Optymistycznie o powrocie Inakiego Astiza
14.08.2017 22:35
Trener Magiera zapytany na konferencji przed meczem z Piastem, na jakie pozycje potrzebuje wzmocnień w trwającym jeszcze okienku transferowym, wskazał właśnie na środek obrony. W mediach pojawiały się najczęściej dwa nazwiska: Słowak Denis Vavro oraz Austriak Michael Madl. Tymczasem dwa dni temu nasz redakcyjny kolega poinformował, że na obiektach przy Łazienkowskiej trenuje sympatyczny Hiszpan, były legionista – Inaki Astiz. Dlaczego mistrz Polski ściąga do siebie prawie 34-letniego zawodnika, który nie tak dawno planował związać sie z Pogonią Szczecin Macieja Skorży?
Ten transfer broni się z kilku powodów:
Legia potrzebowała obrońcę na szybko i defensora na zastępstwo. Podpisując kontrakt z Astizem, Legia nie ryzykuje, że ściąga do drużyny człowieka, który nie wkomponuje się w realia zespołu i polskiej ligi. Inaki grał przy Łazienkowskiej przez osiem lat, zdobył pięć razy Puchar Polski, dwukrotnie świętował mistrzostwo Polski, a nawet zdarzyło się, że podnosił Superpuchar. Hiszpan nie potrzebuje aklimatyzacji, bo wraca do klubu, gdzie spędził połowę kariery. Dla trenera też nie jest kimś anonimowym. Druga kwestia to długość umowy, jaka została parafowana pomiędzy stronami. Astiz będzie grał pod okiem Magiery do końca sezonu i jeśli w czerwcu sztab szkoleniowy podejmie decyzję o tym, że w jego miejsce powinien trafić do zespołu ktoś młodszy, to nikt nie będzie z tego powodu rozczarowany. To czysty układ.
Ściągnięcie Astiza nie obciąży budżetu. Można domyślać, że jeśli zdrowie i forma dopiszą to przez najbliższe tygodnie parę stoperów stworzą Pazdan z Dąbrowskim. Astiz wie, na jakim etapie sezonu dołącza do drużyny, w jakich okolicznościach i w jakiej roli. On był bez klubu, szukał pracodawcy, a Legia potrzebowała stopera, który od pierwszego kolejnego meczu będzie w stanie wstać z ławki, a w razie boiskowych okoliczności wejść i walczyć. Po pierwsze za Hiszpana nie trzeba było płacić, a po drugie jego wymagania finansowe w stosunku do roli, jaką ma pełnić w Legii, również nie obciążą klubowego budżetu.
Boiskowe doświadczenie. To słowo klucz. Można powiedzieć, że na Łazienkowską ściągają „dziadka”, ale wystarczy przypomnieć sobie chociażby powrót Marka Saganowskiego, który po dobrym sezonie w ŁKS-ie podpisał kontrakt z Legią. Różnica jest jednak taka, że klub z Łodzi w tamtym okresie żegnał się z Ekstraklasą, a Astiz w ostatnie dwa sezony rozegrał prawie 70 meczów w barwach Apoelu Nikozja, z którym zdobył dwa mistrzostwa Cypru i regularnie grał w Lidze Europy. Hiszpan bez kompleksów poradzi sobie zatem nie tylko, gdy przyjdzie mu grać w Pucharze Polski czy Ekstraklasie, lecz także na tle mocniejszego zagranicznego rywala, jeśli Legia wyeliminuje w dwumeczu Sheriff Tyraspol.
Legijne DNA. Prezes Mioduski często używa frazy, że dany piłkarz Legii ma DNA naszego klubu. Czy można powiedzieć tak o zawodniku, który z „elką” na piersi zagrał ponad 200 spotkań i spędził w tym klubie kawał życia? Myślę, że tak. Warszawa to obok Pampeluny jego drugi dom. Inaki wie, że Legia w każdym roku musi być mistrzem i awansować do fazy grupowej europejskich pucharów. Ta świadomość jest bardzo ważna. Poza tym, że Astiz może wnieść do tej szatni wiele doświadczenia, będzie także wzorem dla młodych legionistów. To gość, który nigdy sie nie obraża, zawsze robi swoje, czyli pracuje ciężko na treningach, a w życiu stara się dostrzegać pozytywy nawet w pozornie fatalnej sytuacji. Nie pojechał na Cypr odcinać kuponów od kariery, ale był ważnym ogniwem i dopisał kolejne dwa mistrzostwa do swoich zasług. Swoją postawą zapracował na pierwszy skład w Nikozji, regularne występy w kraju i na arenie międzynarodowej. Jestem przekonany, że w Legii też nie odpuści, a pracowitość w oczach trenera Magiery jest w cenie. Co ciekawe, od Hiszpana powinni uczyć się także inni obcokrajowcy, którzy w kadrze warszawskiej drużyny są już od dłuższego czasu. Astiz znakomicie włada językiem polskim, czyta prasę codzienną oraz książki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.