle krył Piotra Stawarczyka, że ten znalazł się na czystej pozycji i w zasadzie nie wiadomo czemu nie skierował piłki głową do siatki. Na niego chyba najbardziej podziałał „opeer” jaki zafundował legionistom w szatni Czerczesow, bo na drugą część meczu wyszedł w pełni już skoncentrowany i zakończył mecz z efektowną asystą. Niemniej przez sporą część spotkania przypominał niestety bardziej siebie z początku pobytu w Legii niż z wiosennych, znakomitych występów.
Nemanja Nikolić 10 (8,33). Powrót Człowieka-Który-Wie-Gdzie-Spadnie-Piłka. Węgier miał trzy sytuacje bramkowe i wszystkie wykorzystał perfekcyjnie. Przy pierwszej ustawił się we właściwym miejscu, wyprzedził obrońcę i na raty trafił do bramki, przy drugiej wykorzystał podanie Prijovicia, ustawiając się tak by nie spalić, a równocześnie nie chowając się za obrońcą, przy trzeciej poszedł za akcją i znów znalazł się we właściwym miejscu do dobitki. Do tego zagrał piękną prostopadłą piłkę, po której Kasper Hamalainen wywalczył karnego i wspaniałą podwójną klepkę z Guilherme, po której Brazylijczyk miał stuprocentową sytuację. Ponadto Węgier, zwłaszcza w drugiej połowie dokładnie rozgrywał piłkę i pracował w pressingu, raz nawet odbierając bezpośrednio piłkę. Szkoda, że rzut karny oddał Dudzie, bo mógł mieć czwartego gola, ale przecież nie będzie się w takiej sytuacji ze Słowakiem bił o piłkę. Występ perfekcyjny, co strzał to bramka, co podanie, to groźna sytuacja, mógł mieć w sumie cztery gole i dwie asysty, ostatecznie nie z własnej winy skończył „tylko” z hat-trickiem. I nie ma przy ocenie żadnego znaczenia, że rywale specjalnie mu zadania nie utrudniali.
Oceny zmienników:
Michaił Aleksandrow 6 (5,99). Bułgar po raz pierwszy dostał ponad dwadzieścia minut gry i widać było, że bardzo chce się pokazać. Walczył w defensywie, dużo biegał, wchodził skrzydłem, dośrodkowywał, wywalczył rzut rożny. Chęci do biegania ma na pewno o wiele więcej niż Ivan Trickovski, miejmy nadzieję, że za czasem pokaże też wyższe od niego umiejętności piłkarskie.
Kasper Hamalainen 8 (7,00). Tak powinien prezentować się każdy zmiennik, wchodzący w Legii na boisko. Zaraz po wejściu wyszedł na pozycję i wywalczył rzut karny, osiem minut później powtórnie wyszedł na pozycję i precyzyjnie dośrodkował, co przyniosło czwartą bramkę. W osiemnaście minut zrobił w tym meczu więcej, niż niejeden piłkarz z podstawowej jedenastki. Bardzo dużo może wnieść do gry zespołu.
Michał Masłowski (5,21). Grał zbyt krótko, by go oceniać.
Za najlepszego piłkarza w tym meczu redakcja i Czytelnicy oczywiście wybrali Nemanję Nikolicia, strzelca trzech goli.
Oceny Czytelników:
Nemanja Nikolić 8,33
Łukasz Broź 7,12
Aleksandar Prijović 7,03
Kasper Hamalainen 7,00
Guilherme Costa Marques 6,82
Tomasz Jodłowiec 6,55
Tomasz Brzyski 6,28
Jakub Rzeźniczak 6,25
Michaił Aleksandrow 5,99
Michał Pazdan 5,85
Ariel Borysiuk 5,77
Arkadiusz Malarz 5,51
Michał Masłowski 5,21
Ondrej Duda 4,95
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.