Domyślne zdjęcie Legia.Net

Piotr Włodarczyk: Mam oferty

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

10.10.2006 23:08

(akt. 24.12.2018 17:49)

Mam oferty i czekam, co się wydarzy - mówi <b>Piotr Włodarczyk</b> wyrzucony z Legii. Wiele ma się wyjaśnić w przyszłym tygodniu. 200-300 tysięcy euro to cena za 29-letniego napastnika. Zainteresowany jest Rapid Wiedeń, kluby polskie i z Ukrainy. Włodarczyk i <b>Michal Gottwald</b> zostali uznani za winnych niepowodzeń mistrzów Polski w obecnym sezonie. Po blamażu w Sanoku z trzecioligową Stalą (20 września) obu napastników odsunięto i pozbawiono prawa trenowania nie tylko z pierwszym, ale i z drugim zespołem. O Słowaku na razie zapomniano. Polak ma propozycje, jednak nie chce na ten temat rozmawiać. Jego kontrakt z Legią obowiązuje jeszcze przez trzy lata, tak samo jak i Gottwalda.
- Póki nie uzgodniłem nic konkretnego, to nie ma o czym gadać - mówi niechętnie Włodarczyk. Obaj zawodnicy zniknęli nawet z oficjalnej strony internetowej stołecznego klubu. Tak jakby ich nigdy nie było. Włodarczyk przez lata rozegrał dla Legii 144 oficjalne spotkania, strzelił w nich 49 goli (był jej zawodnikiem - z przerwami - trzykrotnie). Ostatnie trzy w tym sezonie - dwa w eliminacjach Ligi Mistrzów z Szachtarem Donieck oraz jednego w lidze z Górnikiem Zabrze. Przeważnie jednak okazje marnował. W porównaniu do obecnie występujących w ataku warszawskiego zespołu Dawida Janczyka oraz Eltona miał tych okazji kilkakrotnie więcej, za to efekty były podobne - to znaczy było mało goli. Teraz Włodarczyk trenuje w Warszawie indywidualnie i czeka. Jako gracz z ważnym kontraktem i tak jednak nie może w trakcie rundy jesiennej zmienić barw klubowych. Zawodnikiem innego klubu może stać się dopiero w następnym okienku transferowym, czyli w przerwie zimowej. A żeby być sprawiedliwym, to jego gol w Zabrzu zadecydował o mistrzostwie Legii w ubiegłym sezonie i mimo wad tak wtedy jak i teraz (do chwili zwolnienia) to on trafiał do siatki najczęściej. Jego towarzysz niedoli, czyli Gottwald, opuścił już Polskę i czeka na Słowacji na rozwój wydarzeń. On jednak za wiele nie może się spodziewać, bo w przeciwieństwie do Włodarczyka nie ma tak chlubnej karty w zawodniczym życiorysie (nie ma też występów w reprezentacji). Przed przyjściem do Legii był rezerwowym w Żilinie. Wiosną po strzeleniu gola na początku rundy z Cracovią doznał kontuzji, a jesienią grywał rzadko, bo był w słabej formie. - Legia to już dla mnie rozdział zamknięty. Nie powiem na ten temat ani słowa. Słyszałem o tym, jak przyjeżdżałem po wakacjach z pięciokilogramową nadwagą. Tak, miałem nadwagę, ale były to tylko dwa kilogramy. Szkoda, że stało się, jak się stało, bo bardzo chciałem grać w Legii - mówi słowacki napastnik. Na razie obaj nie mogą grać nigdzie, ale mają umowy o pracę w Warszawie, co dla klubu w obu przypadkach miesięcznie stanowi wydatek dobrze ponad dziesięciu tysięcy złotych (tak jak w przypadku Serba Mirko Poledicy, który z pierwszym składem Legii pożegnał się już rok temu, z rezerwami przed pół rokiem, a ma jeszcze przed sobą dziewięć miesięcy kontraktu i oczywiście z tego tytułu do czerwca 2007 r. zamierza z klubu pobierać pobory). Legia ich nie chce, ale nie rezygnuje z pieniędzy od ewentualnych kontrahentów. Bardziej prawdopodobny jest zysk ze sprzedaży Włodarczyka. - Obaj jednak kontrakty z nowymi pracodawcami będą mogli podpisać dopiero w kolejnym oknie transferowym. Do klubu nie wpłynęła żadna oferta ich wykupienia - mówi członek zarządu KP Legia Jarosław Ostrowski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.