Paweł Wszołek

Paweł Wszołek: Ekstraklasa trudniejsza niż w przeszłości

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

24.12.2019 20:00

(akt. 28.12.2019 18:56)

- Nie zgodzę się z tym, że nasza liga stała się słaba. Głównie ocenia się ją przez pryzmat do awansu do europejskich pucharów. Moim zdaniem wszystkie rozgrywki się rozwijają, piłka nie stoi w miejscu. Sądzę, że trudniej występuje mi się w ekstraklasie niż przed wyjazdem z Polski – uważa Paweł Wszołek, zawodnik Legii Warszawa.

Nie żałujesz powrotu do Polski? Zmiana Anglii na Ekstraklasę niektórym może wydawać się dziwnym ruchem. 

- Nie żałuję. Pojawiały się różne możliwości, ale zdecydowałem, że gra w Legii będzie dla mnie najlepszą opcją. Mam za sobą czas spędzony w Anglii, gdzie rozegrałem ponad 100 spotkań. QPR musiało zmierzyć się z karą wynoszącą około 40 mln euro, przez co zrezygnowano sześciu zawodników. Klub musiał ograniczyć budżet płacowy. Zdobyłem uznanie kibiców, a to miłe, bo gramy w piłkę właśnie dla fanów. Zdarzały mi się słabsze chwile, ale uważam, że zachowywałem przez długi czas niezłą dyspozycję. W każdym meczu udawało mi się kreować przynajmniej jedną sytuację w ofensywie, choć różnica była taka, że tam grałem jako prawy obrońca lub wahadłowy.

Szybko wkomponowałeś się do składu i jesteś jednym z wiodących piłkarzy ligi.

- W drużynie piłkarskiej znajduje się 30 zawodników. Każdy, kto wychodzi na murawę, próbuję za wszelką cenę dać z siebie wszystko. Legia jest wyrównanym zespołem. Na każdej pozycji jest spora rywalizacja oraz przynajmniej dwóch zawodników o podobnych umiejętnościach. Wszyscy mają udział w dobrych rezultatach. Wiadomo, jakie są nasze cele: zdobycie Pucharu Polski oraz mistrzostwa. Indywidualnie, chciałbym mieć ponad siedem goli na koncie. Skupiam się jednak na całości. Zależy mi na tym, by utrzymywać równą, wysoką formę. To najważniejsze.

Łatwo zaaklimatyzowałeś się w nowej szatni?

- Z początku bardzo się bałem, schowałem się w toalecie (śmiech). Żartuję oczywiście. Szczerze? Poczułem się świetnie przyjęty przez drużynę. Każdemu życzę takiej atmosfery. Nie mam na co narzekać, muszę po prostu ciężko pracować.

W jaki sposób zmieniłeś się przez lata gry poza ojczyzną? Gołym okiem widać eleganckie okulary na nosie…

- Akurat zaopatrzyłem się w nie będąc już w Polsce. Trzy miesiące temu poszedłem do salonu optycznego i dowiedziałem się, że mam niewielką wadę wzroku. Stąd właśnie okulary. W kontekście pobytu za granicą, opanowałem biegle dwa języki: włoski oraz angielski. We Włoszech nie da się nie nauczyć taktyki, a będąc na Wyspach – agresywności. Sędziowie puszczają wiele ostrych starć, nie gwiżdżą przewinień. Jak ktoś cię kopnie, musisz mu oddać.

Mieszkanie poza Polską wpływa na osobowość?

- Zawsze chcę patrzeć też na to, co poza boiskiem. Ważna była dla mnie zawasze nauka języków i teraz płynnie mówię po angielsku i włosu. Poznałem różne kultury, a to istotne, bo człowiek musi się kształcić i rozwijać. Przyznam, że podobało mi się życie we Włoszech, gdzie mieszkańcy są wyluzowani. Dodatkowo mają tam najlepsze jedzenie na świecie i świetną pogodę. Nie jestem za to fanem angielskiej pogody. Bardziej podoba mi się też polski styl kibicowania. Nie mam wątpliwości, że niezależnie czy grasz w naszym kraju, w Anglii czy na Jamajce, trzeba dawać z siebie wszystko.

A Ekstraklasa mocno się różni? 

- Nie zgodzę się z tym, że nasza liga stała się słaba. Głównie ocenia się ją przez pryzmat do awansu do europejskich pucharów. Moim zdaniem wszystkie rozgrywki się rozwijają, piłka nie stoi w miejscu. Sądzę, że trudniej występuje mi się w ekstraklasie niż przed wyjazdem z Polski. Jestem przekonany, że to wciąż rozgrywki, w których zawodnik musi w siebie wierzyć i dać z siebie maksimum na boisku. Praca na treningach przekłada się na mecze. Uważam, że trzeba się w trakcie tygodnia postarać tak, by weekendowy mecz był jak prezent. To trochę z jak uczuciem, gdzie je się ulubione ciastko po długiej podróży i przejechaniu tysiąca kilometrów.

Wielu podkreśla twój profesjonalizm w Legii.

- Miałem niecałe dwadzieścia lat, gdy występowałem w Polonii. Piłkarzowi różnie może zabuzować w głowie. Nie ukrywam, miewałem buntownicze momenty. To jednak normalne, takie chwile się zdarzają. Za czasów gry przy Konwiktorskiej, zachowywałem się jak profesjonalista. Po opuszczeniu ekstraklasy dowiedziałem się, że w Anglii czy we Włoszech musisz być dwa razy lepszy od miejscowego piłkarza, by coś osiągnąć i regularnie występować. Musisz znacznie intensywniej trenować, szczególnie, gdy ćwiczysz pod okiem lokalnych szkoleniowców, chętniej stawiających na swoich rodaków. Polacy są pracowici, przez co nie potrzebowałem zbyt wiele czasu na „przestawienie się”.

Paweł Wszołek

Jakim trenerem jest Aleksandar Vuković?

- Charakternym. Bardzo podoba mi się to, że wszystkich traktuje tak samo, na ma równych i równiejszych. Indywidualnie rozmawia z każdym, ma ogromny szacunek do drugiego człowieka. Uważam, że zawodnicy to widzą. Szatnia piłkarska musiałaby dostrzec to, gdyby komuś poświęcano znacznie więcej czasu. Trener jest sprawiedliwy i to chyba kluczowa sprawa.

Legia kończyła rundę w dobrym rytmie?

- Wygraliście większość spotkań w końcówce roku (rozmawialiśmy przed rywalizacją w Lubinie) - Jeśli regularnie się wygrywa, to przekłada się to na budowę atmosfery w szatni. Można korzystać ze zwiększających się pokładów pewności siebie. Od początku widzialem w Legii potencjał. Początkowo brakowało nieco szczęścia, a z czasem wszystko się zazębiło i stawaliśmy się lepsi. To drużyna, która wciąż się rozwija.

Myślisz o reprezentacji?

- Nie myślę o tym. Skupiam się na kolejnym treningu, dniu. Czuję się jak dwudziestolatek. Może być tak, że będę grał w piłkę do 42. roku życia. Masz tyle lat, na ile się czujesz. Przytoczę tutaj przykład Cristiano Ronaldo. Wierzę w siebie, ale nie myślę o powołaniach do kadry, które zostaną rozesłane za około cztery miesiące. To nieistotne. Do tego czasu może zdarzyć się tyle rzeczy, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Życie jest przewrotne, z tygodnia na tydzień zmieniasz się jako piłkarz. Koncentrowanie się na przyszłości nic nie da, może tylko cię osłabić.

Za jakiś czas chciałbyś ponownie gdzieś wyjechać?

- Nie myślę o tym, co będzie jutro. Obecnie odpowiadam na pytania (śmiech). Potem skoncentruję się na bezpiecznym powrocie do domu, żeby nikt mnie nie potrącił. Nie wybiegam myslami do przodu. Skupiam się na każdym nadchodzącym treningu oraz dniu. Jestem zadowolony z tego, że znajduję się w tym miejscu.

Jakie plany na święta?

- Przez ostatnie lata spędzałem święta zazwyczaj poza Polską. Nie było łatwo, a w poprzednim roku byłem w hotelu, bo 25 grudnia graliśmy z QPR mecz. Jestem bardzo przywiązany do rodzinnych wartości, chciało by się z nimi zawsze być w takich chwilach. Bardzo się cieszyłem, gdy pewnego razu przylecieli do mnie brat z siostrą. Święta to rodzinny czas i w tym roku będę mógł z nimi spędzić te chwile. Bardzo się z tego cieszę. To czas refleksji, kedy można porozmawiać na wiele różnych tematów, a pewne sprawy odchodzą z tyłu. Można w pełni skoncentrować się na bliskich. 

Twoja ulubiona potrawa na wigilijnym stole to...?

- Bardzo lubię barszcz. Do tego tradycyjna sałatka, ale myślę, że znajdzie się też czas, by spróbować domowego ciasta. 

A co zajmuje priorytetowe miejsce na liście życzeń?

- Zdrowie. Dla mnie i bliskich. Można mieć wszystko, a gdy zdrowia zabraknie, to wszystkie plany mogą się zmienić. Jeśli ono dopisywałoby wszystkim na świecie, to zdecydowanie byłoby lepiej wokół nas.

Paweł Wszołek

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.