Domyślne zdjęcie Legia.Net

Okiem kibica: Koniec z „łyżką”

Jacek Barszcz

Źródło: List od Czytelnika

20.05.2010 21:11

(akt. 16.12.2018 02:49)

Łyżka – synonim upadku wielkiego klubu. Przez 6 lat wmawiano nam, że to ona, a nie chochla doprowadzi nas do wielkich sukcesów. Kulminacją, miało być otwarcie nowego stadionu przy pełnych rozśpiewanych trybunach i atmosferą porównywalną z Camp Nou. To wszystko  okraszone jeszcze mistrzowskim tytułem i wizją podbicia Europy na zawsze miało zakotwiczyć Legię w gronie najlepszych drużyn na starym kontynencie - pisze w swoim kolejnym tekście Jacek Barszcz.
Marazm i tylko marazm – tyle zostało z planów i marzeń. Zamiast wielkich transferów doczekaliśmy się wielkiej klapy, zamiast cudownej gry – kopaniny gorszej niż na podwórku, zamiast cudownej atmosfery ostała nam się jeno cisza, przerywana od czasu do czasu wyzwiskami i szyderczym śmiechem. Tylko ten piękny nowy stadion przypomina, że kiedyś tu grała wielka Legia. Legia, której się bali wszyscy. Legia – nazwa, która już sama w sobie powodowała drżenie nóg u tych, co mieli przeciw niej zagrać na Łazienkowskiej. Gdzie się podziały tamte chwile? Co się stało z tym klubem? Łza się w oku kręci na same wspomnienie przeszłości.

Nie wiem jak się tworzy wielki koncern medialny, ale wiem, że piłka nożna to nie „Taniec z gwiazdami”, „Mam talent” czy „Na Wspólnej”. Tu widzowie nie dają punktów za wrażenia artystyczne, nie podziwiają linoskoczków, grajków na harmonii lub śpiewaków. To nie film, w którym główny bohater, w ostatniej minucie strzałem życia zapewnia sukces swojej drużynie. Na stadionie nie wyzwala się emocji tylko dlatego, że zatrudnieni klakierzy podnoszą tabliczkę z napisem „aplauz”.

Spece od mediów, jakim są szefowie ITI, wiedzą doskonale, że, by przyciągnąć widzów przed ekrany telewizorów, muszą zaproponować im widowisko z najwyższej klasy. Czy do tego rodzaju programów zatrudniane są osoby przypadkowe? Nie, najczęściej są to wielkie gwiazdy, dla których widzowie zasiądą przed telewizorem i włączą stację TVN, a nie TVP czy Polsat. Czy do produkcji takich programów wykorzystuje się „łyżkę”? Też nie! Wydaje się ogromnie pieniądze, by widz wiedział, że ogląda coś niepowtarzalnego. Dzięki tym widzom rosną przychody z reklam, a program przynosi ogromne zyski.

Skoro, właściciele naszego klubu potrafią zadbać o widzów swojej stacji, to dlaczego nie umieją tego samego uczynić na Łazienkowskiej. Czas porzucić „łyżkę”, czas wziąć nie chochlę, a łopatę. W dzisiejszych czasach 2,5 miliona euro na zbudowanie drużyny przeznacza klub z zachodniej niższej ligi. Jeżeli Legia naprawdę ma być wkrótce wielka, to trzeba będzie wyłożyć o wiele większe pieniądze, bo konkurencja jest już o parę milionów euro przed nami.

Najbliższy czas pokaże na czym naprawdę zależy właścicielom. Na sukcesie i wielkiej Legii, czy na marazmie, którego synonimem jest nieszczęsna „łyżka”. Jeszcze jest czas, by wszystko naprawić. Kolejnej wpadki Warszawa i kibice Legii mogą już nie wybaczyć.

Polecamy

Komentarze (56)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.