Piotr Włodarczyk: Cisse miał grać w Legii
19.05.2014 19:06
- Cisse w klubie był niesamowicie lubiany, w końcu wszyscy wiedzieli, że w przyszłości będzie można na nim zarobić godne pieniądze. Miał w zespole niepodważalną pozycję, chuchano i dmuchano na niego, ale – kiedy była taka potrzeba – trzeba było na niego krzyknąć. Wirtuozem żadnym nie był, jednak nadrabiał szybkością i instynktem strzeleckim.
- Wyróżniał się nie tylko na boisku. Niedawno słyszałem o tym, że wydał swoją markę perfum. Na nagie ciało potrafił założyć sam garnitur, oczywiście bez bielizny. Miał swój oryginalny styl. Jaki kraj, taka moda. Bardzo lubił wydawać pieniądze na ciuchy, dużo czasu spędzał w sklepach. Trochę przesadzał, bo w dniu swoich urodzin pojawił się w sukience, do tego pijany. Ale przynajmniej umiał się bawić! Czasem jednak przesadzał – słyszeliście o tym, jak pobił kobietę? Brak słów…
- Przez kibiców Auxerre był uwielbiany, nie miał z nimi jakichkolwiek problemów. Z czasem jego wizerunek się zmieniał, w końcu nie byle kto nazywa fanów rzymskiego Lazio pier... bezmózgami. Cały Djibril Cisse. Między innymi z tego powodu miał problemy z rasizmem. Jedno szczęście, że u siebie, we Francji, był traktowany z należytym szacunkiem. Podobnie byłoby i w Polsce – słyszeliście, że miał przejść do warszawskiej Legii? To było jeszcze za czasów Jana Urbana, kiedy kompletował on kadrę na eliminacje do europejskich pucharów. Widocznie uznał, że Wladimir Dwaliszwili bardziej pasuje do jego koncepcji. Cisse, mimo wszystkich kontuzji, które przeżył, z pewnością poradziłby sobie w Polsce. Dałby Legii nową jakość.
- Trenował nas Guy Roux, o którym wcześniej już wspomniałem. Wielki autorytet, który pracował w klubie 44 lata. Dzięki niemu w poniedziałki zawsze mieliśmy wolne, więc można było trochę pozwiedzać, z czego korzystałem. Na resztę dni mieliśmy rozpiskę, która nigdy nie ulegała zmianie. Poniedziałek, jak już mówiłem, zwiedzanie. We wtorek rano też wycieczka, aczkolwiek do lasu. Co tydzień to samo. Po południu małe gierki. W środę graliśmy jedenastu na jedenastu, zaś w czwartek siatkonoga. Na zwieńczenie tygodnia, czyli w piątek, ćwiczyliśmy stałe fragmenty gry. Po cichu liczyłem na zmianę grafiku, jakieś zaskoczenie, ale się zawiodłem. Przez wszystkie tygodnie zawsze robiliśmy to samo. Zawsze!
Więcej wspominek Włodara znajdziecie na jego blogu - kliknij tutaj
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.