Piotr Włodarczyk Piotr Mosór

Piotr Mosór i Piotr Włodarczyk: Synowie mają się rozwijać w Legii

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: sport.tvp.pl

10.12.2019 20:50

(akt. 12.12.2019 16:33)

Z pierwszą drużyną Legii Warszawa coraz częściej trenują Ariel Mosór i Szymon Włodarczyk - synowie byłych piłkarzy naszego klubu Piotra Mosóra i Piotra Włodarczyka. – Są plusy i minusy bycia synem byłego piłkarza. Mogę czerpać z doświadczenia taty. Łatwiej jest analizować boiskowe poczynania, bo często rozmawiamy jak napastnik z napastnikiem. Wielu innych tego nie ma. Na każdym kroku muszę jednak udowadniać, że wszystko, co do tej pory wywalczyłem, zawdzięczam swojej pracy, a nie staraniom taty – przyznaje młody "Włodar" dla sport.tvp.pl.

– Oglądam prawie wszystkie mecze Ariela, potem rozmawiamy na ich temat, ale syn jest piłkarzem Legii. Ma trenerów, którzy odpowiadają za jego rozwój, przygotowanie oraz grę. Nie chcę wchodzić w ich kompetencje. Prowadziłem go w kadrze Mazowsza i Unii Warszawa, ale to już było. Pomagam mu, by nie powielał pewnych błędów, ale mam wrażenie, że porównując nas w wieku, w którym obecnie jest Ariel, to syn lepiej wie, czego chce. Jest inteligentny, a przy tym ma rodziców, którzy mogą mu doradzić. Chcemy być dla niego wsparciem, ale sam musi podejmować decyzje. Na pewno ma kilka moich genów, bo jako szesnastolatek zaczął grać w trzeciej lidze, co jest dobrym przetarciem. W juniorach był liderem, a teraz może się przekonać, czy da sobie radę na wyższym poziomie. Powoli idzie do przodu i bardzo się z tego cieszę – zapewnia Piotr Mosór, który w Legii rozegrał 153 spotkania.

– Widzę determinację syna, jego starania w trakcie treningów. Zaczynał grać jeszcze w Grecji, poznał różne klimaty. Może dlatego jest bardzo otwarty? Nie ma problemów ze zmianami krajów, miast i szkół. Ostatnio liczyliśmy z żoną i wyszło na to, że jest już w dziewiątej placówce oświatowej. Potrafi się zaaklimatyzować. Nie rozmawiam z trenerami, bo to syn ma mieć z nimi kontakt i z niego czerpać, ale dyskutujemy o tym, co robi na boisku. Staram się oglądać mecze i potem analizujemy pewne sytuacje. Na pierwszym miejscu jest szkoleniowiec i nie zamierzam się wtrącać w jego pracę – zdradza Piotr Włodarczyk

- Ariel musi być spokojnie prowadzony. Na razie trafił z juniorów młodszych do rezerw. Jestem zadowolony, że regularnie gra w trzeciej lidze. Przyjdzie czas na kolejne kroki. Doskonale wiem, jak dużym wyzwaniem jest gra w Ekstraklasie. Bardzo chcę, by Ariel wspiął się na najwyższy poziom, może dostanie szansę pokazania się na zgrupowaniu pierwszego zespołu i będzie wtedy zasuwać, nawet stanąć na głowie, by udowodnić swoją wartość. Legia chciała Ariela od trzech lat. W Unii miał okazję nauczyć się bronić, rozwinąć i grał przeciwko ciekawym rywalom. Przyszedł jednak moment, w którym klub stał się dla niego za mały i musiał ruszyć dalej. Trzeba dobrze wybrać chwilę transferu. Mógł trafić gdzie indziej, ale od urodzenia był kibicem Legii i nie wyobrażał sobie, by mógł zdecydować się na inny ruch. Na razie jego największym marzeniem jest wystąpić w pierwszym zespole - dodaj Mosór senior.

- Ariel jest w drugiej klasie liceum, dobrze się uczy i chcemy, by rozwijał się w Polsce. Pojawiały się propozycje spoza kraju, ale najważniejsze, by próbował piłki łyżeczką, powoli, bo kosztując chochlą, łatwo się zachłysnąć – twierdzi ojciec Ariela dla sport.tvp.pl. – Jeśli sztab pierwszego zespołu zobaczy, że Szymon jest gotowy, by go wprowadzić, to tak się pewnie stanie, ale potrzebny jest spokój. Ma czas, jest ścieżka rozwoju i wszystko powinno toczyć się swoim rytmem. Pojawiło się już wiele ofert, skautów nie brakuje, ale zdecydowaliśmy się na rozwój w Legii. Co będzie potem? Zobaczymy, każdy ma marzenia o zagranicznych ligach – dodaje "Włodar".

Polecamy

Komentarze (38)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.