Pirotechnika niezgody
17.09.2007 10:16
Na ośmiu stadionach ekstraklasy i większości drugoligowych kibice zaprotestowali przeciw karaniu ich za odpalanie pirotechniki. Gdy dochodziła 35. minuta ich trwania, część kibiców opuściła trybuny. W wolnych miejscach pojawiły się transparenty z hasłami "Piłka nożna dla kibiców" i innymi wymierzonymi w PZPN i spółkę Ekstraklasa SA. - To tylko jeden z powodów. Przede wszystkim nie chcemy być ignorowani - mówią kibice. Jutro mają się spotkać z szefem Ekstraklasa SA <b>Andrzejem Rusko</b>.
Osiem meczów 7. kolejki ekstraklasy w pewien sposób było wyjątkowych. Gdy dochodziła 35. minuta ich trwania, część kibiców opuściła trybuny. W wolnych miejscach pojawiły się transparenty z hasłami "Piłka nożna dla kibiców" i innymi wymierzonymi w PZPN i spółkę Ekstraklasa SA. Legii Warszawa i Ruchowi Chorzów nie wyszło to na dobre, bo oba zespoły straciły bramki w spotkaniach odpowiednio z Widzewem Łódź i Zagłębiem Lubin, właśnie w chwili, gdy kibice opuszczali trybuny.
Dołączają kolejne kluby
Cała akcję nadzorował Ogólnopolski Związek Stowarzyszeń Kibiców. - Protestujemy, bo chcemy być stroną przy podejmowaniu decyzji dotyczących kibiców. Nie jest prawdą, że chodzi nam tylko o możliwość używania środków pirotechnicznych na stadionach - tłumaczy Krzysztof Markowicz, prezes OZSK i jeden z szefów stowarzyszenia kibiców Lecha Poznań "Wiara Lecha".
To nie jest przypadek, bo konflikt między środowiskami kibiców a PZPN i zarządzającą rozgrywkami ligowymi spółką Ekstraklasa SA narastał od dawna, a jego eskalacja nastąpiła po decyzji Komisji Ligi Ekstraklasy SA o ukaraniu Lecha za użycie środków pirotechnicznych w trakcie meczu z Zagłębiem w Lubinie. Poznański klub dostał karę w wysokości 15 tysięcy złotych, a jednocześnie jego sympatykom zakazano wyjazdu w zorganizowanych grupach na mecze pierwszoligowe rozgrywane poza Poznaniem. Egzekucja kary została zawieszona, ale że pirotechnika znów została odpalona, tym razem w Krakowie przy okazji meczu z Wisłą, sankcje weszły w życie.
To uruchomiło lawinę. Fani Lecha wycofali się z konkursu "Orange Fair Play" organizowanego przez sponsora tytularnego rozgrywek dla najbardziej aktywnych i najefektowniej wspierających swój zespół kibiców. A przypomnijmy, że to właśnie sympatycy zasiadający na stadionie przy Bułgarskiej zwyciężyli w ostatniej edycji tego konkursu.
Solidarność z "Wiarą Lecha" wykazał klub, sponsorzy, a także stowarzyszenia kibicowskie innych klubów. Z konkursu "Orange Fair Play" zaczęły wycofywać kolejne grupy fanów: min. Cracovii, PGE GKS Bełchatów, Widzewa Łódź czy Górnika Zabrze. W ostatniej kolejce protestowali prawie wszyscy. Ale bywało, że w sposób karykaturalny. Tak było w Białymstoku, gdzie spośród blisko dziesięciu tysięcy fanów Jagiellonii trybuny opuściło niespełna dwa tysiące z nich, by po chwili zetrzeć się z policją.
Ustawa nie do ruszenia
Jak dalej będzie wyglądał protest? Jeszcze nie wiadomo. Już jutro ma dojść do spotkania przedstawicieli OZSK z szefem Ekstraklasa SA Andrzejem Rusko. - Jeśli będzie chęć obu stron do osiągnięcia porozumienia, to możemy dogadać się w kwadrans - mówi Markowicz. Prezes Rusko nie chciał się wczoraj wypowiadać o proteście i spotkaniu.
- Najpierw muszę skonsultować się z klubami - powiedział. Pewne jest, że na spotkaniu poruszony zostanie temat pirotechniki. Ale na tym polu osiągnięcie porozumienia wydaje się niemożliwe. Wszystko przez artykuł 14.2. "Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych", który stanowi: "Osobom obecnym na imprezie masowej zabrania się w szczególności wnoszenia na imprezę masową broni lub innych niebezpiecznych przedmiotów (narzędzi) oraz materiałów wybuchowych i wyrobów pirotechnicznych, napojów alkoholowych, środków odurzających lub substancji psychotropowych".
Właśnie o tym artykule przypominał Marcin Stefański, dyrektor logistyki rozgrywek Ekstraklasy SA w ostatni czwartek. Podkreślał, że takie jest w Polsce prawo i Ekstraklasa SA jest zobowiązana do jego przestrzegania. Zwracano też uwagę, że używania pirotechniki na stadionach zabrania UEFA.
Według specjalistów dla rac na stadionach nie ma miejsca. - Bo nie ma czegoś takiego, jak bezpieczne środki pirotechniczne. Nawet jeśli będzie używało się ich zgodnie z instrukcją, która dokładnie przewiduje, gdzie i w jakich okolicznościach można takie środki odpalać, a mówimy tutaj tylko o środkach legalnych i pochodzących z legalnego źródła, to zawsze istnieje ryzyko, że taki środek nie odpali. Raz na tysiąc przypadków, raz na dwa tysiące przypadków, ale zawsze. Do tego nie ma pewności, czy nie będą tego robiły osoby będące pod wpływem alkoholu - mówi brygadier Paweł Frątczak, rzecznik Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej.
Lista postulatów
Kibice mają jednak swoje argumenty. - Chcieliśmy, żeby w ustawie znalazł się zapis, że pirotechnikę na stadionie można odpalać za zgodą i na odpowiedzialność organizatora przez osoby do tego przeszkolone - przekonuje Markowicz. Tego pomysłu przeforsować nie udało się m.in. dlatego, że OZSK do rozmów nad projektem nowelizacji ustawy zaproszono za późno. I to kibiców boli najbardziej. - Mamy listę postulatów i propozycji, ale chcemy być traktowani podmiotowo a nie przedmiotowo - zauważa szef OZSK.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.