Domyślne zdjęcie Legia.Net

Piękne są takie chwile

Adam Dawidziuk

Źródło: gazeta.pl

09.05.2006 02:34

(akt. 25.12.2018 21:17)

- Warto żyć dla takich chwil, jak te cztery lata temu - mówi <b>Tomasz Kiełbowicz</b>, który jako jeden z nielicznych piłkarzy zdobywał z Legią mistrzostwo Polski w 2002 roku i gra w niej do dzisiaj. Oprócz niego w ówczesnej mistrzowskiej drużynie byli: <b>Cezary Kucharski</b>, <b>Wojciech Szala</b>, <b>Bartosz Karwan</b> i <b>Aleksdandar Vuković</b>.
Wtedy Legia zapewniła sobie tytuł na kolejkę przed zakończeniem rozgrywek. O to chodzi, by tak samo zrobiła i teraz. Aby nie musiała walczyć z Wisłą w sobotę do ostatniej sekundy sezonu. Wtedy udało się wywalczyć tytuł u siebie. Skoro jednak teraz najpierw trzeba grać w Zabrzu, to nie ma co czekać. Cztery lata temu mistrzostwo dał bezbramkowy remis z Odrą Wodzisław. W środę trzeba będzie zwyciężyć. - Ciężko gra się takie spotkania. Nagrodą są takie widoki jak cztery lata temu, kiedy 30-tysięczny tłum fetował nas na Starówce - mówi Kiełbowicz, który zanim został mistrzem Polski z Legią, dwa lata wcześniej triumfował z Polonią (wraz z obecnym trenerem Legii, a wtedy "Czarnych Koszul" Dariuszem Wdowczykiem). Piłkarze głośno jeszcze nie mówią, że już są mistrzami, ale atmosferę przyszłego sukcesu czuje się w stolicy na każdym kroku (pięć punktów przewagi nad Wisłą na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek to przecież sporo). Wczoraj, jadąc na trening, przeciskali się swoimi samochodami pomiędzy kłębiącym się przy kasach tłumem. - Tak samo było przed meczem z Odrą także i wtedy. Mistrzostwo to zawsze mistrzostwo - twierdzi zawodnik, który cztery lata temu, a także w rundzie jesiennej obecnego sezonu był praktycznie niezastąpiony. Teraz sytuacja się zmieniła. Po jego stronie boiska brylują Brazylijczycy - Roger z Edsonem. On jest tylko rezerwowym. - Czasy się zmieniają, ale atmosfera w naszej drużynie jest tak znakomita, że nikt nie narzeka. Jednoczy nas cel. Jest nas kilku, którzy już wiedzą, jak smakuje mistrzostwo. Ci, którzy nie wiedzą, koniecznie chcą się przekonać - opowiada zawodnik. Po tytuł nie sięga się codziennie, więc człowiek chciałby podzielić się radością nie tylko ze zwykłymi kibicami. Chciałby, aby to mogli obejrzeć najbliżsi. Po ile biletów każdy z piłkarzy dostanie od klubu na sobotnie spotkanie? - Oj, będzie z tym ciężko. Na razie nie wygląda na to, abyśmy w ogóle jakieś dostali. Nie bardzo sobie mogę przypomnieć, jak to było cztery lata temu, ale zdaje się, że także wtedy był to towar deficytowy - mówi Kiełbowicz. - Z pewnością łatwiej byłoby, gdybyśmy mieli stadion na 40 tysięcy widzów, a nie na kilkanaście. Chociaż pewnie przy takiej okazji i taki byłby się zapełnił - dodaje.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.