News: O Superpuchar Polski 11 lipca

Pierwszy Superpuchar Legii - 1989

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

15.01.2012 13:15

(akt. 04.01.2019 12:36)

<p>W swojej długiej i pięknej historii, Legia czterokrotnie wygrywała Superpuchar Polski zwany teraz, po prostu - Superpucharem. Po raz pierwszy Wojskowi sięgnęli po to trofeum w 1989 roku w Zamościu. Potem powtarzali ten sukces w 1994, 1997 oraz 2008 roku. Już 11 lutego legioniści staną przed szansą na kolejne zwycięstwo. Na razie chcemy Wam po kolei przypominać pojedynki zakończone uniesieniem pucharu w górę. Na pierwszy ogień, wygrany 3:0 pojedynek z Ruchem Chorzów. Zapraszamy do lektury.</p>

Latem 1989 roku, piłkarze Legii i Ruchu, spotkali się w Zamościu, aby rozegrać spotkanie o Superpuchar Polski. Faworytem przed meczem był mistrz Polski, a więc zespół "Niebieskich". Legioniści również nie byli bez szans, ale to właśnie podopiecznym Jerzego Wyrobka dawano więcej szans. Wojskowi jechali do Zamościa, aby zrewanżować się "eRce" za remis i porażkę w lidze.

 

Upalnym latem na stadionie Hetmana, zebrało się 11 tysięcy ludzi. - Faktycznie w Zamościu było strasznie gorąco, przyjechaliśmy tam bezpośrednio po zgrupowaniu w Zakopanym, a dwa dni później lecieliśmy do USA. Może źle to zabrzmi, ale mniej interesował nas Superpuchar, niż podróż za Ocean. Oczywiście mówię o tym z przymrużeniem oka, ale Legia była wtedy zdecydowanie lepsza. Wydaję mi się, że podróże: Zakopane - Zamość, Zamość - Chorzów, Chorzów - Warszawa, w ciągu kilku dni miały wpływ na naszą dyspozycję - wspomina Dariusz Fornalak, który wystąpił w tamtym meczu jako obrońca Ruchu Chorzów. Obecnie Fornalak piastuje funkcję trenera Polonii Bytom. Takie fakty mogły dodawać otuchy Legii: - Wspominam to spotkanie jak najlepiej. Była to dla mnie pierwsza, samodzielna praca i nie spodziewałem się takiego wyniku. Kiedy rozmawiałem później z Jerzym Wyrobkiem to okazało się, że rezultat mógł być przewidywalny. Ruch był zmordowany przygotowaniami do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, co odbiło się na ich grze - opowiada nam Rudolf Kapera, który prowadził wtedy Legię.

 

Mecz rozpoczął się od ataków Wojskowych. Niebiescy naciskani przez Wojskowych, pierwszy błąd popełnili w 22. minucie, bo inaczej nie da się nazwać samobójczego trafienia Krystiana Szustera. - Nawet, kiedy zdobywaliśmy gola na 1:0, nie pomyślałem, że jesteśmy już pewni wygranej. Liczyłem, że moja ekipa dalej będzie realizować założenia taktyczne. Uważałem też, że wynik przyjdzie sam, jeśli będziemy grać na odpowiednim poziomie - dodaje były trener Legii. Jego drużyna zdołała podwyższyć rezultat jeszcze w pierwszej części gry, kiedy to Dariusz Wdowczyk dobrze uderzył piłkę, a ta wpadła do bramki strzeżonej przez Ryszarda Kołodziejczyka.

 

- Graliśmy z Legią, która była w czołówce tabeli. Szczególnie później Wojskowi byli bardzo dobrzy, bo do czasu naszego mistrzostwa, dominował głównie Górnik Zabrze. Legioniści od czasu tego Superpucharu byli świetną drużyną. W późniejszym czasie do Warszawy trafili trzej koledzy z Ruchu: Piotrek Mosór, Jacek Bednarz i Mariusz Śrutwa. W stołecznej drużynie występowało też wielu moich znajomych z kadry - mówi po czasie Fornalak, który w Zamościu wystąpił przez 70 minut. Jeszcze przed jego zejściem z boiska, niezawodny Roman Kosecki  zdołał umieścić piłkę w siatce. - Byłem trenerem zupełnie przyzwoitej drużyny. Ten zespół udowodnił swoje umiejętności w późniejszej potyczce z Barceloną, kiedy legioniści grali z Katalończykami, jak równy z równym - dodaje z uśmiechem Kapera.

 

Niebiescy nigdy w swojej historii nie zdobyli Superpucharu. W 1989 roku mieli do tego pierwszą okazję. - Superpuchar to trofeum istotne, ale nie tak ważne jak mistrzostwo Polski czy zdobycie krajowego pucharu. Tak się utarło, że ranga SP nie jest największa. Dzieje się tak przez to, że ciągle zmieniamy terminy rozegrania tego spotkania. To trofeum jest traktowane jak jest i kluby nie przywiązują do niego, aż tak wielkiej wagi - twierdzi Fornalak. Jednak mimo wszystko każdy piłkarz wychodząc na boisko, ma zamiar zdobyć trofeum. Jak będzie w tym roku?

 

W 2012 roku, Superpuchar rozpocznie piłkarską wiosnę w naszym kraju. - Ciężko prorokować co się wydarzy w lutym. Za Legią przemawia stabilność składu i jakość gry stołecznego zespołu. Dzięki temu moim faworytem są legioniści - mówi Dariusz Fornalak, który w Ekstraklasie rozegrał ponad 300 spotkań. W podobnym tonie wypowiada się Rudolf Kapera: - Trudno mówić coś o tym zbliżającym się meczu. Wisła pod opieką Kazimierza Moskala, zaczęła grać inaczej, a w składzie pojawili się inni ludzie. Jeżeli Legia zagra tak, jak w niektórych jesiennych pojedynkach, to czeka nas bardzo ciekawe spotkanie.

 

Wydaje się, że w 2012 roku na Stadionie Narodowym padnie rekord frekwencji. Jak dotąd, najwięcej - bo 25 tysięcy widzów - obserwowało pojedynek o Superpuchar w 2004 roku w Poznaniu. Wydaje się, że ten wynik musi zostać pobity w stolicy. Po siedem tysięcy biletów, dostaną kibice Legii i Wisły. Wydaje się, że na fali ostatnich sukcesów obu ekip, bilety na sektory neutralne również rozejdą się szybko tym bardziej, że kusząca ma być cena oscylująca w okolicach 30 złotych.

 

Legia Warszawa - Ruch Chorzów 3:0 (2:0)   Zamość 08.07.1989
22' (1:0) Krystian Szuster
37' (2:0) Dariusz Wdowczyk
62' (3:0) Roman Kosecki

 

Legia: Robakiewicz - Budka, Wdowczyk, Jóźwiak, Kruszankin - Kaczmarek, Iwanicki (70' Kubicki), Pisz, Bąk - Kosecki, Łatka (63' Sobkowiak)

 

Ruch: Kołodziejczyk - Fornalak (70' Łukasik), Fornalik, Waleszczyk, Chorzewski - Nowak, Szuster, Gęsior, Szewczyk (46' Mosór) - Warzycha, Bąk

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.