Domyślne zdjęcie Legia.Net

Oskar Rybicki (Hamburger SV): Zależało mi na wygranej z Legią

Piotr Stosio

Źródło: Legia.Net

27.07.2012 14:32

(akt. 11.12.2018 03:08)

Młoda Legia w trakcie pierwszego dnia międzynarodowego turnieju Ruhr Cup 2012 rozegrała dwa spotkania. Najpierw bezbramkowo zremisowała z Juventusem Turyn, a potem przegrała 0:1 z Hamburgerem SV. Bramki niemieckiej drużyny strzegł jeden z najzdolniejszych polskich bramkarzy - Oskar Rybicki.

- Mecz był zacięty, ale to warszawianie przeważali przez niemal całe spotkanie. Legioniści mogli wygrać. Atakowali, stosowali agresywny pressing, mieli co najmniej dwie dobre sytuacje do zdobycia bramki. Zależało im, zwłaszcza, że w pierwszym meczu z Juventusem tylko zremisowali. Nasz zespół wykorzystał jedną z kontr i to wystarczyło, by wygrać. Zresztą, to nie my byliśmy faworytem. Jesteśmy w trakcie przygotowań do sezonu, jeszcze przed tygodniem biegaliśmy po lasach, nie mając zbyt wiele kontaktu z piłką. W dodatku w barwach Legii wystąpiło kilku zawodników z najstarszego rocznika 1993, u nas byli gracze urodzeni nawet w 1996 roku, a więc o trzy lata młodsi - mówi specjalnie dla portalu Legia.Net Oskar Rybicki, który znacząco przyczynił się do tego, że jego zespół nie stracił gola. Hamburger SV potrzebuje jednego punktu w dwóch piątkowych spotkaniach, żeby awansować do fazy pucharowej.

 

- To był dla mnie ważny mecz. Zależało mi na wygranej z Legią, w szatni motywowałem kolegów, żeby zagrali dla mnie. Zawsze to świetna sprawa, gdy gra się zagranicą, spotkać znajomych z Polski. Z warszawskiej drużyny dobrze znam się z Kamilem Rozmusem, kiedyś mieszkaliśmy razem na zgrupowaniu reprezentacji, gdy był jeszcze piłkarzem Hetmana Zamość. Kojarzę też Marcina Stromeckiego, z którym rywalizowałem w różnych rozgrywkach na szczeblu wojewódzkim. Nie mieliśmy okazji usiąść i dłużej pogadać w czwartek, ale pewnie nadrobimy po kolejnym dniu rozgrywek - dodaje wychowanek Arki Gdynia, który do HSV trafił przed rokiem. Rybicki urodził się w 1994 roku, a w Arce trafił do jednej z najzdolniejszych młodzieżowych drużyn w Polsce. To właśnie z niej pochodzi również kolejny reprezentant kraju U-18 Adrian Liberacki (obecnie włoska Reggina Calcio), a wielu zawodników z zespołu prowadzonego przez trenera Roberta Wilczyńskiego sięgnęło niedawno po mistrzostwo Polski juniorów starszych.

 

Ruhr Cup to jeden z największych młodzieżowych turniejów w Europie, dlatego tym bardziej trzeba docenić, że do uczestnictwa w nim - obok takich drużyn jak Benfica Lizbona, Atlas Gudalajara, Zenit Sankt Petersburg i Schalke 04 Gelsenkirchen - zaproszona została właśnie drużyna Młodej Legii. - Poziom jest bardzo wysoki, piłkarze każdej z drużyn wiedzą co robić. W końcu biorą w nim udział mistrzowie wielu krajów. Są najlepsze zespoły z Niemiec, Portugalii, Rosji i Chorwacji - przyznaje Ryba. W barwach Borussii Dortmund można zobaczyć kolejnego Polaka - Patryka Dytko.

 

Młody bramkarz niedawno wrócił po rocznej przerwie do reprezentacji Polski prowadzonej przez Janusza Białka. Wziął udział w dużym turnieju w Portugalii. - Cieszę się, że trener mi zaufał, mimo że nie miał okazji mnie wcześniej obejrzeć. W październiku zaczynamy pierwszą rundę eliminacji mistrzostw Europy, więc również liczę na powołanie. Wcześnej wyniki nie były najlepsze, ale ostatnio odbiliśmy się. Oby udało się dobrą formę utrzymać do meczów eliminacyjnych - mówi golkiper HSV, który w Niemczech trenuje z rezerwami klubu.

 

Co u niego zmieniło się przez ostatni rok? - Wiele - odpowiada. - Przede wszystkim nauczyłem się pokory, poznałem język niemiecki. Zyskałem wiele piłkarsko, ale też i życiowo. Polecam każdemu młodemu zawodnikowi wyjazd zagranicę, gdy ma taką możliwość - dodaje. Rybicki po ukończeniu 18 roku życia nie mieszka już w klubowym internacie, ale ma wynajmowane przez klub mieszkanie. Dzieli je ze sprowadzonym za 400 tysięcy euro z Lyngby BK Duńczykiem Christianem Norgaardem, który trenuje już z pierwszym zespołem klubu z północy Niemiec. Współlokator reprezentanta Polski miał nawet okazję zadebiutować w nim. I to w starciu z nie byle jakim rywalem bo Barceloną.

 

Rybicki nie jest jedynym zawodnikiem w HSV mającym związki z Polską. Od lipca piłkarzem niemieckiego klubu jest świetnie znany nad Wisłą Artjom Rudniew, który w poprzednim sezonie grając w Lechu Poznań sięgnął po koronę króla strzelców T-Mobile Ekstraklasy. - Przez pewien okres rezerwy mojego klubu trenowały z pierwszą drużyną, więc mieliśmy ze sobą kontakt. Byłem zdziwiony, że tak świetnie mówi po polsku. Bardzo cieszę, że trafił do Hamburga, bo może nie jest naszym rodakiem, ale uważam go za swojego. Zresztą, w klubie dobrze się nim zajęli. Z wszystkimi dogaduje się po angielsku i po odejściu Jose Paulo Guerrero powinien być sporym wzmocnieniem. Widziałem wielokrotnie, jak w meczach ekstraklasy zdobywał bramkę za bramką - twierdzi Rybicki.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.