News: Włodarczyk i Dziewulski nie dla Legii

Piotr Włodarczyk: Mistrzem będzie Legia lub Śląsk

Marcin Szymczyk

Źródło: Dziennik Bałtycki

29.12.2011 08:57

(akt. 04.01.2019 13:36)

<p>Mimo faktu, że w 122 meczach w barwach Legii Warszawa Piotr Włodarczyk zdobył 42 bramki nosił pseudonim "Nędza". - Wymyślił go trener Lenczyk, gdy grałem w Ruchu. Pewnego dnia stawiłem się na zbiórce z ponad 40-stopniową temperaturą. Akurat wyjeżdżaliśmy na mecz do Łodzi. Gdy mnie trener zobaczył, to powiedział, że wyglądam jak nędza. I tak już się przyjęło - opowiada w rozmowie z "Dziennikem Bałtyckim" Włodar.</p>

Który okres w Legii wspomina Pan najmilej?


- Moje trzecie podejście do Legii było najlepsze. Wtedy grałem najwięcej. Gdy pierwszy raz pojawiłem się w warszawskim klubie, to miałem 19 lat, a w ataku grali reprezentanci Polski: Czarek Kucharski, Marcin Mięciel, Sylwek Czereszewski. Później dołączył Kenneth Zeigbo. Ciężko było się przebić.


Cztery występy w reprezentacji Polski i dwie bramki. Jest niedosyt?


- I to spory. Myślę, że o moich losach przesądziła czerwona kartka, którą dostałem w Irlandii Północnej. To był według mnie ten moment przełomowy. Przyznam, że głupio się zachowałem. Tej kartki mogłem uniknąć. To moja jedyna "czerwień" w karierze.


Pańskie losy układały się różnie.


- Najgorszy okres przeżyłem w Zagłębiu Lubin. Ruch wspominam dobrze. Zdecydowałem się na wypożyczenie do Chorzowa, aby móc więcej grać. Taki był warunek ówczesnego trenera reprezentacji młodzieżowej, Pawła Janasa. Aby myśleć o powołaniu, nie mogłem zadowolić się grą "ogonów" w meczach. W Ruchu poznałem trenera Oresta Lenczyka. Po końcu wypożyczenia Niebiescy chcieli mnie zatrzymać na dłużej, ale veto postawiła Legia. Musiałem wracać do Warszawy. Nie szło mi tam i pojawiła się oferta kupna z Chorzowa. Następnie wylądowałem w Śląsku. Byłem również we Francji.


W Auxerre zbytnio się Pan nie nagrał [7 występów - przyp. red.]. Warto było wyjeżdżać?


- Tak. Trochę za szybko jednak wróciłem do Polski. Auxerre szło bardzo dobrze w lidze. Zajęliśmy trzecie miejsce i awansowaliśmy do Ligi Mistrzów. Trenerem był słynny Guy Roux, który nie przepadał za zmianami. Miałem konkurencję w osobie Djibrila Cisse, ówczesnego króla strzelców ligi francuskiej. Ja grałem, gdy trzeba było gonić wynik.


Guy Roux, Orest Lenczyk, Paweł Janas. Od którego nauczył się Pan najwięcej?


- Trenera Lenczyka pamiętam sprzed siedmiu lat.


Był znany z twardej ręki?


- Oprócz tego potrafi także rozmawiać z zawodnikami. Nie ukrywam, że pozostanie w mojej pamięci na długo. Gdy trzeba było, to krzyknął. Nie uważam, że treningi z nim należą do katorżniczych. Są urozmaicone.


Co po zakończeniu kariery?


- Chcę pozostać przy piłce. Tyle lat w niej siedzę, że zdążyłem nią przesiąknąć. Ciężko będzie rano wstać i nie iść na trening.


Do Euro coraz mniej czasu. Polska jeszcze zaskoczy?


- Mamy całkiem ciekawych zawodników. Bramkarze, wiadomo, czołówka europejska. Na którego byśmy nie postawili, to i tak będzie dobrze. Z przodu Lewandowski, Błaszczykowski. W drugiej linii również nie jest źle. Jest w kim wybierać z defensywnych pomocników. Problem stanowią stoperzy. Szkoda, że trener Smuda skreślił Michała Żewłakowa. Uważam, że zbyt pochopnie pozbył się go z reprezentacji.


Kto zostanie mistrzem Polski?


- Śląsk albo Legia. Dlaczego? Bo najlepiej grają w piłkę. Legia ma fajną mieszankę. Doświadczeni piłkarze plus zdolne młode wilczki. Śląsk ma bardzo wyrównany skład.


Zapis całej rozmowy z Piotrem Włodarczykiem znajduje się w "Dzienniku Bałtyckim"

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.