Domyślne zdjęcie Legia.Net

Odwrót przewrotu

Mariusz Ostrowski

Źródło: Rzeczpospolita

19.12.2009 12:10

(akt. 16.12.2018 18:07)

Polski Związek Piłki Nożnej zaprosił działaczy do Warszawy na dwa dni. W sobotę będą uściski i nagrody na gali z okazji 90lecia związku, w niedzielę kłótnie na zjeździe. Wszystko wskazuje, że na tych kłótniach i walce na paragrafy statutu się skończy. Nawet jeśli niektórzy członkowie zarządu nie dostaną absolutorium - a to jest celem przeciwników Grzegorza Laty i jego ekipy - jego brak nie oznacza automatycznie odwołania. Przyzwoitość nakazywałaby podać się w takiej sytuacji do dymisji. Ale Lato już zapowiedział, że dla niego brak absolutorium to tylko żółta kartka, a nie czerwona. Co nie znaczy, że prezes się takiego wotum nieufności nie boi.

W piątek dzwonił do szefów wybranych klubów, upewniając się, czy ich delegaci go poprą. W sobotę zaprosi prezesów okręgowych związków na uroczystą kolację. Gdyby sala nie podzieliła opinii Laty o absolutorium jako żółtej kartce i chciała jednak odwoływać źle ocenionych członków zarządu, musi zmienić porządek obrad. Trzeba do tego dwóch trzecich głosów. A takiej większości nie da się zebrać w dzisiejszym, skłóconym PZPN w żadnej sprawie, która nie wiąże się z podnoszeniem sobie pensji, diet i zwrotów delegacji. Te kwestie najbardziej rozpalają wyobraźnię szefów związku, ale wszystko wskazuje na to, że i wyobraźnię wielu opozycjonistów.

Od kiedy pod koniec października, w rocznicę zjazdu wyborczego, autor kampanii Laty Kazimierz Greń demonstracyjnie zrzekł się miejsca w zarządzie, słychać o planowanym na zjazd przewrocie w związku. Od tego czasu do redakcji co kilka dni przychodzą anonimowe przesyłki z materiałami wyliczającymi błędy Laty i zdradzającymi, kto się za ile sprzedaje w obecnym zarządzie (z kwotami brutto pensji i diet), kto będzie na zjeździe za Latą, a kto przeciw. Ale ani te pisma, ani przyjrzenie się ludziom, którymi się Greń otoczył, nie wskazują jasno, czy jego przewrót miałby być w przód czy w tył.

Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że szefowie związku mają kontratakować, pokazując kwity kompromitujące Grenia, który zresztą nigdy nie ukrywał, że do PZPN szedł zarabiać. W październiku 2008 r. po ogłoszeniu zwycięstwa Laty skakał, jakby strzelił gola na mundialu. Był przekonany, że będzie w związku pierwszym kadrowym, może sekretarzem generalnym. A inny działacz z ekipy Laty już wtedy mówił "Rz": - Kaziem się nie przejmujcie, my go spacyfikujemy. W sobotę opozycja zaprasza na konferencję prasową. Obok Grenia - na zjeździe będzie gościem, PZPN nie dopuścił go jako delegata - usiądą Tomasz Jagodziński, Andrzej Sobiech i Andrzej Padewski. Jagodziński, delegat GKS Bełchatów, znany jest głównie z rzecznikowania w PZPN u Mariana Dziurowicza, mocnego uścisku ręki i jeszcze mocniejszych pleców w PSL. Kandydował na szefa PZPN, ale wycofał się przed głosowaniem. Sobiech to delegat z WarmińskoMazurskiego, jednego z tych regionów, które nie mają reprezentanta w zarządzie. Nie mają go też m.in. Podkarpacie (po rezygnacji Grenia), Mazowsze, Opolskie i Dolny Śląsk. Tam opozycja jest najsilniejsza.

Kto liczy głosy

Z Dolnego Śląska jest Andrzej Padewski, budzący ze wspomnianych rebeliantów największe zaufanie. Na ostatnich zjazdach często zabierał głos, zadawał niewygodne pytania, zgłaszał wnioski, ale niewiele wskórał, bo prowadzącym obrady za każdym razem udało się zinterpretować jego propozycje na własną korzyść.

Z PZPN w PZPN jeszcze nikt nie wygrał. Dlatego w niedzielę wiele będzie zależało od tego, kto poprowadzi obrady: Zdzisław Łazarczyk, jak chcą szefowie PZPN, czy wiceprezes Legii Jarosław Ostrowski, jak chce opozycja. Ważne będzie też, czy głosowanie uda się utajnić i czy głosy będą liczone systemem elektronicznym, czy ręcznie. Jeśli będzie tajność, wszystko jest możliwe. W takich okolicznościach przepadła kilka miesięcy temu abolicja dla drużyn ukaranych za korupcję, choć była sztandarowym projektem Laty, prezentem dla klubów na 90lecie PZPN. Ale kluby prezentu nie chciały, bo miały swoje interesy. Teraz też decydujące będzie ich stanowisko.

Ekstraklasa i I liga mają łącznie aż 50 głosów ze 116. Ale nie mają jednolitego stanowiska. Jedni są za obecną władzą, inni przeciw. Jeszcze inni oficjalnie za, a po cichu przeciw. Tak naprawdę za rządów Laty kluby mają się lepiej niż za Michała Listkiewicza i Eugeniusza Kolatora. Oni bronili wpływów PZPN w ligowej piłce jak niepodległości. A Lacie jest wszystko jedno. Właśnie obiecał Ekstraklasie SA, że związek przekaże jej prawa do wydawania licencji na grę w lidze. Jeśli Greń nie obiecał więcej, niech zapomni o przejęciu władzy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.