News: Pięć meczów Legii z Lechem wartych wspomnienia

Pięć meczów Legii z Lechem wartych wspomnienia

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

22.03.2015 10:02

(akt. 08.12.2018 02:00)

Punktem zwrotnym w historii meczów Legii i Lecha było spotkanie w finale pucharu Polski w 1980 roku. Na boisku legioniści wygrali pewnie 5:0, ale działo się sporo poza stadionem. Na ulicach Częstochowy starło się 20. tys. ludzi. Do dziś nie wiadomo, czy nie było ofiar śmiertelnych. Kolejnym ważnym punktem był 1993 rok – po wynikach z ostatniej kolejki odebrano punkty Legii i ŁKS-owi, zaś mistrzostwo kosztem Legii przyznano Lechowi, a ten z dumą przyjął tytuł. Od tego momentu Lech został mistrzem przy stole, a kiedy spadł z ligi, a potem do niej wrócił, kibice Legii przywitali Lecha transparentem: „MP. 93. VII: Nie kradnij. Ku pamięci i przestrodze. Tak skończył Lech – złodziej. II liga 2000-02. Poniżej wybraliśmy pięć meczów wartych wspomnienia.

1. Był maj 1980 roku. Legia od kilku dobrych lat nie potrafiła wznieść się na szczyt ligi notując miejsca gdzieś w środkowych częściach tabeli. Sezon 1979/80 też nie należał do zbytnio udanych. Najkrótsza droga do europejskich pucharów wiodła, a jakże – przez Puchar Polski. W finale na Legię czekał właśnie Lech Poznań.


Na boisku niepodzielnie rządziła Legia, a przebieg tego finału miał nadzwyczaj jednostronny przebieg. Do przerwy "Wojskowi" prowadzili 3:0 i było już - jak to zgrabnie ujęto - po balu. W drugiej połowie Legia tylko kontrolowała mecz, wyprowadzając kolejne zabójcze ataki. Do dwóch bramek Marka Kusty po jednym trafieniu dołożyli Witold Sikorski, kojarzony bardziej z Lechem Mirosław Okoński oraz Adam Topolski. Szczególnie bramka tego ostatniego była przedniej urody. Topolski pięknie przymierzył z rzutu wolnego z odległości 20 metrów i pokonał stojącego w bramce Lecha… swojego szwagra Piotra Mowlika.


Cieniem nad wiktorią w Częstochowie, położyły się wybryki pseudokibiców, którym gazety poświęcały również wiele miejsca. W jednej z oficjalnych korespondencji czytamy: „…za plecami prawdziwych sympatyków do Częstochowy zjechały męty i mąciciele, dla których sposobem wyżycia się nie jest doping, lecz wszczynanie bójek, awantur, niszczenie prywatnego i społecznego mienia...”.


Legia - Lech 5:0
Kusto (24. min.), Okoński (35. min.), Topolski (38. min.), Sikorski (57. min.), Kusto (57. min.)


Legia: Kazimierski, Janas, Topolski, Milewski, Załężny, Majewski, Kakietek, Baran, Kusto, Okoński, Sikorski


Skrót meczu znajduje sie poniżej.


2. Wtedy finał Pucharu Polski rozgrywany był w systemie mecz i rewanż. W pierwszym spotkaniu w Poznaniu legioniści przegrali 0:2. W rewanżu legioniści wygrali 1:0. Oznaczało to, ze trofeum powędruje do „Kolejorza”. Na trybunie honorowej podczas ceremonii wręczania medali doszło do szamotaniny między piłkarzami Lecha a kibicami Legii, fani zerwali kila medali z szyi poznaniaków. Lechici udali się pod sektor gości i wspólnie z nimi śpiewali piosenki obraźliwe dla Legii. Najbardziej te „popisy” zaszkodziły Pawłowi Kaczorowskiemu, który wkrótce trafił na Łazienkowską. Kibice mu tego nie zapomnieli i nigdy go nie zaakceptowali.


- W drugim spotkaniu finałowym Pucharu Polski Legia pokonała poznańskiego Lecha 1:0.  Bramkę dla gospodarzy zdobył w 67. minucie Piotr Włodarczyk z rzutu karnego. Do przerwy mecz był niezwykle zacięty. Legioniści przeważali, ale nie udawało im się pokonać Waldemara Piątka. Najlepsze sytuacje do zdobycia bramki mieli Włodarczyk i Saganowski. Po strzale Włodarczyka piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Saganowski strzelał głową już w doliczonym czasie, ale minimalnie niecelnie. W drugiej połowie również przeważał zespół gospodarzy. Na boisku pojawili się Garcia, Wróblewski i Magiera. Legioniści atakowali, ale rzadko stwarzali sytuacje podbramkowe. Dopiero w 67. minucie padł gol - rzut karny pewnie wykorzystał Piotr Włodarczyk. Kilka minut później wymarzoną sytuację miał Manuel Garcia. Argentyńczyk znalazł się sam przed bramką Piątka, ale mimo biernej postawy bramkarza gości Garcia strzelił wprost w niego. Mimo rozpaczliwych ataków legionistom nie udało się strzelić gola. Puchar Polski zdobył Lech, który okazał się lepszy w finałowym dwumeczu - relacjonował Legia.Net


Legia – Lech 1:0
Włodarczyk (69. min.) (k.)


Legia - Boruc, Szala, Zieliński, Choto, Sokołowski II, Surma (59' Garcia), Vuković (75' Magiera), Sokołowski (56' Wróblewski), Jarzębowski, Włodarczyk, Saganowski


3. Legia rozpoczęła mecz od mocnego uderzenia. Już w 2 minucie po podaniu Edsona gola dla Legii zdobył Moussa Ouattara. Na 2:0 podwyższył fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego Edson Luiz da Silva. Dzieła zniszczenia dopełnił jeszcze przed przerwą niesamowitym szczupakiem Sebastian Szałachowski. Lech grał ambitnie i w drugiej części gry zdobył honorowego gola. Jego autorem był Piotr Reiss. Tak Legia sięgała po mistrzostwo Polski.


Legia – Lech 3:1
Ouattara (2. min.), Edson (19. min.), Szałachowski (29. min.) – Reiss (80. min.)

Legia: Fabiański, Szala, Edson (27' Kiełbowicz), Choto, Ouattara, Surma, Roger, Burkhardt, (62' Vuković), G. Bronowicki, Szałachowski (78' Kucharski), Włodarczyk


Skrót meczu znajduje się poniżej.



4. Legia z trenerem Janem Urbanem pojechała do Poznania, a tam legionistów przywitał transparent – Ona tu jest i tańczy dla mnie z niewyględną kobietą odzianą w barwy Legii. Zanim kibice zdjęli oprawę gospodarze przegrywali już 0:2 po trafieniach Jakuba Koseckiego i Jakuba Wawrzyniaka. Po 30 minutach bramkę dołożył jeszcze niezawodny Miroslav Radović i było po meczu. Legia zatańczyła z Lechem, ale to my prowadziliśmy ten taniec.


- W niedzielę piłkarze Legii w roli lidera pojechali do Poznania zmierzyć się z wiceliderem. Legioniści przystąpili do spotkania osłabieni brakiem Vrdojaka, Saganowskiego, Astiza, Skaby i Wolskiego. Trener Jan Urban od pierwszej minuty posłał do boju Michała Żyro w miejsce Michała Kucharczyka, Dominika Furmana, który zastąpił Ivicę Vrdoljaka. Z kolei Michał Żewłakow wyszedł w pierwszym składzie za wspomnianego wcześniej Astiza. Od pierwszej minuty to legioniści robili lepsze wrażenie. W 4. minucie kapitalnie przedarł się Miroslav Radović i po minięciu dwóch zawodników rywala huknął z dystansu nad poprzeczką. W 10. minucie zrobiło się 1:0 – Jakub Kosecki wybiegł do zagranej z głębi pola od Jakuba Wawrzyniaka piłki, wyprzedził Danijela Ljuboję i przerzucił piłkę nad wybiegającym z bramki Jasminem Buruciem. Nie minęły cztery minuty i już było 2:0 – Jakub Wawrzyniak pobiegł z piłką kilkanaście metrów, wpadł w pole karne mając na plecach Rafała Murawskiego i plasowanym uderzeniem posłał futbolówkę obok Buricia – dwie bramki w kwadrans. W 31. minucie mogliśmy obejrzeć akcję przypominającą nam Ligę Europy. Janusz Gol świetnie zagrał na wolne pole do Radovicia. Ten pognał z piłką kilkanaście metrów, wyczekał bramkarza i zdobył trzecią bramkę dla Legii. Nokaut! W krainie ziemniaka legioniści zaliczyli udane wykopki wygrywając pewnie 3:1! – relacjonował Legia.Net.


Lech – Legia 1:3
Kosecki (10. min.), Wawrzyniak (31. min.), Radović (31. min.) – Ślusarski (74. min.)


Legia: Kuciak - Rzeźniczak, Żewłakow, Jędrzejczyk, Wawrzyniak - Kosecki (65' Kucharczyk), Furman, Radović, Gol (90+1' Łukasik), Żyro (80' Salinas) - Ljuboja


5. W sobotnie popołudnie przy Łazienkowskiej Legia Warszawa podejmowała w ramach 27. kolejki Ekstraklasy zespół Lecha Poznań. Dla obu drużyn był to kluczowy mecz w kontekście dalszej walki o tytuł mistrza Polski. Warszawianom udało się wyjść z tego starcia obronną ręką. Po ciekawym spotkaniu, legioniści wygrali 1:0 po golu Ivicy Vrdoljaka w 86. minucie meczu. Dzięki temu zwycięstwu, podopieczni trenera Jana Urbana mieli 5 punktów przewagi na 3 mecze przed końcem rozgrywek.


W piękne słoneczne popołudnie miały się spotkać dwie aktualnie najlepsze drużyny w Polsce. Lider Ekstraklasy Legia Warszawa gościła u siebie mającego dwa punkty straty Lecha Poznań. Tylko te dwa kluby liczą się w walce o mistrzowski tytuł. Ze względu na duży dystans między nimi, a resztą ligowej stawki spotkanie określono jako mecz sezonu. W Poznaniu lepsza była Legia ogrywając poznanian 3:1. W tej sytuacji remis był dla „Wojskowych” niezłym rezultatem, ale zwycięstwo dawało niemal pewne mistrzostwo. Lech potrzebował zwycięstwa i musiałby pozostać do końca sezonu niepokonany. Najważniejsza akcja meczu miała miejsce w 84. minucie, gdy szybką kontrę Koseckiego faulem w polu karnym zakończył Mateusz Możdżeń. Poznaniak otrzymał czerwoną kartkę, a karnego na bramkę zamienił Vrdoljak. Po chwili strzelca gola zamienił na boisku… Janusz Gol. Legia do końca kontrolowała już przebieg gry i zasłużenie zwyciężyła 1:0, praktycznie przesądzając losy mistrzostwa Polski na swoją korzyść. Piłkarze wynagrodzili kibicom znakomity doping przez cały mecz. – relacjonował Legia.Net


Legia Warszawa - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Vrdoljak (86. min.)


Legia: Kuciak - Bereszyński, Jędrzejczyk, Astiz, Wawrzynia - Kucharczyk (78' Radović), Vrdoljak (86' Gol), Dwaliszwili, Łukasik (62' Furman), Kosecki – Saganowski

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.