Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ostatnie Forty legionistów

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

16.01.2007 08:46

(akt. 24.12.2018 05:18)

CWKS pada. Piłkarze Legii finansowani przez ITI mają się dobrze, lecz sportowcy skupieni w odrębnym CWKS - klepią biedę. Z Fortów Bema od dawna dochodzą alarmujące sygnały. Pod koniec 2006 roku mamy spotkanie w PKOl z okazji 90-lecia Legii i jeżeli do tej pory nie dostaniemy decyzji, będziemy zmuszeni ogłosić upadłość - ostrzegał dyrektor klubu <b>Janusz Dorosiewicz</b>. CWKS decyzji nie dostał. Czy to już oznacza koniec klubu?
- Znaleźliśmy formułę wyjścia z kryzysu, ale Legia jest sprowadzana do parteru - żalił się jesienią prezes CWKS Jacek Gmoch. Ratunek dla Legii miał przyjść z Agencji Mienia Wojskowego. Koło ratunkowe, które dostrzegał Gmoch, to umowa z AMW na przekazanie klubowi w użytkowanie wieczyste terenów na Fortach Bema. - Klub spełnił żądania Agencji i pozyskał do współpracy polski podmiot - spółkę giełdową, która gotowa jest nam pomóc w zagospodarowaniu tych terenów. Spółka ta zadeklarowała dodatkowo wsparcie działalności statutowej kwotą miliona złotych rocznie - mówią szefowie Legii Co więcej - prezes Agencji wydał 27 września 2005 zarządzenie, w którym już wyraził zgodę na przekazanie Legii tych terenów przy ul. Powązkowskiej. Jednak po zmianie, nowe kierownictwo Agencji zwleka z decyzją w sprawie spisania aktu notarialnego. - I całe szczęście - mówią działacze Legii będący w opozycji do Gmocha. Wskazują na drugą stronę medalu. Oto 19 października 2006 sześciu działaczy Legii skierowało pismo do warszawskiej prokuratury. "Czujemy się w obowiązku poinformować o, naszym zdaniem, niezgodnych z prawem czynnościach dokonanych przez część Członków Zarządu" - napisali. Główny zarzut dotyczył podpisania w styczniu 2006 umowy pomiędzy CWKS a firmą Echo Inwestment (lub Echo 34). Ich zdaniem CWKS reprezentowały nieustalone osoby, a potem także "nieznane osoby przyjęły w ramach realizacji umowy bliżej nieokreśloną, ale sięgającą 1 min złotych kwotę, która nie wpłynęła na konto CWKS." Gmoch i spółka Zwracali uwagę nie tylko na pieniądze. "Z uzyskanych faktów wynika, że powzięto próbę uzależnienia finansowego Klubu od firmy budowlanej, biorąc zaliczkę pod zastaw gruntów, które CWKS miałby ewentualnie pozyskać z Agencji Mienia Wojskowego lub w inny sposób" - wskazali prokuratorowi argumentując, iż nie chcą brać odpowiedzialności za czyjeś zobowiązania. Prokuratura nie wszczęła jednak dochodzenia. Grupa, w której znaleźli się m.in. Paweł Zieliński (sekcja pięcioboju nowoczesnego), Wiesław Rudkowski i Czesław Ptak (bokserska), Marcin Wasiołek (kolarska) i Andrzej Pstrokoński, wytoczyła ciężkie działa przeciwko Legii pod kierownictwem Gmocha i Dorosiewicza. Obwiniają o doprowadzenie do głębokich podziałów w klubie i chaos organizacyjny. Zarzucają brak informacji o sytuacji finansowej, niejasne zasady gospodarowania majątkiem klubu, brak inicjatyw naprawczych wskazanych w audycie i uchwałach. Twierdzą, że niejasna jest rola powołanej niedawno Fundacji CWKS Legia, w której widzą pomost do działań finansowych z pominięciem oficjalnych struktur klubu. Przypominają, że dziwnym zbiegiem okoliczności w pomieszczeniach biurowych klubu już dwa razy był pożar. Właśnie ta zagmatwana sytuacja sprawiła, iż większość z nich wystąpiła z zarządu, który ich zdaniem utracił prawo wydawania decyzji w imieniu członków klubu. W 2003 r. na ostatnim Walnym Zgromadzeniu Delegatów do zarządu wybrano 19 osób. W trakcie kadencji z różnych przyczyn wiele ustąpiło i obecnie z tamtego wyboru pozostały już tylko cztery. Kilka osób oczywiście dokooptowano do zarządu, w tym Jacka Gmocha i Janusza Dorosiewicza. I właśnie oni, zdaniem oponentów "opanowali pieczątkę i pomieszczenia klubu i podejmują uchwały". Groźny scenariusz - Mimo wielokrotnych uchwał, pan Gmoch, pełniący obowiązki prezesa, przez ponad dwa lata nie doprowadził do zwołania Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Delegatów - twierdzi Paweł Zieliński. Pierwszy termin był wyznaczony jeszcze na 5.11.2004. Zieliński utrzymuje zatem, że przekazane Gmochowi uprawnienia "pełniącego obowiązki" dawno już wygasły. "Tytułowanie Gmocha prezesem CWKS jest nadużyciem" - napisali działacze Legii. Od czasu, gdy w marcu 2004 ustąpił prezes gen. Witold Szymański, klub nie ma bowiem kierownictwa wybranego na Walnym Zgromadzeniu. Komisja Rewizyjna praktycznie nie istnieje, zaś o zebraniach zarządu informowano telefonicznie kilka godzin wcześniej. Pozostaną długi Działacze przypuszczają, że w tej sytuacji grupa Gmocha i Dorosiewicza dąży do zmiany statutu klubu i usankcjonowania swoich działań. Dlatego zamiast zwołania Nadzwyczajnego Walnego, próbuje skrócić kadencję i zwołać zwyczajne Walne, z nowo wybranymi delegatami. Sześć razy były podejmowane próby, ale się nie powiodły z powodów formalnych. Oponenci Gmocha twierdzą, że chcą ratować CWKS. Jak utrzymują, starają się nie dopuścić do sfinalizowania transakcji z firmami zainteresowanymi terenami na Fortach Bema pod budownictwo mieszkaniowe, bo wtedy z CWKS nie zostanie nic, co posiadałoby wartość. - Nie pozostanie nic poza długami - zaznacza Zieliński, który wspólnie z innymi alarmuje też ministra obrony narodowej i władze Warszawy, prosząc o objęcie klubu nadzorem komisarycznym. - Na tereny sportowe w Warszawie wciskają się firmy budowlane i zamiast boisk stawiają drogie mieszkania. Taki los podzielili już Sarmata i Olimpia. Podobnie może być z CWKS. Gdyby Echo Inwestment z CWKS zdobyli za 19 mln zł prawa do gruntów na Fortach Bema (niewiele ponad 100 zł za metr kw.), to sfinalizowaliby świetną transakcję. Ostatni rekord warszawski to 13,6 tys. zł za m kw. Riposta prezesa - Działamy zgodnie ze statutem. Ja już to dziesięć razy wyjaśniałem - zdecydowanie zapewnia Jacek Gmoch. - Nie zwołaliśmy walnego zgromadzenia, bo oni cały czas blokowali. To oni zrobili ten bałagan, a teraz wzięli dupę w troki i zostawili nas z tym wszystkim. To ich sprawa, że klub upada i przedłuża się kwestia gruntów. Odsyłam do naszego prawnika - denerwuje się Gmoch. Mecenas Arkadiusz Domińczak potwierdza, że zarząd CWKS funkcjonuje zgodnie z prawem. - Organ nadzorczy, jakim jest Urząd miasta Warszawy, nie znalazł podstaw, by wprowadzić do klubu kuratora, lecz uznał, że klub i jego organy działają zgodnie z prawem - mówi Domińczak i zaznacza., że bardzo szanuje zasłużonych działaczy, ale nic nie stało na przeszkodzie, by uczestniczyli w posiedzeniach zarządu i ustalaniu warunków spornej umowy. - Nie ma żadnych obaw, że tereny na Fortach Bema stracą sportowo-rekreacyjny charakter. W tych planach nie ma zabudowy mieszkaniowej - gwarantuje. - Dla mnie jest niezrozumiałe, że ci działacze przeciwstawiają się planom ratowania Legii. Nie widziałem, żeby przedstawili inny, konstruktywny projekt naprawy - mówi O to toczy się chyba największy spór - kto Legię ratuje, a kto gubi... ICH ZDANIEM NIE WYSTARCZY MAGIA NAZWISKA Radosław Parcia (wiceminister sportu) - Kilka razy spotykałem się z przedstawicielami CWKS i rozmawialiśmy o sytuacji klubu. Nie znam jednak kwestii konfliktu w zarządzie. Wiem o sprawie gruntów, która jest na razie zawieszona. Rzecz w tej chwili dotyczy chyba 16 hektarów terenu, ponieważ reszta została zaplanowana na trasę drogową. Tam nie może być zabudowy powyżej drugiego piętra. Zresztą, prezes Gmoch od razu powiedział, że jeśli jest jakaś obawa ze strony Agencji Mienia Wojskowego, to oni tak skonstruują umowę, że w razie zmiany funkcji terenu ze sportowo--rekreacyjnej, na zabudowę powyżej drugiego piętra, Agencja będzie mogła natychmiast odzyskać ten grunt. Dla mnie wydaje się to racjonalne. Łukasz Ostrowski (prezes Stowarzyszenia Kultury Fizycznej "Grupa 1916") - Moim zdaniem klub nie powinien oglądać się na tereny. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest tworzenie samodzielnych sekcji, w formie nowych stowarzyszeń. Siatkarze Legii już tak zrobili. Założyliśmy nowe stowarzyszenie, podpisaliśmy umowę z CWKS, na podstawie której mamy prawa do nazwy, herbu i barw Legii. Działamy jednak autonomicznie i bardzo to sobie chwalimy. Marcin Wasiołek (szef sekcji kolarskiej) - Mamy pomysł na wyjście z kryzysu, ale część legionistów uważa, że obecne władze CWKS są nieprawomocne. Potrzebna jest legitymizacja władz. Naszym zdaniem Jacek Gmoch przez te trzy lata niczym się nie wykazał, klub nie funkcjonuje normalnie. Gmoch jedzie na magii swojego nazwiska, ale nam nie pomógł. Andrzej Wroński (dwukrotny mistrz olimpijski, reprezentant Legii) - Trenuję obecnie zapaśników Legii w hali na Fortach Bema, ale nie wiem, czy przetrwamy do końca zimy. Hala nie jest ogrzewana, na szczęście nie wyłączono nam prądu i wody. W kierownictwie klubu dzieje się źle, nie chcę wnikać kto ma rację. Chyba potrzebna jest zmiana pokoleniowa, młodzi i kreatywni ludzie w kierownictwie Legii. Nie mogę zrozumieć też postawy władz miasta, które obojętnie patrzą jak kona największy klub w stolicy i w Polsce.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.