Piłkarze Legii przed meczem z Valencią
17.10.2001 23:40
"Valencia to wielki faworyt czwartkowego spotkania" - mówił napastnik Legii Warszawa, Nigerczyk Moussa Yahaya po środowym treningu warszawskiej drużyny. "Nie boję się Hiszpanów" - zapewniał pomocnik Mariusz Piekarski.
Piłkarze Legii rozpoczęli środowe zajęcia - ostatnie przed czwartkowym meczem 2. rundy Pucharu UEFA z CF Valencia - od odprawy technicznej. Później na bocznym boisku stadionu przy ulicy Łazienkowskiej grali w rugby, przeprowadzili też wewnętrzną grę - bez strzałów na bramkę.
Stadion Wojska Polskiego legioniści opuszczali w dobrych nastrojach. Zawodnicy stołecznego klubu zdają sobie sprawę z klasy rywala, ale zamierzają walczyć o jak najlepszy rezultat.
Cezary Kucharski, oblegany przez hiszpańskich dziennikarzy pamiętających go jeszcze z czasów gry w Sportingu Gijon - klubie Primera Division - mówił dziennikarzowi PAP, że pojedynek z Valencią będzie dla niego dobrą okazją do sprawdzenia się w starciu ze "świetnym przeciwnikiem".
Napastnik Legii zapewnił, że warszawska drużyna nie zamierza powtarzać błędu Wisły Kraków, która zbyt bojaźliwie zagrała z FC
Barcelona.
"Oczywiście nie będziemy też grali "na hurra". Musimy być bardzo
skoncentrowani i od początku grać agresywnie, tak jak robi to
Valencia" - przekonywał Kucharski.
Nigerczyk Moussa Yahaya, również mający za sobą grę w iszpanii -
w drugoligowym Albacete Balompie - zapewniał, że mecz z Hiszpanami będzie dla Legii niezwykle trudny.
"Valencia to wielki faworyt czwartkowego spotkania. Nam ozostaje
jedynie pokonać strach i starać się powalczyć o jak najlepszy rezultat. Jeśli uda nam się wygrać - nieważne, czy bez straty bramki czy nie - będzie to duże osiągnięcie" - mówił Yahaya.
O tym, że Valencii bać się nie należy, przekonywał w rozmowie z
PAP Mariusz Piekarski.
"Największym atutem Hiszpanów jest na pewno gra w defensywie.
Słyną z tego, że strzelają mało bramek, ale i mało ich tracą. Ale ja się ich nie boję - czemu miałbym się bać?" - pytał pomocnik
Legii.
"Kiedy byłem zawodnikiem brazylijskiego Flamengo Rio de Janeiro, mój zespół zmierzył się z Valencią. Ja siedziałem wówczas na ławce, bo byłem we Flamengo dopiero od tygodnia, ale moi koledzy pokonali Hiszpanów 3:1" - opowiadał Piekarski.
"To była Valencia z Mendietą i Romario, a moja drużyna wcale nie przewyższała znacznie obecnej Legii umiejętnościami piłkarskimi. Brazylijczycy są jednak mocni psychicznie, wierzą w swoje umiejętności i dzięki takiemu nastawieniu mogą wygrać każdy mecz.
Może tak właśnie powinni podejść do meczu z Valencią moi koledzy z Legii?" - zastanawiał się Piekarski.
Piłkarze Legii nie wrócili po zajęciach do domu. Ich samochody pozostały na parkingu przy ulicy Łazienkowskiej, a oni sami udali się do pobliskiego hotelu w parku Agrykola - tam będą się koncentrować przed czwartkową próbą.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.