Patryk Sokołowski
fot. Marcin Szymczyk

Patryk Sokołowski: Byłem bezradny

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: goal.pl

17.01.2024 13:30

(akt. 17.01.2024 13:30)

– Liczyłem w tym sezonie w Legii na dużo więcej. Czułem się dobrze podczas przygotowań, dostawałem też sygnały, że prezentuję się nieźle. Niestety nie dostałem żadnej szansy – mówił w rozmowie z goal.pl Patryk Sokołowski, były środkowy pomocnik "Wojskowych", który niedawno dołączył do Cracovii.

– Cóż, takie jest piłkarskie życie. Trener postawił na kogoś innego. Stąd też przenosiny do Cracovii, choć inaczej wyobrażałem sobie mój ostatni okres w Legii.

– Kiedy usłyszałem, że nie ma mnie w planach Legii? Myślę, że jakoś w październiku. Poszedłem na rozmowę z dyrektorem sportowym i dowiedziałem się, że mój kontrakt nie będzie przedłużony, a w związku z tym trener będzie skupiał się na zawodnikach, których w przyszłości będzie miał w drużynie. Ja byłem cały czas w treningu, pod prądem, ale nie było żadnej kontuzji, więc nie miałem nawet jak wskoczyć do zespołu.

– Wcześniej miałem jakieś sygnały od trenera, że dobrze pracuję i swoje szanse dostanę. Przy dwóch czy trzech meczach miałem powiedziane, że będę grał, ale na koniec coś się zmieniało w jego wizji. Trener podejmował decyzje w dniu meczowym i wtedy pewne rzeczy najwidoczniej widział inaczej. I ani nie wychodziłem w pierwszym składzie, ani nawet z ławki.

– Trener wolał młodszych zawodników o innym profilu. Nie pasowałem mu do tej wizji, bo personalnie nic do mnie nie miał. Czy to w rozmowach ze mną, czy ludźmi z klubu, zawsze mnie chwalił, powtarzał, że jestem dobrym zawodnikiem i człowiekiem, ważną osobą w szatni.

– Trener był po prostu konsekwentny w tym, co sobie założył. Nie mam żadnego żalu. Także do klubu, bo patrząc na to, jak zostałem pożegnany, to darzyli mnie dużym szacunkiem. Ostatnie pół roku było ciężkie, próbowałem walczyć o swoje, ale koniec końców musiałem się po prostu z takim losem pogodzić. Z mojej perspektywy nie mogłem zrobić więcej, byłem bezradny.

– Od momentu, gdy nie byłem brany nawet do kadry meczowej, skupiałem się na sobie. Chciałem jak najlepiej przygotować się do następnego klubu. Wiedziałem, że to nie jest koniec mojej kariery. Rozmawiałem z trenerami od przygotowania motorycznego, prosiłem ich o przygotowanie mi indywidualnego planu. Kiedy tylko mogłem, schodziłem do drugiej drużyny, by być w rytmie. Z drugiej strony urodził mi się syn, więc w domu to był dla mnie bardzo fajny okres. Mogłem odbić sobie tam wszystkie niepowodzenia, skoncentrować się w 100 proc. na sytuacji rodzinnej.

Całą rozmowę z Patrykiem Sokołowskim można przeczytać na goal.pl.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.