Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Śląskiem - dobrze tylko z tyłu
25.07.2016 19:19
Gra zespołu 5 (4,69 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Dziwne są pomysły trenera Besnika Hasiego, który najwyraźniej ligę traktuje na razie jako możliwość testowania nowych pomysłów taktycznych przed meczami w europejskich pucharach. Tym razem postanowił zagrać 4-4-2 z czwórką środkowych pomocników i wahadłowymi bocznymi obrońcami biegającymi od bramki do bramki. W defensywie zmiana ta była z pewnością na plus, bo pomimo iż trener Hasi zarzekał się, że u niego nie będzie klasycznego defensywnego pomocnika odpowiadającego wyłącznie za przerywanie akcji, to w meczu ze Śląskiem dokładnie taką rolę pełnił Michał Kopczyński. Gdy akcja ruszała do przodu i boczni obrońcy byli skrzydłowymi, „Kopa” stawał się trzecim środkowym obrońcą, który wraz ze stoperami zostawał na własnej połowie, co uniemożliwiało wrocławianom granie z kontrataku. Niestety ustawienie to przyniosło też kompletną indolencję w ofensywie, Legia tworzyła niewiele sytuacji, do tego żadnej nie potrafiła wykorzystać. W pierwszej połowie legioniści oddali jeden celny strzał, piłkarze Śląska zero, a kibice mogli drzemać na trybunach i przed telewizorami. Nie lepiej było zresztą i w drugiej połowie, dopiero w ostatnich dziesięciu minutach, gdy na boisku wskutek zmęczenia zrobiło się nieco więcej miejsca obie drużyny stworzyły sobie okazje bramkowe. Przynajmniej część piłkarzy odpowiadających za destrukcję można w tym meczu pochwalić, gorzej było z tymi, co mieli kreować grę na połowie przeciwnika. Inna sprawa, że Legia nigdy w takim ustawieniu nie grała, stąd zwłaszcza pomocnicy mieli duży problem ze znalezieniem sobie miejsca na boisku, a i napastnicy Legii raczej są przyzwyczajeni do gry drużyny bokami, a nie środkiem. Niestety „Wojskowi” na połowie rywala nie stanowili drużyny, mało było ruchu, nie wszyscy też wydawali się w stu procentach zaangażowani w grę.
Arkadiusz Malarz 7 (6,34 - ocena Czytelników). Do przerwy tradycyjnie już się nudził, w drugiej połowie wybronił jedno groźne uderzenie z dystansu i sytuację sam na sam. Cieszy forma bramkarza Legii, a przede wszystkim jego poziom koncentracji, bo niełatwo jest zachować ją przez cały mecz, gdy przez 70. minut nie ma się nic kompletnie do roboty.
Bartosz Bereszyński 7 (5,99). Po obejrzeniu meczu Legii z Jagiellonią trener Mariusz Rumak najwyraźniej zasadził się na „Beresia”, pchając większość akcji swoim lewym skrzydłem i przeliczył się okrutnie. Prawy obrońca „Wojskowych” rozegrał bowiem w destrukcji bardzo dobry mecz, ani razu nie przepuszczając rywala pod bramkę. Przesadzał może niekiedy z agresją, znów notując dziesięć fauli i tym razem również żółtą kartkę, ale cel uświęca środki. Nie miał też problemów z wyprowadzaniem piłki. Do ofensywy wchodził rzadziej, niż wynikałoby z ustawienia, ale potrafił raz dobrze dośrodkować na głowę Aleksandara Prijovicia w pierwszej połowie, wywalczał też rzuty rożne. W doliczonym czasie gry miał niezłą sytuację pod bramką Śląska, ale jej nie wykorzystał. Naprawdę dobry mecz prawego obrońcy Legii.
Igor Lewczuk 5 (5,20). Nie jest to motoryka i pewność gry na poziomie wiosennym, ale jest lepiej niż na początku sezonu. Doskakiwał do rywali, wyprzedzał ich, przepychał, wygrywał powietrzne pojedynki, nie miał też strat na własnej połowie. W pierwszej połowie bezbłędny, w drugiej popełnił jeden faul przed polem karnym, a w końcówce meczu niestety poszedł bezsensownie na raz i Peter Grajciar miał stuprocentową sytuację, co obniża jego ocenę za sobotni występ.
Michał Pazdan 7 (5,88). Reprezentant Polski gra swoje. Raz na początku meczu puścił krycie Mariusza Idzika i napastnik Śląska oddał niecelny strzał głową, a reszta meczu jak na Euro. Pewne interwencje, bezbłędna gra, spokój, agresja, blokowanie uderzeń wrocławian, interwencja przy strzale Ryoty Morioki w końcówce spotkania, spokojne wyprowadzanie piłki. Klasa.
Adam Hlousek 5 (4,68). W defensywie bez zarzutu, w grze piłką znów nie najlepiej. Brakuje Czechowi dynamiki, jego wejścia ofensywne kończyły się zazwyczaj stratą lub niecelnym dośrodkowaniem. Martwi pasywność w grze Hlouska, wiosną przecież starał się być wciąż pod grą. W końcówce pierwszej połowy zaczął utykać i zszedł z boiska jeszcze przed przerwą.
Michał Kopczyński 6 (4,99). Besnik Hasi miał grać bez defensywnego pomocnika, a tu wystawia typową szóstkę z zadaniami wyłącznie obronnymi, z których zresztą „Kopa” świetnie się wywiązywał, przerywając sporo akcji i wygrywając pojedynki powietrzne. Nie grał do przodu, bo wyraźnie nie miał takich obowiązków, gdy Legia atakowała, stawał się trzecim stoperem, niczym w ustawieniu Barcelony za późnego Guardioli. Raz tylko poszedł do przodu i skończyło się to stratą. Czego zabrakło, by wyżej ocenić jego występ? Wyprowadzania piłki. Gdy obrońcy rozpoczynali akcję przez środek, pomocnik Legii raczej unikał pokazywania się do gry. Niemniej wychowanek Legii znów zaskoczył skuteczną w destrukcji i odpowiedzialną grą. Zdarzyło mu się nie nadążyć za Morioką, ale z Japończykiem mają takie problemy również dużo głośniejsze nazwiska w Ekstraklasie.
Thibault Moulin 5 (4,76). Po dobrym meczu z Jagiellonią Francuz niestety zaczął wtapiać się w legijną szarzyznę, trudno jednak wymagać od niego więcej, skoro jest kompletnie niezgrany z zespołem, a nieustanne rotowanie przez Albańczyka składem i taktyką na pewno mu nie pomaga. W odbiorze grał dobrze, dokładne podania i przerzuty przeplatał niecelnymi podaniami, zrobił jedną efektowną indywidualną akcję, po której Adam Kokoszka faulował go przed polem karnym i zarobił żółtą kartkę. Zmieniony po godzinie gry. Europejskie puchary najważniejsze.
Tomasz Jodłowiec 4 (4,29). We wtorek już było dobrze, a w sobotę znów słabo. W obronie sobie radził, ale nie miał wiele okazji do gry w destrukcji, bo ustawiony został wyżej niż zwykle i chyba nie bardzo rozumiał, jakie ma zadania. Dużo podań niecelnych, kilka zaledwie ofensywnych prób, sporo holowania piłki, jedna poważna strata na własnej połowie, brak koncentracji. Skoro nie miał okresu przygotowawczego, musi wchodzić w sezon od razu meczami. I trochę potrwa, zanim osiągnie odpowiedni poziom.
Kasper Hamalainen 3 (3,47). Największy zawód tego meczu. Podobnie jak „Jodła” nie bardzo wiedział co ma grać, łącząc zadania ofensywne z defensywnymi, o dziwo te drugie wychodziły mu lepiej. Przy konstrukcji ataku był pasywny, niezbyt często pokazywał się do gry, dużo miał zagrań niecelnych, jedno takie bardzo złe podanie skierował w dodatku do własnych obrońców. Pod bramką Śląska nie stwarzał żadnego zagrożenia. Rozumiemy, że jest po kontuzji, ale nie wyglądało na to też, by dawał z siebie wszystko, a to trudno wybaczyć.
Nemanja Nikolić 4 (4,27). Nie jest przygotowany do sezonu ani pod względem szybkościowym, ani kondycyjnym. Porusza się po boisko dość ociężale, ma problemy z przyjmowaniem piłki pod kryciem. Zaczął od niezłego strzału z dystansu, potem jednak częściej tracił piłkę, niż dostarczał ją do partnera. W drugiej części meczu był zbyt mało aktywny, jednak to właśnie wtedy miał dwie doskonałe sytuacje do zdobycia gola. Przy jednej trafił w bramkarza, przy drugiej w poprzeczkę, tą drugą bezwzględnie powinien wykorzystać. Brakuje ruchliwości, którą imponował w zeszłym sezonie. Jedno jest pocieszające - gdy „Niko” marnuje sytuacje w jednym meczu, to w następnym znów strzela gole.
Aleksandar Prijović 4 (3,94). Serce do walki było od pierwszej do ostatniej minuty, tyle, że nie szła za tym jakość. Szwajcar pokazywał się bardzo często do gry, przyjmował piłkę pod kryciem, szarpał, zrobił świetną indywidualną akcję w pierwszej połowie, wystawił Nikoliciowi piłkę w 63. minucie, oddał najwięcej strzałów, tyle, że wszystkie były albo niecelne albo zablokowane. Kolejny piłkarz, który z racji kontuzji nie przepracował okresu przygotowawczego i ma to widoczny wpływ na jego grę, bo brakuje mu i koordynacji i szybkiego złożenia się do strzału. Jeżeli do takiego zaangażowania jak w sobotę doda skuteczność, może być kluczowym piłkarzem dla drużyny. Niestety na razie w kolejnym meczu ma gigantyczne problemy, by w ogóle trafić w bramkę.
Oceny zmienników:
Tomasz Brzyski 6 (4,68). Pozytywna zmiana. Niewiele problemów przy grze defensywnej, mało strat, przyzwoite wyprowadzanie piłki i jedno kapitalne wejście ofensywne zakończone dośrodkowaniem wprost na głowę Nikolicia. Szkoda tylko, że takich wejść było w sobotę tak mało, ale od 60. minuty boczni obrońcy powrócili do wykonywania głównie zadań defensywnych, zgodnie z taktyką trenera Hasiego. Najlepszy występ „Brzytwy” od wielu miesięcy.
Michał Kucharczyk 3 (2,67). Jedno niezłe dośrodkowanie, reszta bardzo niecelna, do tego zmarnowana sytuacja, gdy nie potrafił przyjąć piłki w polu karnym. „Kuchemu” od początku sezonu wiele się nie udaje. A miał w sobotę przy kontratakach sporo miejsca na podmęczonym rywalu, z pewnością, gdyby ruszył na dużej szybkości, nie nadążył by za nim żaden obrońca. Niestety nie wiadomo czemu ze swoich walorów nie korzysta.
Jakub Kosecki (4,49). Grał zbyt krótko by go ocenić, zrobił jedną bardzo dobrą akcję.
Ponieważ zabezpieczanie dostępu do bramki wychodziło mistrzom Polski w sobotę dużo lepiej niż kreowanie sytuacji podbramkowych, wybór najlepszego legionisty w tym spotkaniu musiał przypaść komuś, kto miał największy wkład w czyste konto bramkarza. Czytelnicy przyznali tę nagrodę samemu bramkarzowi, czyli Arkadiuszowi Malarzowi, my natomiast uhonorowaliśmy Bartosza Bereszyńskiego.
Oceny Czytelników:
Arkadiusz Malarz 6,34
Bartosz Bereszyński 5,99
Michał Pazdan 5,88
Igor Lewczuk 5,20
Michał Kopczyński 4,99
Thibault Moulin 4,76
Adam Hlousek 4,68
Tomasz Brzyski 4,68
Jakub Kosecki 4,49
Tomasz Jodłowiec 4,29
Nemanja Nikolić 4,27
Aleksandar Prijović 3,94
Kasper Hamalainen 3,47
Michał Kucharczyk 2,67
W ocenianiu wzięło udział 252 Czytelników.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.