Domyślne zdjęcie Legia.Net

Paweł Janas: Nie miałem propozycji z Legii

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

03.07.2007 07:16

(akt. 22.12.2018 19:36)

- Nie dostałem nigdy żadnej propozycji z Legii. To były fakty prasowe. Kiedyś jechałem z Amiki na losowanie, Legia poprosiła mnie, żebym ich reprezentował, bo nie mieli wysłannika. Ja się zgodziłem i może stąd się wzięła plotka. A jak potem przyjeżdżałem do Warszawy, to dostawałem miejsce stojące na rogu trybuny... - żali się były trener Legii i reprezentacji Polski <b>Paweł Janas</b>
- Zieliński nie ma dobrych wyników... Zastępuje go wówczas Paweł Janas? - Na pewno nie. Umówiłem się z Krzysiem Klickim, że jeśli coś - odpukać - nie pójdzie tak, jak należy, będziemy szukać innego szkoleniowca. - Nie ciągnie pana na ławkę trenerską? - Ofertę z dobrego klubu walczącego o wysokie cele, takie jak awans do Ligi Mistrzów, na pewno bym przyjął. Na razie nie ma jednak tematu, jestem w Kielcach i chcemy tu coś zbudować. - Miał pan propozycje pracy w Legii po wejściu ITI, czy to w roli trenera, czy dyrektora sportowego? - Nie miałem. Kiedyś jechałem z Amiki na losowanie, Legia poprosiła mnie, żebym ich reprezentował, bo nie mieli wysłannika. Ja się zgodziłem, a jak przyjeżdżałem do Warszawy, to dostawałem miejsce stojące na rogu trybuny... - Nie chciał pan ściągnąć do Korony Surmy i Włodarczyka? - Nie wszystko zależy ode mnie. Ściągam piłkarzy w porozumieniu z trenerem i właścicielem. Na razie skupiliśmy się na obrońcach i kilku pozycjach, które wymagały wzmocnienia. - Piotr Świerczewski mówi, że w lidze może jeszcze pograć, ale w pucharach europejskich zespołu nie pociągnie. Czy warto w ogóle inwestować w takich zawodników? - Piotrek podpisał z nami kontrakt na rok. Znam tego zawodnika od małego, pamiętam go z reprezentacji młodzieżowej, razem byliśmy na olimpiadzie, gdzie byłem drugim trenerem. Zdaję sobie sprawę, że we wszystkich meczach może tej drużyny nie pociągnąć, ale w Grodzisku był wyróżniającym się zawodnikiem. Pomógł temu zespołowi zdobyć Puchar Polski i Puchar Ekstraklasy. - Mówiło się również o zakupie Szamotulskiego i Ratajczyka. Byli za drodzy, czy też po pana przyjściu zmieniły się priorytety? - Ja z nimi nie prowadziłem żadnych rozmów. - W polskiej lidze popularny jest teraz kierunek południowoamerykański. - Mamy trzech Brazylijczyków i w zupełności nam to wystarczy. Niech pan spojrzy na Legię. Mieli Edsona i Rogera, wywalczyli mistrzostwo, a kiedy ściągnęli kolejnych trzech piłkarzy z Brazylii, przegrywali w lidze nawet ze słabeuszami. W klubach powinni grać młodzi polscy zawodnicy. Jeśli do zespołu trafia obcokrajowiec, powinien być o klasę od nich lepszy. - Co się dzieje z Veselinem Djokoviciem? Zamierzacie rozwiązać kontrakt z jego winy? - Nikt nie ma z nim kontaktu. Nasza prawniczka wysyłała mu kilka razy listy polecone, ale za każdym razem dostawaliśmy zwrot. Nie odbiera telefonów, z nikim się w Polsce nie kontaktuje. Nie zamierzamy płacić zawodnikowi, który nie wypełnia swoich obowiązków. Powinien się zgłosić i po męsku porozmawiać, nie zamierzamy za nim wysyłać agentów. - Oglądając mecz Polska - Portugalia, wierzył pan, że jego niedawni podopieczni potrafią tak grać? - My też graliśmy fajne mecze: z przyszłymi mistrzami świata Włochami w Warszawie, z Grecją, która za miesiąc zdobyła mistrzostwo Europy, z Serbią i Czarnogórą w Warszawie, potem z Serbią na turnieju w Kijowie. - Bohater meczu z Portugalią Grzegorz Bronowicki mówi, że Beenhakker to pierwszy trener, dzięki któremu kadrowicze, nawet ci grający w polskiej lidze, uwierzyli, że są w stanie wygrać z każdym. - A gdzie do niedawna grał Bronowicki? W Górniku Łęczna. Nie wiem, z kim pracował do tej pory, żeby wygłaszać takie teorie. Ja nie kazałem piłkarzom nikogo się bać, przecież w eliminacjach przegraliśmy dwa mecze z Anglią, a pozostałe wygraliśmy. - Reprezentacja to dla pana spalona ziemia, czy dopuszcza pan możliwość, że za 5-10 lat ponownie obejmie kadrę? - Raczej nie. Będę już za stary, żeby znowu pracować z drużyną narodową. Poza tym pamiętam tylko jeden powrót do reprezentacji - Antoniego Piechniczka. - W 2012 r. będziemy organizatorami piłkarskich mistrzostw Europy. Nie boi się pan, że pierwszy raz w historii UEFA będzie musiała przenieść turniej gdzie indziej, bo nie zdążymy na czas z przygotowaniami? - Niech pan pomyśli, że każda reprezentacja, która wystąpi w tym turnieju, musi mieć do wyboru trzy ośrodki. W naszym kraju są na razie dwa, oba w Wielkopolsce. W Warszawie na odnowę na Warszawiance jedzie się z Sheratonu 45 minut. Tyle samo zajmuje droga z Wronek na stadion Lecha w Poznaniu. Jak widzę, że przez dwa miesiące nie zrobiliśmy kompletnie nic, a politycy dalej się przepychają, to zaczynam się bać.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.