Płace zawodników też w dół.
09.07.2002 22:07
Głównodowodzący spółką sportową Legia, Andrzej Zarajczyk podpisał nowe kontrakty z zawodnikami, nie wywiązawszy się z wcześniejszych umów (premie za mistrzostwo, zdobycie Puchar Ligi, itp.). Całkiem niedawna i wyjątkowo oryginalna propozycja to spłata zaległości wobec piłkarzy akcjami, które po wejściu spółki na giełdę (ale kiedy to nastąpi?) zyskałyby na wartości.
Zrozumiałe, że piłkarzom to zupełnie nie na rękę, tym bardziej, że większość z nich już czuje się oszukana, po przejściu w połowie poprzedniego sezonu na inny sposób wynagradzania.
Piłkarze wcześniej dostawali minimalne stawki z umów o pracę, a resztę otrzymywali z umów zleceń (tak zwanych umów sponsoringowych). W ten sposób omijało się na Łazienkowskiej konieczność zapłaty potężnych składek ZUS. Przejście na wynagradzanie zawodników jedynie z tytułu umowy o pracę wiązało się ze stratą kilkuset tysięcy złotych w skali roku. Klub jednak to zrobił. Ale przy tym nie ubruttowił, czyli nie podwyższył stawek o wysokość składek ZUS, piłkarzom. Co bardziej krewcy legioniści (jak grający dziś w Szachtarze Donieck Wojciech Kowalewski) wymogli na byłym prezesie Legii owe ubruttowienie. Ale większość niezorientowanych przystało na nowe warunki płacowe, zmniejszone de facto o około 50 procent.
Nic dziwnego więc, że piłkarze (Maciej Murawski, Sylwester Czereszewski) woleli zarabiać gdzie indziej.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.