Domyślne zdjęcie Legia.Net

Omotoyossi na testach do soboty

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, Gazeta Wyborcza

01.09.2010 09:59

(akt. 15.12.2018 15:53)

<p align="justify">Testowany przez Legię reprezentant Beninu <strong>Razak Omotoyossi </strong>jeszcze nie jest napastnikiem Legii. - Będzie poddawany ocenie do soboty i wtedy podejmiemy decyzję - mówi dyrektor sportowy klubu M<strong>arek Jóźwiak</strong>. Piłkarza czekają jeszcze trzy treningi, sparing wewnętrzny  oraz mecz z Legionovią. Napastnik ostatnio grał w FC Metz, ale rozwiązał kontrakt z francuskim drugoligowcem. Przed trzema sezonami, w barwach Helsingborga, był królem strzelców ligi szwedzkiej.</p>

Stołeczny klub nie musi się spieszyć z kontraktowaniem tego napastnika, bo Omotoyoshi przed przyjazdem do Polski rozwiązał umowę z FC Metz, dysponuje swoją kartą zawodniczą, a w takim przypadku nie jest istotne, że okienko transferowe zostało już zamknięte. Jeśli gracz nie ma dużych zaległości w przygotowaniu fizycznym, zostanie nowym piłkarzem Legii.

W ostatnich dniach okresu transferowego próbowano jeszcze kogoś pozyskać do ataku. Na transfer gotówkowy nie ma pieniędzy i czasu, szukano innego sposobu. Dyrektor Marek Jóźwiak zaproponował Omotoyossiemu przyjazd na testy, uzgodnił warunki, na jakich miałby występować w Legii. Zawodnik reprezentacji Beninu to zupełnie inny napastnik niż ci, którzy już są w stołecznej drużynie. Chinyama jest dynamiczny, ale nieobliczalny, Mezenga silny, umiejący zablokować obrońcę, ale za wolny. Omotoyossi bazuje przede wszystkim na szybkości i technice. W Metz nie szło mu zbyt dobrze, ale w Helsingborgu tworzył swego czasu bardzo skuteczny duet z Henrikiem Larssonem. Wspólnie z Marcusem Bergiem został królem strzelców szwedzkiej ekstraklasy.

Omotoyossi ma ciekawy życiorys. W wieku 18 lat został zawieszony na 5 lat przez federację Nigerii (tam się urodził) za rzekomy atak na sędziego podczas meczu. Obraził się na ojczyznę i uciekł do Beninu. Później okazało się, że miał rację, bo arbitra nie tylko nie dotknął, ale nawet nie brał udziału w awanturze. Najlepiej wiodło mu się w Szwecji (do Helsingborga trafił z mołdawskiego Sheriffa Tiraspol), zasłynął nie tylko na boisku, ale też poza nim. W jednym z wywiadów głośno mówił o rasizmie, pozował do zdjęć w kolorowych afrykańskich strojach, a zapytany o to, jaka jest jego wymarzona liga, odpowiedział: - Nie będę wymieniał jednej, bo piłkarze są jak prostytutki, idą tam gdzie są pieniądze.

Jeśli wierzyć w doniesienia tamtejszych mediów, interesowały się nim kluby z Anglii, Niemiec i Holandii. FC Groningen proponowało 3 mln euro. Ostatecznie Razak wylądował w Arabii Saudyjskiej (za 2,5 mln dolarów), ale zagrał tylko w 9 meczach (4 gole) i rozwiązał umowę. Trafił do FC Metz, ale wobec braku awansu do Ligue 1, postanowił poszukać nowego pracodawcy. Był na testach w Blackpool, interesował się nim Leeds i duńskie Odense.

Jest praktykującym Muzułmaninem. Nie pije alkoholu, modli się pięć razy dziennie, w każdy piątek chodzi do meczetu (w Warszawie jest na Wilanowie). Podczas ramadanu postępuje zgodnie z jego regułami. Otwarcie mówi, że ma w domu jedną książkę - Koran. I stosy płyt z muzyką afrykańską.

Polecamy

Komentarze (85)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.