Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Stalą - katastrofa na środku obrony
22.12.2020 20:30
Gra zespołu 4 (4,04 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Trener Czesław Michniewicz powiedział na pomeczowej konferencji, że Legia zagrała bardzo słaby mecz. Nie do końca się z tym zgadzamy. Przez pierwszą godzinę legioniści nie grali specjalnie gorzej niż w ostatnich meczach z Wisłą czy Lechią i strzelili, jak zwykle ostatnio, dwa gole. Owszem, „Wojskowi” przez pierwsze parę minut z lekkim lekceważeniem próbowali sobie klepać piłkę, ale po szybko straconym golu podeszli do rywala poważnie i wyszli na prowadzenie. Oczywisty wyjątek w mocno przeciętnie grającym zespole stanowiła para środkowych obrońców i tylko ich trzeba winić za to, że Legia tego meczu nie wygrała, nie przypominamy sobie meczu, w którym podyktowano by przeciw stołecznej drużynie aż trzy rzuty karne. Dziwi nas bardzo mocno, że trener wystawił tych samych zawodników na środku obrony, co z Wisłą, bo należeli oni tydzień temu do najsłabszych piłkarzy na boisku i kilkukrotnie Artur Boruc ratował zespół po ich ogromnych błędach. A przecież trener miał z powrotem do dyspozycji najpewniej grającego ostatnio spośród stoperów - Igora Lewczuka, mógł go wpuścić na plac nawet w przerwie meczu. Tym razem nawet bramkarz nie był w stanie Legii uratować, bo jak mawiają starzy wyjadacze, nie ma karnych obronionych, są tylko źle strzelone. A te akurat rywale wykonywali bez zarzutu i tym razem w odróżnieniu od meczu w Krakowie Boruc niewiele mógł zrobić. Goście zadowoleni z prowadzenia cofnęli się i ustawili „autobus” pod bramką i wydaje nam się, że przez ostatnie pół godziny zdecydowanie lepiej radziliby sobie zawodnicy podstawowego składu i dawaliby większe szanse na gole, niż wprowadzeni zmiennicy. Maciej Rosołek i Mateusz Cholewiak w tej rundzie trafiali do bramki tylko z pierwszoligowcami w Pucharze Polski, Joel Valencia natomiast nie pokonał w barwach Legii ani jednego bramkarza, a wszyscy ci piłkarze dostawali jesienią sporo okazji do gry. Wszyscy rezerwowi wypadli w piątek gorzej, niż piłkarze, których zmienili. Nie będziemy za piątkową porażkę karać niskimi notami bramkarza i znacznej części graczy z pola z podstawowego składu, bo prezentowali się podobnie jak w Krakowie, a cały mecz zawalili wyłącznie środkowi obrońcy i słabe zmiany. To pierwsza porażka Legii pod wodzą Czesława Michniewicza, odniesiona w dziwnych okolicznościach, na własnym boisku z jednym z najsłabszych zespołów Ekstraklasy. Przy całym szacunku dla wybiegania i waleczności mielczan, gdyby nie „popisy” Jędrzejczyka i Wieteski, goście wrócili by do domu bez punktów, bo nie potrafili przeprowadzić bez pomocy obrońców Legii ani jednej składnej akcji, a często mieli problem by w ogóle utrzymać się przy piłce.
Artur Boruc 6 (4,56 - ocena Czytelników). Karanie obniżeniem noty bramkarza za to, że nie obronił rzutów karnych uważamy za niepoważne, jeśli „jedenastka” jest dobrze wykonana, bramkarz nie ma wiele do powiedzenia i może liczyć tylko na łut szczęścia. Boruc obronił to, co mógł, w tym jeden groźny strzał w pierwszej połowie po kolejnym błędzie Jędrzejczyka i jedno uderzenie dystansu. Pozostajemy przy ocenie wyjściowej.
Josip Juranović 6 (4,82). Chorwat nie popełnił ani jednego błędu w defensywie, miał natomiast dwie poważne straty w pierwszej połowie. Oddał jeden zablokowany strzał, kilka razy całkiem nieźle dośrodkowywał, ale często zbyt mała liczba zawodników wchodziła w pole karne. Dobrze bronił, dość przeciętnie prezentował się w ofensywie, ale też nie widzimy powodu, by karać go obniżoną notą.
Mateusz Wieteska 2 (1,82). Problemów Wieteski ciąg dalszy, tym razem bezsensowny faul w polu karnym na dziewiętnastolatku, który nic z piłką w tym momencie nie byłby w stanie zrobić. Poza tym błędów w obronie nie popełnił, choć dwa razy ratował się faulem w dalszej odległości od bramki i skończył mecz z żółtą kartką. Kiepsko też prezentował się przy wyprowadzaniu piłki, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy Stal cofnęła się bardzo głęboko. Raz za to nieźle zachował się w polu karnym rywala wykładając piłkę Sliszowi na strzał z dystansu, Kolejny bardzo zły występ Wieteski, który również przed tygodniem zagrał przecież bardzo słabo. Trudno zrozumieć dlaczego nie zagrał zdecydowanie najpewniej prezentujący się w tej rundzie na środku obrony Igor Lewczuk.
Artur Jędrzejczyk 1 (1,60). Po poprzednim meczu pisaliśmy, że tylu błędów kapitan Legii dawno nie popełnił, w piątek jednak dosłownie przeszedł samego siebie. Dwa rzuty karne złapane na dziewiętnastolatku, to po prostu katastrofa. I nie jest wcale żadnym usprawiedliwieniem, że przy tym drugim sędzia mógł podjąć inną decyzję, bo to czterdziestokrotny reprezentant Polski powinien być w tej sytuacji o wiele lepszym cwaniakiem od nieopierzonego młodzieżowca. Dodajmy, że był bliski też zawalenia trzeciego gola, ale strzał rywala świetnie obronił Boruc. Trener powinien go zmienić w przerwie, bo musiał widzieć, że „Jędza” nie ma swojego dnia i może zawalić kolejną bramkę. Nie pamiętamy, kiedy ostatnio jeden legionista podarował rywalom dwa rzuty karne w meczu. Ocena najniższa z możliwych.
Filip Mladenović 6 (4,75). Podobnie jak Juranovicia i Boruca, również Mladenovicia nie będziemy karać obniżeniem oceny za błędy środkowych obrońców. Serb w obronie spisywał się dobrze, zdarzały mu się straty przy wyprowadzaniu piłki, ale nie było ich wiele, miał kilka dobrych dośrodkowań, wywalczył parę stałych fragmentów gry, raz groźnie uderzył z dalszej odległości. W drugiej połowie nadużywał dryblingu i miał przez to więcej strat, ale jest bocznym obrońcą, a nie skrzydłowym i nie na niego powinno się zrzucać główny ciężar gry ofensywnej. Przyzwoity mecz.
Andre Martins 5 (4,86). Gra w destrukcji bez zarzutu, dokładność podań również, brakowało natomiast wejść w pole karne i jego okolice. Zdecydowanie wolimy, jak pomocnicy wymieniają się pozycjami i naprzemiennie wspierają kolegów w ofensywie. Raz był bliski straty pod własnym polem karnym, ale z wybiciem piłki zdążył Wieteska. Mimo, iż z pewnością w niedostatecznym stopniu napędzał grę ofensywną, nie jesteśmy w stanie zrozumieć, czemu opuścił boisko. Może wystarczyło go po prostu zachęcić do częstszego podchodzenia pod pole karne przeciwnika? Patrząc na dotychczasowe mecze Valencii, stanowiłby większe zagrożenie pod bramką Stali niż Ekwadorczyk.
Bartosz Slisz 7 (5,52). Po kwadransie gry równie bezpiecznej i mało kreatywnej jak tydzień temu, Slisz po raz pierwszy wyprowadził akcję, poszedł za nią, wyszedł na pozycję… i strzelił gola. I od tego momentu uwierzył siebie i zaczął grać w piłkę. Wniosek jest taki, że wszystkie problemy u młodego legionisty, które oglądaliśmy choćby w Krakowie miały miejsce w głowie, nie w nogach. Slisz był zdecydowanie najaktywniejszym z legionistów na boisku, mnóstwo piłek przejął i wyprowadził, miał przy tym zadziwiająco mało strat i niedokładnych podań, biorąc pod uwagę ile razy był przy piłce. Do tego wygrał niemal wszystkie powietrzne pojedynki i przebiegł ogromną liczbę kilometrów. Czterokrotnie jeszcze uderzał na bramkę Stali, ale w bramkę nie trafiał lub był blokowany. Jeden z najlepszych meczów młodego pomocnika w barwach Legii, szkoda że przegrany przez niefrasobliwość stoperów.
Paweł Wszołek 5 (4,15). Tym razem do wywalczanych rzutów rożnych, których po akcjach Wszołka Legia miała najwięcej, skrzydłowy mistrzów Polski dołożył bardzo ładną asystę. Jego gra wyglądała lepiej niż w ostatnich meczach, mało piłek tracił, całkiem dokładnie podawał. Akurat w tym przypadku możemy zrozumieć trenera, że chciał wpuścić świeżego piłkarza, ale Woszłek nie prezentował się jakoś szczególnie słabo, raczej mocno przeciętnie.
Kacper Skibicki 4 (4,12). Raz dobrze wyprowadził kontratak po własnym odbiorze, wywalczył też dwa rzuty wolne niedaleko bramki. Niewiele jak na godzinę gry. Sporo piłek tracił, nie stwarzał zagrożenia pod bramką Stali, nic więc dziwnego, że został zmieniony już po godzinie. Zagrał słabo, był najmniej aktywnym spośród pomocników Legii, inna sprawa, że jego zastępca zagrał jeszcze gorzej.
Luquinhas 5 (5,31). Niezła, ale tylko niezła pierwsza część meczu, sporo miał przechwytów, z których następnie wyprowadzał akcje, zagrał jedną dobrą dłuższą piłkę, grał dokładnie i dość kreatywnie. Wrażenie to niestety zamazała dużo słabsza drugą część meczu, gdy był podobnie jak w Krakowie bardzo często przy piłce, ale często ją tracił podając niecelnie, nieudanie dryblując lub dośrodkowując. Poza wywalczeniem dwóch rzutów wolnych nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką Stali. Pierwsza część meczu przeciętna, druga wręcz słaba, w sumie tylko mocno przeciętnie.
Tomas Pekhart 6 (5,62). Bardzo dużo pracował dla zespołu przez pierwszą godzinę, utrzymywał się przy piłce, wywalczył jeden rzut wolny, oddał dwa strzały i zdobył gola po sytuacyjnym uderzeniu, jakiego nie powstydził by się Zlatan Ibrahimović. Niestety potem opadł mocno z sił, do tego brakowało mu wsparcia w polu karnym, bo znów, jak za czasów Aleksandara Vukovicia był w nim osamotniony, do tego koledzy dośrodkowywali niedokładnie. Przebiegł prawie jedenaście kilometrów i w ostatnich minutach wyglądał, jakby miał już po prostu dosyć. Trzynasty gol w trzynastym ligowym meczu. Nie zagrał olśniewającego meczu, ale zrobił swoje. Zawiedli inni.
Joel Valencia 3 (2,75). Ekwadorczyk znów chciał grać, wychodził do piłki, ale znów nic mu nie wychodziło. Brakowało znów zrozumienia z kolegami i podawał im przeważnie nie w tempo, a przecież to już jego jedenasty mecz w tej rundzie. W doliczonym czasie gry zagrał jedno bardzo dobre prostopadłe podanie do Rosołka i była to jego najlepsza akcja. Znów była to bardzo słaba zmiana, trener Czesław Michniewicz deklarował ostatnio, że w Valencię wciąż wierzy. Po tym meczu mógł już jednak wiarę utracić.
Mateusz Cholewiak 3 (3,44). Bardzo mało widoczny, a przecież spędził na boisku aż pół godziny. Zapamiętaliśmy go, podobnie jak Valencię, z jednej tylko dobrej akcji zakończonej wejściem w pole karne i niezłym dośrodkowaniem oraz paru nieudanych zagrań. Słaba zmiana, ocena identyczna, jak dla Ekwadorczyka.
Maciej Rosołek (3,29) grał zbyt krótko, by go oceniać, niemniej ze wszystkim zmienników zaprezentował się z pewnością najlepiej.
Najlepszym legionistą piątkowego meczu Czytelnicy wybrali Tomasa Pekharta, a redaktorzy Bartosza Slisza.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.