Pech wciąż prześladuje Bronowickiego
09.01.2010 17:50
Dobra gra "Brono" w kadrze spowodowała, że zauważyli go przedstawiciele Crvenej Zvezdy Belgrad. Bronowicki za kwotę zbliżoną do miliona euro opuścił więc Łazienkowską i wkrótce zaczął się jego pech, który trwa do dzisiaj.W barwach czerwonej gwiazdy "Bronek" rozegrał jedynie 13 spotkań i uszkodził łękotkę. Po długiej rehabilitacji wrócił na boisko i w spotkaniu z APOEL-em w pucharze UEFA zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. To zezłościło władze Crveny i Polak przestał otrzymywać należne mu pieniądze. Sprawa trafiła do FIFA, w końcu Bronowicki stał się wolnym piłkarzem. Miał być najpoważniejszym letnim wzmocnieniem Legii w 2009 roku. Chcieli go zarówno trener Jan Urban jak i dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak. Ostatecznie menedżer piłkarza Mariusz Piekarski nie doszedł jednak do porozumienia z władzami przy ul. Łazienkowskiej. A piłkarz zdecydował, że chce wrócić do domu i przywdział koszulkę Górnika Łęczna. Jednak jak bumerang powróciły problemy z łękotką. Dziś już wiadomo, że Bronowicki zamiast rozpocząć przygotowania do rundy wiosennej, przejdzie artroskopię kolana.
Każdy pech kiedyś się kończy, ale jak długo będzie prześladował Grzegorza Bronowickiego? - Znalazłem się w dobrym zachodnim klubie, miałem robić systematyczne postępy. Teraz okazuje się, że zamiast kilku kroków do przodu, zrobiłem kilka w tył. Ale cóż, nie można się poddawać, takie życie - mówi Bronowicki. Górnik Łęczna mimo kłopotów zdrowotnych "Brono" pragnie nakłonić piłkarza do przedłużenia umowy z klubem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.