News: Pierwsze święta Astiza w Polsce

Pierwsze święta Astiza w Polsce

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.12.2014 09:52

(akt. 13.12.2018 14:17)

- W lipcu będzie osiem lat, jak tu jestem. Warszawa jest moim drugim domem. Czuję to - przyznaje Inaki Astiz szykujący się do świąt Bożego Narodzenia. Wyjątkowych, bo pierwszych w Polsce. - To dzięki mojej narzeczonej Dominice. Do tej pory zawsze leciałem - sam czy z nią - do rodzinnego domu w Pampelunie. Bardzo jej jednak zależało, żebyśmy ten niezwykły czas spędzili w końcu w Polsce. Żebym poznał zwyczaje panujące tutaj. Postanowiliśmy więc, że w tym roku zostajemy razem w Warszawie - zdradza Hiszpan na łamach "Polski the Times".

- W Pampelunie przede wszystkim nie mamy tradycyjnych 12 potraw. Właściwie to menu co roku może być inne. Zależy od pomysłowości gospodarzy. Wiem, że w Polsce jest karp, raczej mało smaczna ryba. Natomiast w Hiszpanii jest większy wybór ryb, no i zawsze jest gwarancja, że są świeże. W każdym razie ona jest głównym daniem. Do tego dochodzą krewetki i inne owoce morza, sałatki... Poza tym mamy na przykład pinchos, takie przekąski - Astiz zaczyna pokazywać na telefonie zdjęcia i kontynuuje: - Albo spójrz na to, to fritos. Tylko to nie są frytki ani czipsy, a zawijane w ciasto różne rzeczy. Może być kurczak, ser, warzywa. Bardzo fajnie wygląda i jest super w smaku. Bardzo lubię też paprykę czerwoną z beszamelem w środku i z rybą, warto zobaczyć na zdjęciu. Astiz prezentuje kolejne specjały. - Moja ciocia robi je rewelacyjne. Ostatnio z Dominiką takie coś sobie przygotowaliśmy. Wyszło dobre, ale jednak nie wszystkie produkty są tutaj dostępne, a jeśli już, to różnią się w smaku. Po obiedzie czas na deser, czyli na przykład lodowe sorbety i szampan - wymienia Hiszpan, który nie wyklucza, że w przyszłości połączy zwyczaje z obu krajów i stworzy wigilię idealną.


- Mniej więcej wiem, czego się spodziewać, ale dopiero po tych świętach będę mógł powiedzieć, na co najbardziej czekałem, jeśli chodzi o polskie przysmaki. Być może za rok wprowadzimy coś nowego. Choć jak widziałem niektóre dania, to coś czuję, że pozostanę przy delikatnym spróbowaniu wszystkiego, a nie objadaniu się - śmieje się Astiz. No, może z wyjątkiem pierników, które piekł. - Superzabawa! Wyszło całkiem nieźle, spójrz - piłkarz pokazuje zdjęcia tacy wypełnionej ciastkami przypominającymi dziadków do orzechów, każdy inaczej polukrowany. - Z Dominiką byliśmy u jej rodziców. Oprócz nas była też jej siostra z mężem. Każdy z nas zrobił po kilka ciastek. Zajęło nam to całe popołudnie. Mama Dominiki i jej siostra zrobiły też domek z pierników oblany lukrem. Robi wrażenie. Ja aż tak utalentowany nie jestem, ale pilnowałem, żeby im wszystko wyszło - puszcza oko hiszpański obrońca.


W przeciwieństwie do polskich zwyczajów w Pampelunie świętowanie zaczyna się dużo wcześniej i nie tylko w domu. - Jeszcze przed kolacją mieszkańcy zbierają się przed domami, oczywiście pięknie przystrojonymi z choinkami i tak dalej. Zapewniam, że mój zawsze najładniej - zaznacza wesoło legionista. - No i ulicą idzie taka procesja, dużo ludzi ma na sobie ludowe stroje, nie brakuje też zwierząt. Na czele idą natomiast Święty Mikołaj i Olentzero. W Kraju Basków to taki człowiek z gór, który też roznosi prezenty. Jest wtedy radosna atmosfera. Na koniec uczestnicy zbierają się w jednym miejscu i Mikołaj z Olentzero rozdają upominki. Największą frajdę mają dzieciaki - opowiada Astiz.


- Ja zawsze wierzyłem w Świętego Mikołaja. Jak byłem mały, to po kolacji wychodziliśmy na dwór i z głośnika było słychać jego głos. Zabawa polegała na tym, żeby razem z innymi dziećmi odkryć, skąd on dochodzi. Tam czekały na nas prezenty - wspomina. - Dziś wolę dawać, niż otrzymywać upominki. Nigdy nie wiem, co bym chciał dostać. A i tak najwięcej frajdy sprawiają mi drobiazgi. Lubię natomiast szukać prezentów dla bliskich. Choć odkąd jestem z Dominiką, to idzie mi to znacznie szybciej. Czasem jesteśmy w sklepie i ona mówi, że musimy kupić to czy tamto, już na święta. Mówię: "Zaraz, przecież jeszcze trzy miesiące!" - śmieje się legionista. - Ale to dobre, dzięki temu nie trzeba się później martwić - dodaje.


Zapis całej, długiej rozmowy z Inakim Astizem w wigilijnym wydaniu "Polski the Times".

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.